24 kwietnia 2017

Zmieniłem zdanie...

Zapowiadałem, że napiszę o tym, w jakim stanie zastałem moje obecne lokum po poprzednich właścicielach, ale zmieniłem zdanie!
Miałem napisać, że nie będę się tutaj w nic absolutnie angażowałem, ale zmieniłem zdanie!
Nie uważam bowiem, że zmiana zdania w tej czy innej kwestii to oznaka słabości czy chwiejności. Może to być r również efekt przemyślenia pewnych spraw albo po prostu przeczekania u siebie kiepskiego nastroju.
W moim przypadku było i tak, i tak.

Nie będę pisał o tym, w jakim stanie zastałem moje obecne lokum, ponieważ już o tym wspomniałem. Nie chcę Was katować zdjęciami brudu, jaki tutaj zastałem i z którym walczyłem przez dni ileś. Następnie dzień po dniu robiłem porządki – załatałem dziurę w suficie, pomalowałem ściany, wywaliłem telewizor (dość duży, nie napisze jakiej formy). Zrobiłem też trochę porządków na podwórku.
Nikomu nie przeszkadzała taka dziura w suficie.
Przyznacie, że ludzie nie są wymagający!
To jakiś etap mojego klejenia dziury.
Teraz wszystko jest już zamalowane i nie ma śladu po poprzednim prześwicie!

Trzy pary zdjęć obrazują, jak było i jak jest obecnie. A przecież może być jeszcze przytulniej, trzeba tylko trochę zaangażowania innych, nie tylko mojego.
To fragment podwórka przed porządkami.

Tak to wygląda dzisiaj! 
Wspominałem już o tym, że warunki mieszkaniowe w angielskich większych miastach są trochę inne niż w Polsce. W wielu przypadkach to, co tutaj uchodzi za mieszkania ze środkowej półki, w Polsce spokojnie można by nazwać meliną. Nie rozwijam jednak tematu, bo nie ma sensu.
Rama okienna
przed przetarciem
mokrą szmatką.
Wystarczyło tylko przetrzeć to
mokrą szmatką.
Nie widzę też chęci wśród ciapatych czy niektórych moich rodaków, żeby ten stan rzeczy zmieniać. Zatem odpuszczam sobie trochę, w granicach przyzwoitości, i będę robił tylko to, co najważniejsze. Nie ma bowiem sensu angażować się na całego w coś, na czym innym nie zależy, a z czego ci inni na co dzień korzystają.
Biała szmatka po jednym przetarciu
którejś z powierzchni w lokalu.
Ostatniej nocy, nie pamiętam od kiedy, nie budziłem się. Przespałem praktycznie cała noc, a mimo to wstałem taki niewyspany, że strach. Pocieszam się myślą, że to raczej wpływ pogodny, ponieważ w pracy większość, z którymi rozmawiałem narzekało na ospałość niewytłumaczalną.
To już po wstępnych porządkach. Niezamocowane przęsło
naprawione już przeze mnie! 
Co więcej?
Dużo by pisać, tylko czasu mało. Musze bowiem nabrać sił na jutro. 
Tę ścianę malowałem chyba z sześć razy,
zanim kolor magnolii magnolię przypomina.
Ale przy malowaniu tworzyłem też trochę!

Zatem zmykam czym prędzej z takim swoim przesłaniem – nie warto się zbytnio angażować w sprawy błahe i przelotne.
Listwa z pozostawionym przeze mnie
nieprzetartym fragmentem.
I jeszcze przykład na to, że nie chciało się nikomu nawet wycierać kurzy.


Dodam, że im mnie narzekamy na innych, tym bardziej jesteśmy w porządku w stosunku do siebie! 
Dlatego nie narzekam, że było tak, a nie inaczej. 
Zrobiłem co nieco i cieszę się z tego!
Bywajcie, Wędrowcy! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...