17 kwietnia 2017

Emigracyjnej Wielkanocy 2017 cd.

Od rana bliźniacy syjamscy wybrali się na świąteczny spacer.
Obejdą teraz spory kawał miasta, ponieważ musza najpierw znaleźć kilku jeleni, którzy dadzą się nabrać na śpiewkę, że właśnie brakuje im funta do flaszki. Brakuje im dokładnie całej sumy na flaszkę, gdyż nie mają nic, ale po jakiejś godzinie, przy świątecznej hojności tych, którzy w piątek zgarnęli wypłatę, rzeczywiście może im brakować do flaszki rzeczonego funta.
Co jednak sobie pospacerują, zanim flaszkę kupią, to dla ich zdrowia.

Z pewnością na jednym spacerze świątecznym się dzisiaj nie skończy. Dopóki Wielkanoc trwa, muszą korzystać. Jutro dzień spowszednieje i nikt już nie będzie łaskawy dla skacowanych bliźniaków.
Wieczny karnawał dzieje się na oczach człowieka małego i dziać się nie ma zamiaru skończyć. Muzyka i gwar życia przycichają nieco w środku tygodnia, gdy wysychają zasoby pieniężne z ostatniego piątku, a do następnego zostało jeszcze dzień albo dwa. Wtedy można wyjść wieczorem na spacer bez obawy omijania rozweselonych poza granicę przyzwoitości grup ludzi w przeróżnym wieku i najróżniejszego stanu społecznego.
W piątek wieczorem narasta gwar i życie zdaje się odradzać z cała mocą. Jakby wszyscy, którzy na dzień czy dwa przysnęli, chcieli nadrobić stracony czas. Wtedy stali mieszkańcy wiedzą, że trzeba zrobić za dnia zakupy, żeby wieczorem i nocą nie włóczyć się po dzielnicy i nie zakłócać spokoju bawiącym się.
Wczoraj spędziłem dzień samotnie. Odwiedziłem sąsiadów na górze. Pogadaliśmy, gapiliśmy się przez jakiś czas w telewizor, a że oni uwielbiają wszelkiego rodzaju programy rozrywkowe, quizy, gry jeszcze coś tam, co ma być śmieszne, a mnie jakoś nie śmieszy, to zaszyłem się w swojej norce i pisałem, oglądałem, czytałem i uczyłem się.
Obejrzałem kolejny raz Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mną. Zdecydowałem też, że kolejny raz podejdę do obejrzenia filmu Kod da Vinci. Jestem w trakcie, oglądam go na raty, ale już po pierwszych dwudziestu minutach wiedziałem, że będzie to droga przez mękę, którą jednak mam zamiar przejść do końca, o czym z pewnością poinformuję.
Emigracyjna Wielkanoc 2017 dzieje się w najlepsze i dobrze, że się dzieje, bo to oznacza, że skończy się niebawem.


A, żeby nie zapomnieć, zacząłem się uczyć muzułmańskiego kalendarza i czytam trochę o religijnym życiu tych, z którymi dzielę tu na chwilę swoje skromne życie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...