Pokłóciłem
się ze znajomym o 20 funtów. Wykrzykiwał mi, żem bogacz, rozrzutnik i tym
podobne bzdety, bo ani bogaczem nie jestem, ani rozrzutnie nie żyję. Chodziło
mi tylko o to, żeby znajomy zrozumiał, że nie da się żyć tylko po to, żeby
liczyć pieniądze. Nie będę gonił kilometra czy dwóch tylko dlatego, że tam
dostanę tańszą o funta wędlinę czy jakąś tam konserwę. Nie będę też truł sobie
głowy takimi wyliczeniami, gdzie, ile zaoszczędzam, żeby było taniej.
A
ta dość ostra sprzeczka zaczęła się od tego, gdy powiedziałem, że szkoda mi
chłopaków, których dzisiaj zerwano z roboty i wysłano do domu, ponieważ
podpadli za jakieś tam bzdety. A znajomy na to, że bardzo, bardzo dobrze i że
bardzo się cieszy, że tak się właśnie stało.
Cieszysz
się z tego, że innym powinęła się noga? Ryknąłem na durnia.
A
on, że za krótko pracuję i nie wiem, że to lenie i tym podobne wywody na temat
tych chłopaków.
Nie
chciałem mu dokopywać, ale w tej nowej robocie to idzie między innymi o to,
żeby jak najwięcej się obijać. To duża firma budowlana, z dużą ilością
pracowników i na tyle dużą budową, że można się na godzinę gdzieś ukryć i nie
pracować. Mojemu znajomemu chyba to nie pasuje, choć sam się chwali tym, jak to
się w pracy obija.
Boże,
jak ja nie cierpię ludzi, którzy cieszą się z czyjegoś nieszczęścia!
Normalnie
bym rozerwał taką kanalię na strzępy!
Wczoraj
byłem zły na siebie, ponieważ w robocie na nielubianego przez Polaków wajzera powiedziałem
piesek. A było to tak, że opowiadałem o sytuacji z tym człowiekiem i moi słuchacze
nie rozumieli o kim mówię, gdy wymieniałem jego imię. Gdy powiedziałem „piesek”,
wszyscy w mig zrozumieli.
Dzisiaj
natomiast tak często wymieniałem jego imię, że do wszystkich już chyba dotarło,
że będę mówił o nim po imieniu, a nie przezwisku nadanym mu przez moich rodaków.
Cieszę
się tą nową robotą. To taki konkret. Do tego, widać to, co robię gołym okiem. Jeśli
kiedykolwiek pojawię się w Nottingham z kimś z rodziny albo znajomych, to będę mógł
się pochwalić, co tutaj i ja zbudowałem.
A
ponieważ firma nie bawi się w budowę domków jednorodzinnych, to i obiekty, które
dzięki nie powstają są w mieście rozpoznawalne.
No
i już widać powoli, jak to się żyje w Raju – można się ze znajomymi pokłócić o kilka
funtów, nie brakuje tu ludzi, którzy się cieszą niepowodzeniem innych, czyli jest
tak ja kw Polsce.
To
po co ja wyjeżdżałem?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz