Samotne świętowanie
dobiega powoli końca. Ostatnie promienie słońca tegorocznej Wielkanocy wpadają właśnie
przez moje okno. Przez chwilę mnie oślepiały. Ziemia pędzi w przestrzeni. Ostatnie
promienie słońca samotnej Wielkanocy, którą będę pamiętał tak długo, jak długo pozostanie
ostatnią Wielkanocą, którą świętowałem samotnie!
Przebrnąłem dzisiaj
przez film Kod da Vinci. Dosłownie przebrnąłem,
ponieważ męczyłem się bardzo, oglądając ten obraz. Na szczęście mam to za sobą.
Chyba go już widziałem
i wyparłem z pamięci. Gdyby tak było w istocie, to wcale się sobie nie dziwię.
Mogę już napisać,
że to całkiem niezły obraz dla skautów czy innej maści harcerzy poszukujących
przygód w betonowych dżunglach miast.
Myślę, że filmy
oparte na powieściach Z. Nienackiego są dużo, dużo lepsze i tyle samo starsze.
Dydaktyzm,
wykład, ciągle wyjaśnienie, niedouczonemu (w założeniu) odbiorcy, któremu nie
chce się podjąć żadnego wysiłku intelektualnego, dlatego trzeba mu wszystko
podać na talerzu. To lwia część całego filmu. Wyjaśnianie historii przez ponad dwie
godziny.
Do tego zabójstwa
w imieniu Chrystusa.
To zdecydowanie
nie dla mnie.
I te bajkowe
założenia, jak choćby to o winie człowieka. Jakiś tam inspektor francuskiej
policji jest pewny, że jeden naukowiec zabił sobie drugiego. Nie ma żadnych
dowodów, tylko swoje domysły i one wystarczają, żeby wystosować za tym żyjącym
drugim naukowcem list gończy.
A ten drugi
naukowiec wymyka się francuskiej policji, jakby ta składała się z samych
nieudaczników.
Zapomniałem dodać,
że naukowcowi pomaga kobieta, która wydaje się wiedzieć na temat chrześcijaństwa
bardzo, bardzo mało, a później się okazuje, że Chrystus to jej przodek.
Odniosłem dziwne
uczucie, że to bardzo głupi film. To tylko moje odczucie. Każdy może mieć inne.
Dużo trupów, jak dobrym
westernie sprzed lat albo filmie akcji.
Ta filmowa kobieta,
potomek samego Chrystusa, spotyka na koniec filmu swoją rodzoną babcię. Nie wiadomo
tylko ze strony mam czy taty, bo być może nie jest jedynym potomkiem Chrystusa na
ziemi.
Pomyślałem sobie,
że potomków Chrystusa na ziemi są miliony, próbują Go naśladować. Codziennie biorą
swój Krzyż i idą na swoją Golgotę.
Za ścianą słyszę muzułmańskie
śpiewy. Uspakajam myśli. Próbuję w skupieniu dziękować. Dziękować za to, co mam
i co, być może, dostanę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz