Osiatyński w części
drugiej swojego wykładu na temat Alkoholików i Alkoholizmu powołuje się na
psychologów i stwierdza, że alkoholizm jest chorobą umysłową i określa się ją
chorobą myślenia. Dlaczego Alkoholicy mają chorobę myślenia? Ponieważ mają inną
wizję świata i są nastawieni negatywnie na bodźce ze świata.
Taka definicja to żadna
definicja, bo ja mogę od razu wskazać kilku znajomych, którzy za kołnierz nie
wylewali, ale już przestali, i tych, co nie wylewają i wcale nie przestali, a
są przy tym chodzącym przykładem pozytywnego myślenia; są życzliwi i gdyby tyle nie
pili albo nie byli ciągle pijani, to pewnie świat by leżał u ich stóp w krótkim
czasie.
Osiatyński zastanawia
się dlaczego normalny (to „normalny” jest chyba określeniem dla ludzi nie
uzależnionych od alkoholu) człowiek patrzy, co może być w tym dobrego albo
złego. Alkoholik dużo częściej patrzy na to, co może być w tym złego.
Tutaj znów takie
przegięcie, że słuchać tego nie można.
Przecież tych, którzy
widzą szklankę do połowy pustą, a nie w połowie pełną jest na pęczki wśród
trzeźwych i nigdy niepijących. To znów niesprawiedliwe w stosunku do
Alkoholików. Jeśli mówiący ma taką właśnie wizję świata albo tak postrzega
rzeczywistość, to niech mówi o sobie, a nie do wora, w którym zaszył siebie pakuje
innych ludzi.
Następnie mówiący
stwierdza, że Alkoholik częściej wybiera
smutek i negatywne emocje. Nie wiadomo do czego, ale do czegoś jest to Alkoholikowi
potrzebne. Ale to deformuje całą wizję myślenia.
Znów straszny skrót,
uproszczenie i szufladkowanie. Wśród trzeźwych i pijących uzależnionych i nie
spotykamy ludzi, którzy karmią się smutkiem.
Słuchając wykładu,
miałem wrażenie, że mówiący sili się na naukowość tam, gdzie mówił o czymś tak
nieokreślonym (właśnie naukowo), jak ludzka psychika, jej jednostkowa
niepowtarzalność i płynność.
O duchowości natomiast
tak O. mówi:
Duchowa
– na czym polega duchowość, to jest bardzo trudne pojęcie. Duchowość to nie
jest religijność. Duchowość dotyczy więzi człowieka z innymi ludźmi. Zaburzone
są więzi, w tym również więzi z wartościami transcendentalnymi, jak Bóg,
prawda…
Alkoholik
zatraca te więzi.
Fajnie, że oddzielono
tu religijność od duchowości. Po chwili jednak sprowadzono duchowość do
interpersonalnych stosunków.
Tutaj trzeba koniecznie
na chwilę się zatrzymać i jasno powiedzieć, że taka utrata więzi, spłycenie
duchowego wymiaru człowieka ma miejsce w każdym przypadku uzależnienia
jednostki, nie tylko od alkoholu, ale innych substancji chemicznych, a nawet
jakichś niechcianych czy niepożądanych nawyków.
To, że Alkoholik na
pewnym etapie kariery swojego uzależnienia doprowadza siebie do stanu pewnej
degeneracji duchowej i często nie tylko, to nic nowego w tak zwanym świecie
uzależnień. To dotyczy wszystkich i od czegokolwiek uzależnionych, a nie
próbujących zawrócić z drogi błędnych wyborów.
To, można zaryzykować,
konsekwencje, jakie ponosi każdy uzależniony, nie tylko ludzie uzależnieni od
alkoholu.
W całym wykładzie, ale
nie tylko, zauważyłem to wielu wystąpieniach ludzi uważających się za
terapeutów, przywołuje się szereg przykładów i przystosowuje na potrzebę
chwili.
To, co Osiatyński mówi
o Alkoholikach i Alkoholizmie, można powiedzieć o każdym, nawet niekoniecznie
od czegokolwiek uzależnionym.
Nie problem bowiem
znaleźć wśród ludzi „normalnych” takich, którzy się smucą, nie mają poprawnych
stosunku z innymi ludźmi, nie czują duchowej więzi z innymi ludźmi czy też
zatracili więź z wartościami transcendentalnymi.
Tutaj pewnie bym
przegrał w walce na procenty, powtarzalność zachowań, myślenia, odczuwania… Z
pewnością bowiem Alkoholicy stanowią grupę ludzi, którym można przypisać pewne
podobieństwa i na zasadzie tychże podobieństw formułować sądy ogólne dla danej
grupy. Co zresztą się czyni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz