18 kwietnia 2017

Nie da się nas lubić!

Jesteśmy krzykliwi, chamscy, staramy się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę.
Nie dociera do nas, że w ciszy i spokoju moglibyśmy jako nacja tutaj dosłownie rządzić. My jednak wolimy wydzierać się bez powodu, obrażać innych, zakładając że nie znają języka polskiego, i robić wszystko, żeby tylko sobie samy szkodzić.
Jakaś siła fatalna w nas tkwi i to ona, zamiast rozumu, zdaje się dyktować nam to jakże żałosne postępowanie.

Ciągle się zastanawiam, patrząc na to, na co patrzę i co widziałem choćby dzisiaj, co z nami jest? Mam na myśli Polaków. Dlaczego robimy tak, a nie inaczej? Czemu najzwyczajniej w świecie szkodzimy sobie swoim postępowaniem?
Dzisiaj, pierwszy dzień po świętach, wajzerzy jakby rozumieli ból niektórych pracowników i przewidzieli nam dość spokojny dzień. Z niektórymi Polakami jednak jest tak, że jeśli pozwolisz sobie w stosunku do nich na jakiś luz, to oni zrobią wszystko, żebyś już nigdy nie miał ochoty na podobne kroki.
Niektórzy z naszych tak krzyczeli, że nawet ich ziomkom zaczęło to w końcu przeszkadzać. Do tego te ciągłe personalne ataki na obcokrajowców. Zaczynam wierzyć, że mamy poniekąd w genach przekazane rasizm czy antysemityzm. Każdy kto posłuchałby kanonady obraźliwych epitetów w stosunku np. do Pakistańczyków, szybko zrozumiałby, że jesteśmy jacyś nieprzystosowani do życia w wielokulturowym społeczeństwie.
To przykre, ale prawdziwe, że nie da nas się lubić za tę naszą hałaśliwość i brak refleksji. Jakby nam jako nacji zabrakło instynktu zachowawczego na obczyźnie. Rzucamy się w oczy, a to nie jest na emigracji zaleta.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich.
Ale wszyscy jednakowo ewentualnie obrywają w razie czego!
Pozdrawiam najciszej, jak można.
Trzymajcie się!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...