Kohelet
albo Eklezjastes żył prawdopodobnie w III albo w II wieku przed Chrystusem, a
zatem grubo ponad dwa tysiące lat temu. Pozostawił po sobie księgę, którą
powinni znać wszyscy chrześcijanie.
Z
dzieła jego wynika, że wszystko już było; że wszystko, co nas spotka, to nic
nowego pod słońcem.
Kohelet
wiedział, że szybki nie musi wcale wygrać na mecie ani waleczny zwyciężyć,
potykając się tchórzem. Wiedział, że uczeni nie muszą się cieszyć względami i
że bogactwo niekoniecznie przypada rozumnym.
Twierdził
twardo, że wszystko, to kwestia przypadku.
Wołał,
że mądrość jest jednak dużo lepsza niż siła. Choć podkreślał przy tym, że
mądrość biedaka w pogardzie jest i niewielu go słucha.
Bardziej niż mądrość,
niż sława, zaważy trochę głupoty
– poraża tak trzeźwe myślenie sprzed dwóch tysięcy lat.
Kohelet
poświęcił też kilka strof donosicielom: Biada ci kraju, którego królem jest prostak (…)
Nawet w myślach swoich nie złorzecz królowi ani w sypialni swojej nie
przeklinaj możnego, bo ptactwo podniebne zaniesie głos, a to, co skrzydlate,
doniesie słowa.
No
proszę, donosiciele istnieli już wtedy!
To, co było, jest tym,
co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie, więc nic zgoła
nowego nie ma pod słońcem.
I wróci się proch do
ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał.
Marność nad
marnościami – powiada Kohelet – wszystko jest marnością.
Kohelet
wiedział dobrze, że to, co ziemskie, jest marnością. Gorzej z nami, którzy
nadajemy prostym i przemijającym sprawom sens ponadczasowy, zbyt wiele czasu
marnym sprawom poświęcamy i martwimy się zbytnio o to, co marne pod słońcem.
I co Wy, współcześni, na
to?
Warto
czytać Biblię?
Warto!
Po
takiej lekturze łatwiej podnieść się z kolan marnego myślenia.
Warto,
żeby się odbić od dna bezmyślności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz