Nie ma dnia, żebym nie był świadkiem, jak na siebie (Polacy) warczymy na obczyźnie.
Nie ma dnia, abym nie był świadkiem naszego warcholstwa, obrażania słownego
obcokrajowców, krzykliwego zachowania i innych obrazków z życia wziętych,
których najchętniej nie oglądałbym.
Często
spotykam się z tym, jak leczymy swoje frustracje, wyżywając się na innych i
innych obrażając. Zauważam, że to już prawie norma na kogoś krzyknąć, określić
kogoś najgorszym wulgaryzmem, obrazić słownie, jak tylko można najbardziej. Nie
wiem, co się z nami dzieje. Nie wiem też czy to typowo polskie, czy również
wśród innych narodowości panują podobne relacje pomiędzy ziomkami na obczyźnie.
Przykro
mi się tez słucha pewnych uwag, jak choćby ta, której odbiorcą byłem dzisiaj.
Ponieważ
firma przenosi swoje biuro do nowego lokalu, to szef zaprosił najwidoczniej
swoją rodzinę, żeby dzieciakom pokazać swoje nowe miejsce pracy. Niektórzy z
moich rodaków pominęli fakt, że szef poniekąd chwali się przed rodziną siedzibą
nowego biura swojej firmy. Nie uszło jednak ich uwadze to, że miał wręczyć
jednemu ze swoich dzieciaków jakiś tam zwitek czy plik banknotów. Widziałeś,
widziałeś, ile mu dał? Słychać było szept.
Każdy
widzi to, co chce zobaczyć.
Tutaj
najczęściej chce się widzieć pieniądze, rozmawiać o pieniądzach, mieć tych
pieniędzy jak najwięcej.
Mamona
rządzi światem. Dawno o tym pisałem.
Oprócz
pieniędzy niektórzy też lubią pestki, np. słonecznika. Widać to po łupinkach, które
walają się dosłownie wszędzie w firmie – na schodach w budynkach, korytarzach, na
placu… Wszędzie pełno łupinek, które miłośnicy pestek wypluwają, gdzie się da!
Wiele
razy już zauważyłem, że milczenie jest naprawdę złotem!
Po
prostu nie warto się odzywać i zdradzać, z jakiego kraju pochodzimy!
Czy
to dotyczy wszystkich?
Absolutnie
NIE!
Jednak
wyjątki potwierdzają regułę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz