16 kwietnia 2017

Wielkanoc na emigracji

W czerwcu będą relegować Polaków z Wielkiej Brytanii.
Australia wyraziła chęć przyjęcia miliona Polaków, ale przedsiębiorców. Rządy Polski i Wielkiej Brytanii wyraziły na to zgodę.
Niespodziewane życzenia świąteczne.
Praca załatwiona za pieniądze.
Suplementy długowieczności i siły codziennej w zasięgu mojej ręki.
To wszystko, czego dzisiaj dowiedziałem się przy okazji przyjmowania życzeń wielkanocnych. Oczywiście to wszystko, co ze świętami nie związane, to Polacy, ich domysły, zasłyszane rewelacje i zwykła głupota, a muzułmanin zaskoczył mnie naprawdę pozytywnie i sprawił, że poczułem, iż Wielkanoc mam za pasem.

Wczoraj zadzwonił do mnie znajomy z UK, to Zbig, tak kazał się nazywać facet grubo po sześćdziesiątce. To tutaj normalne, że wielu z nas chce być bardziej Anglikiem niż Anglików wielu. Zadzwonił z życzeniami. Wychwalił swoje położenie, dowiedziałem się, jakże jest mu tutaj dobrze. ma kolegów, pracę, do której dojeżdża, płacąc za przejazd. Ma samochód, ale nie opłaca mu się go nawet rejestrować, ponieważ dojazd do pracy kosztuje go dziennie tylko 5 funtów. Ma samochód i tyle. Nie rejestruje go, ponieważ nie opłaca mu się. Nie pytałem czy opłacało mu się kupić samochód, którego nie rejestruje.
Dowiedziałem się też, że zarabia krocie. Młodzi przy nim to Pikusie. Facet wyciąga po czterysta, pięćset, a nawet i więcej funtów tygodniowo i jest happy.
Następnie poinformował mnie, że jeśli wybieram się do Polski, to już mogę tutaj nie wrócić. Był na spotkaniu w Londynie w ambasadzie. Zaproszono go tam. W ogóle zapraszają go na tego typu spotkania. I na spotkaniu w ambasadzie dowiedział się, że w czerwcu tego roku rozpocznie się relegowanie Polaków z Wielkiej Brytanii.
Zareagowałem, że to brednie, którymi karmią się Polacy na emigracji w związku z brexitem.
On, że nie mam racji. Wie, że Australia wyraziła chęć przyjęcia miliona Polaków, ale przedsiębiorców. Rządy Polski i Anglii zgodziły się na to i w czerwcu rozpocznie się ten proces. Do tego nie wiadomo czy jeśli wyjadę, to po następnym wjeździe do Wielkiej Brytanii nie będę potrzebował wizy.
Zbig, uspokój się. Nie wytrzymałem. Nie zapytałem jednak, z jakiej racji rząd Wielkiej Brytanii wyraził zgodę na ewentualny wyjazd Polaków do Australii. Zrozumiałem to tak, że rząd brytyjski będzie zsyłał Polaków mieszkających na Wyspach do Australii.
Ty wielu rzeczy nie rozumiesz. Zapewniał mnie. Zapraszają mnie na różne spotkania. Mnie tu jest dobrze. Mam pracę. Dobrze zarabiam. Mam suplementy, aminokwasy. Odbudowuję swoje komórki. Mam taki suplement, że kiedy rano go łykam, to mam chęć do życia, do pracy. Jest super. Jest mi tu dobrze. choć mam wizę amerykańską i wcale nie muszę tutaj być. Kumpel prosił, żebym przyjechał do Stanów i dał wykłady na temat odbudowy komórek. Nawet chciał zwracać 2/3 kosztów podróży.
No to możesz jechać. Mówię.
Nie, nie chcę. Poza tym koledze kończy się wiza i nie wiadomo czy by go wpuścili z powrotem, dyby tu przyjechał.
Nie kumałem, dlaczego kumpel miałby tu przyjeżdżać, skoro to Zbig miał do kumpla jechać. Nie gasiłem tez gościa, ponieważ zadzwonił z życzeniami. Starałem się być zatem na tyle grzeczny, na ile to było możliwe.
Sprowadziłem grzecznie rozmowę na temat tego, że zadzwonił do mnie z życzeniami, za co mu bardzo dziękuję. Życzyłem mu zdrowia i spokoju. Dodałem, że jestem szczęśliwy jego szczęściem. I w końcu udało mi się zakończyć rozmowę.
Nie trzeba ani ćpać, ani palić zioła, żeby na emigracji dostać niezłego kopa! Pomyślałem i sam do siebie się uśmiechnąłem.

Później poszedłem do pobliskiego sklepu ogólnospożywczego. Przywitał mnie młody muzułmanin. Jest dla mnie bardzo miły. Nie wiem dlaczego. Nie wiem, dlaczego jego szef pytał mnie jak daleko w Polsce mieszkam od Białorusi. Wiem tylko, że muzułmanie, wśród których mieszkam i przebywam, rozmawiają o mnie. Nie napiszę, jak na mnie mówią, ponieważ to nie byłoby szczytem skromności.
No i ten młody muzułmanin, kiedy już zapłaciłem, nachylił się w moim kierunku i z uśmiechem, radośnie powiedział: Have a nice weekend!
Zatkało mnie i od razu uszczęśliwiło to życzenie. W mgnieniu oka poczułem, że mam jutro Wielkanoc.
Muzułmanin powiedział to cichutku, jakby w konspiracji.
Jak do tej pory były to najpiękniejsze życzenia świąteczne, jakie tu otrzymałem.

Następnie zaszedłem do B. i P. Byli już narąbani, ale ona opowiedziała o tym, jak przyjechał tu pierwszy raz i załatwiono jej pracę i musiała za to zapłacić.
Opisałem to w swoim jednym tekście. Myślałem, że tworzę fikcję literacką. Co najwyżej domyślałem się tego, a teraz mam osobę, która to potwierdza. Ciekawe. Ciekawe. Ciekawe. Trafiłem!
Tak to na emigracji przed Wielkanocą o tym, że poczułem tegoroczne święta sprawił muzułmanin.
Radosnych?
Wesołych?
Może spokojnych?
Wybierzcie sami…
 
Ja sobie pomyślałem, że w dniu, w którym zmarł Chrystus w życiu Jego współczesnych niewiele było nowego. Pewnie wstali jak co dzień i jak co dzień zabrali się za wykonywanie powszednich zajęć. Nie świętowali jak my dzisiaj, na maksiora.
Czyżby dlatego nie ubrałem się nawet odświętnie, tylko uciekam w głąb siebie i próbuję coś pojąć?
Nie wiem.

Napiszę wieczorem, co ten dzień mi przyniósł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...