14 kwietnia 2017

Narzekanie w Raju

Jeśli Chrystus za nich umarł na krzyżu, to musi być Mu teraz bardzo ciężko, gdy patrzy na takie właśnie egzemplarze ludzkie.
Tak nieraz myślałem, przyglądając się tutaj swoim rodakom. Dzisiaj natomiast powiedziałem to głośno. Wiem, że zabrzmiało to strasznie. Mam jednak wrażenie, że nikt nie zrozumiał moich słów i wszystko toczyło się dalej, jak przed nimi.
Razi mnie tutaj strasznie zwulgaryzowany język. Często nawet w rozmowach na temat marzeń, miłosnych planów czy innych podobnych wzniosłych ludzkich spraw jest tyle wulgaryzmów, że określenia uczuć, odczuć, wrażeń,,, po prostu giną gdzieś w gąszczu wulgaryzmów na „k”, „ch”, „p” i czego tam jeszcze zbłąkana emigracyjna dusza zapragnie. 

Męczy mnie to coraz bardziej. Nie jestem przyzwyczajony, że podczas czułem powitania dobrych znajomych używa się kilku lub kilkunastu wulgaryzmów. Myślę, że językoznawcy polscy powinni pochylić się nad problemem i go dogłębnie zbadać. Spotykani tutaj bowiem przeze mnie ludzie wulgarnych słów używają w zupełnie niekontrolowany sposób i w takich sytuacjach, że wulgaryzmy wulgaryzmami być nie mogą. Mogą być co najwyżej jakimś przerywnikiem, nabraniem językowego oddechu czy czymś podobnym.
Nie wiem, jak to określić. W rzeczywistości, w której przebywam, wulgaryzmy są powszechnie używane przez zdecydowaną większość Polaków. Czy to oznacza, że ta zdecydowana większość Polaków to językowi profani i ludzie wulgarni?
Jak ostatnio jeden ze znajomych w mojej obecności zapytał filigranową młodą kobietę: Co tam niesiesz? I jej odpowiedź: Cukier, kurwa! A później szeroki uśmiech.
Jak to rozumieć?
Temat kobiet.
Nie ma żadnego szacunku do kobiet w rozmowach na temat kobiet. Nie będę przytaczał przykładów określeń, jakimi obdarza się bohaterki wymiany zdań pomiędzy mężczyznami, ale coś tu nie gra i całkiem poważnie. Albo kobiety na emigracji tracą wszystko, z czym wyrazy „kobieta” i „kobiecość” się kojarzą, albo z mężczyznami na emigracji coś złego się porobiło.
Razi mnie ciągłe obgadywanie innych. Wytykanie innym błędów też razi mnie niesamowicie. Dosłownie zalewany jestem codziennie informacjami na temat osób trzecich, podczas rozmów nieobecnych, na których nie pozostawia się suchej nitki.
Czy to naprawdę taka nasza narodowa przypadłość przypiąć łatę bliźniemu swemu, gdy bliźni nasz tego usłyszeć nie może?
Kasa.
Ciągle słyszę rozmowy o pieniądzach. O tym, co ktoś zamierza kupić. Na co odkłada. W jaki sposób wyda zarobione pieniądze. Ciągle rozmowy o samochodach, ciuchach, zegarkach, biżuterii…
Razi mnie ciągle słuchanie rozmów na temat żarcia i picia. Można upaść na duchu słysząc takie stwierdzenie: Nie jadłem jeszcze tak dobrej kiełbasy. Po prostu chuj staje! A to tylko jeden z wielu przykładów na określanie dobrego, zdaniem mówiących, jedzenia.
Praktycznie codziennie słyszę rozmowy o kursie funta i o gorsza, które rozmówcy tracą przy tegoż kursu małym spadku.
A niech to!
Picie.
Picie, ale nie wody, kawy czy soków witaminizowanych, to bardzo wdzięczny temat. Ile. Gdzie. Z kim. Jak długo… Polacy godzinami mogą tutaj rozwijać ten temat. A jakież ciekawe bywają konwersacje dotyczące planowania tej czynności. Można śmiało siadać do pisania pracy naukowej albo powieści obyczajowej.
Rażą mnie rozmowy o narkotykach. Chwalenie się zażywaniem tego gówna, brakiem jakiejkolwiek refleksji, traktowaniem narkotyków jako swoiście pojmowanego środka dopingowego w pracy i w życiu poza pracą.

Mam tego powoli dość! To nie moja bajka. To nie mój film i nie moja scena. Jestem tu jednak po to, żeby zrealizować plan z tym wszystkim właśnie związany.
Umęczony jestem tym strasznie. Dlatego pewnie odliczam dni do wakacji od tego wszystkiego, muszę odetchnąć innym powietrzem, żeby tu wrócić pozytywnie nabuzowany i zrobić kolejny w krok w wyznaczonym kierunku.

Wielkanoc 2017?
Wypieram to ze swojej świadomości, jak tylko potrafię.

Całkiem nieźle mi to idzie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...