21 kwietnia 2017

Drakuś, potomek Drakuli

Wspomniałem już o tym wcześniej, że mam swojego Drakusia, potomka Drakuli.
Nie wiem tylko czy jeszcze żyje, bo nie widziałem stworka od ponad dziesięciu miesięcy.
Jeszcze raz powtórzę ‑ nie powiem, gdzie teraz przebywa. To nasza tajemnica. Wystarczy zupełnie, że wiecie już, jak wygląda! I jeszcze raz przypomnę, że nie pochodzi z Transylwanii, ale znad zatoki Michigan w USA. Pewnie z polskiego Jackowa, które tam się znajduje!

Wyjaśnijmy sobie, że mój Drakuś, mimo że jest wampirem, krwią ludzką się nie żywi, nie jest zatem żadnym słowiańskim wąpierzem.
To całkiem miły osobnik, zwłaszcza miły w dotyku. Ma przy tym poczucie humoru, jak widać na zdjęciach.
Wolę jednak nie ujawniać jego miejsca pobytu, żeby jacyś nieustraszeni pogromców wampirów Romana Polańskiego nie ruszyli jego śladem.
Nie powstał też mój Drakuś z niepogrzebanych zwłok ludzkich, nikt też w stosunku do niego nie uchybił obowiązkom wobec zmarłych. Nikt go jeszcze nie przeklął. Nie zmarł śmiercią głodową, choć przyznam tu, że nie wiem czym teraz się żywi. Nie jest leworęczny. Nie ma też rudych włosów.
Nie lata jak nietoperz. Nie boi się czosnku, cebuli.
W ogóle to sam nie wiem, dlaczego jest wampirem, bo poza tym, że jak wampir wygląda, to wcale nim nie jest.
Jak widać na zdjęciach, jest całkiem przystojny i niejedna dziewica może się w nim zakochać.
Nie zauważyłem też, żeby łamał prawa fizyki. Nie podnosił ciężarów, nie czytał w moich myślach, nie sterował burzą ani innymi zjawiskami przyrody.
Nie wiem też czy potrafi zapieprzać z prędkością światła, na przykład gdy musi biec szybko do ubikacji.
Nie chciałem ryzykować i zostawiłem go w miejscu, gdzie raczej porażenie światłem nie grozi mu wcale.
Nie wiem też czy Drakuś współpracował w przeszłości z jakimiś wilkołakami albo inną swołoczą, która gnębi ludzi i spokoju śmiertelnikom świętego nie daje.
No i tyle pokrótce o moim Drakusiu, który wcale wampirem nie jest, nikogo też na pal nabijać nie kazał.
A że ma takiego przodka, który obrósł w legendę i to niezbyt ciekawą, to już inna bajka.


Trzymajcie się ciepło i nic się nie bójcie, gdy w życiu przyjdzie wam spotkać takiego wampira jak Drakuś! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...