Tak
sobie kilka dni temu pomyślałem, że na emigracji dobiję do 1000 opublikowanych
postów i do 200 000 odsłon mojego bloga.
Pomyślałem
też jeszcze, że gdy osiągnę ten próg, to czas mojego wyjazdu stąd będzie już
dosyć bliski. Wyjadę wtedy z radością na zasłużone wakacje, ale wakacje od
Anglii, wakacje od tęsknoty, wakacje od samotności, wakacje od moich czterech
ścian. Wyjadę na wakacje do swoich najbliższych. Wyjadę na wakacje do swojego pisania.
Będę się jeszcze śmiał, ile tylko wlezie.
Do 200 000 odsłon zostało około 10 000, a do 1000.
posta została niecała setka.
Nie
liczę już tych postów, które skasowałem, gdy w niedalekiej przeszłości
grzebałem w ustawieniach bloga. I pogrzebałem wtedy kilkadziesiąt postów. Ich
teksty jednak mam w swoim blogowym archiwum.
Moi
najbliżsi ostatnio przypomnieli mi, że zbliża się Wielkanoc, którą spędzę tu
sam. Najgorzej jest być samotnym, gdy wokół ludzie się kręcą.
To
kolejna cena decyzji o wyjeździe!
Chciałbym
już, żeby te święta były i minęły, bo wtedy będę bliżej mojego stąd wyjazdu, bo
wtedy będę bliżej mojego gdzieś tam przyjazdu!
PS
Przy
tak okrągłych liczbach, jakie podałem tytule,
nie sposób nie pomyśleć o królowej Mamonie. Zajrzę pod koniec tygodnia na moje wydawnicze konto i zobaczę ruch na nim, i pewnie bardzo się zdziwię!
Trzymajcie
się zdrowo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz