Każdy
głupol znad Wisły to as przy asiorach znad Tamizy!
Jeśli
takie są osiągnięcia angielskiej powszechnej edukacji, jak poziom testów dla
dorosłych w agencjach pośrednictwa pracy, to przeciętny Anglik po jakimś tam
etapie szkoły średniej jest zwykłym głupolem.
Kiedy
przypominam sobie niektóre pytania z testów w agencjach pośrednictwa pracy;
pytania, na które muszą odpowiadać dorośli nie tylko obcokrajowcy, ale również
Anglicy, to o tych ostatnich myślę, że muszą być skończonymi durniami, skoro
ktoś wymyślił dla nich takie właśnie testy!
Młody
po każdej wizycie w łazience dokładnie myje ręce. Myje te reće długo i z
namaszczeniem nawet po odlaniu się. Czasami tak długo to robi, że zamyśla się i
zapomina zakręcić kurek. Woda leje się dopóty, dopóki ktoś z dorosłych nie
wejdzie do łazienki i nie zauważy. To jednak, że jakiś tam metr sześcienny wody
na umycie rąk pójdzie, to nic takiego w porównaniu z tym, że tę czynność
wpojono młodemu w space inclusive, czyli odpowiedniku polskich warsztatów
terapii zajęciowej. Skoro tak Młodego tego nauczono w space inclusive, nikt nie
śmie krytykować takiego zachowania, nikt Młodemu nie tłumaczy, że woda jest
bardzo ważna, jak np. ropa.
Rodzice
są jednak bardzo dumnie z tego, czego Młodego w szkole nauczono. A że nie
wspomina im się o środowisku i jego zasobach naturalnych, bo Młody może to
spokojnie zrozumieć, to już inna kwestia.
W
space inclusive nauczono też Młodego organizować sobie wolny czas. Po przyjściu
do domu Młody serfuje w sieci tak długo, aż go oczy bolą i chodzi jak obłąkany.
Innym sposobem jest oglądanie telewizji. To wszystko, czego Młodego nauczono na
ten temat, czyli nie nauczono nic!
Kiedy
Młody nie ogląda telewizji albo nie gra w gry komputerowe, nudzi się okrutnie.
Ziewa przy tym tak, że trzy przecznice dalej słychać, a ja za nic nie mogę się
skupić, choć oddzielony od Młodego jestem stropem.
Za
każdym razem, gdy tylko mogę, tłumaczę Młodemu, że tak się nie ziewa. Nie musi
o jego ziewaniu wiedzieć cała ulica.
Grochem
o ścianę, ponieważ w space inclusive takie ziewanie to normalka i dla rodziców
to też normalka.
O
kichaniu Młodego nie będę pisał, bo zawstydziłbym smoka wawelskiego. Można by
to przyrównać do jakiejś niewielkiej salwy… armatniej. Znów w sąsiedztwie, jak
przy ziewaniu, wszyscy wiedzą, że Młody kichnął.
Znów
tłumaczę i znów na nic.
Młody
tak samo ziewa w mieście i tak samo w mieście kicha. Mam taki stres, gdy z nim
gdzieś wychodzę, że zaraz kichnie albo ziewnie, a ja nie znajdę krzaczka, za
którym mógłbym się schować.
W
space inclusive nie uczą młodego nic na ten temat.
Wiem
od Młodego, że nikt im nie mówi o tym, że w wolnym czasie można czytać,
rysować, można robić jakieś małe porządki albo oddawać się swojemu hobby, do
których trudno zaliczyć ślęczenie przed komputerem czy telewizorem.
Zostawiam
młodego. Teraz z własnego doświadczenia.
W
angielskich agencjach pośrednictwa pracy, każdy kto pracy szuka, musi przejść
test kwalifikacyjny czy nie jest głupi i potrafi zrozumieć polecenia albo umie
odnaleźć się w jakieś tam przestrzenia zakładowej. Te testy to taka sztampa. W
każdej agencji to samo, co najwyżej kolejność pytań czy poleceń przestawiona.
Za to poziom tych testów to jawna obraza ludzkiego rozumu.
Muszę
też zaznaczyć, że na pięć czy sześć poleceń albo pytań chyba dwie mogą być
błędne. To jeszcze bardziej pogrąża ich poziom, a może przede wszystkim poziom
tych, którzy te testy rozwiązują i na nich padają.
Obcokrajowcy
poddawani są też testom na rozumienie języka angielskiego, na przykład trzeba
ułożyć zdanie z sześciu czy siedmiu rozsypanych wyrazów. Jeden z wyrazów napisany
jest wielką literą, a po drugim umieszcza się znak interpunkcyjny kończący
zdanie. Pozostałem polecenia są podobnej trudności.
Pamiętam
z rozwiązywanych przez siebie testów takie oto polecenia
Jakiego
koloru jest tablica ostrzegająca przed mokrą podłoga? (Wcześniej na filmie
pokazowym kilkakrotnie wyświetlano tę tablicę)
Inne
to wypisane wagi: 1,5kg, 100g, 1300g, 0,8kg, 60dkg…
Następnie
należało zaznaczyć wagę, która jest większa od kilograma.
Reszta
zadań o podobnej trudności albo i łatwiejsze.
Nie
wspomnę już o tym, że zanim przystąpisz do rozwiązywania takiego testu,
wyświetlany jest film, na którym dokładnie widać wszystkie odpowiedzi.
Niesamowite
jest przy tym zachowanie pracowników agencji pośrednictwa pracy, którzy cały
czas przypominają, żeby się skupić i nie podpowiadać innym.
Co
tu, kurde, podpowiadać?
No
i jeszcze masz tę świadomość, że na 5 czy 6 takich poleceń dwa możesz zawalić i
przechodzisz test.
Nie
będę się więcej rozpisywał o efektach edukacji w raju Elizabeth II, ale coraz
częściej patrzę na Anglików, których tutaj spotykam, z ciekawością.
Byłem
właśnie w łazience. No i co? no i woda sobie lecie, a Młody gdzieś tam. Nie,
myślę sobie, przegonię go, żeby pamiętał. Szukam go po domu, ale okazało się,
że wyszedł gdzieś tam. Czujecie bluesa, wyszedł i nie zakręcił wody w łazience!
Ale
ręce umył, jak go w space inclusive nauczono!
Zakończę
tak ‑ Każdy głupol znad Wisły to as przy
asiorach znad Tamizy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz