Wczoraj
dotarło do mnie, jak bardzo jestem chory i jak mi będzie trudno powrócić do
świata zdrowych!
O ile w ogóle powrócić jeszcze zdołam!
Najgorsze
w mojej chorobie jest to, że w szeroko pojmowanych naukach medycznych nie
znajdę fachowca, co mógłby mi pomóc. Farmaceuci zaabsorbowani zbytem coraz to
nowych specyfików na nieśmiertelność też mi nie pomogą, nawet gdyby chcieli!
Łatwo
jest opanować chorobę, na którą zapadłem, u dzieci. Dorosły, rodzic, opiekun,
nauczyciel… (oczywiście ci myślący głową, słuchający uszami i patrzący oczyma…)
poradzą sobie z tą dolegliwością bez problemu!
Dużo
gorzej, jeśli ta choroba dopadnie dorosłego. Dorosłemu praktycznie nikt pomóc
nie może. W tym przypadku to tylko sam chory może się leczyć i chyba nic więcej
zrobić się nie da! Dodać tylko trzeba, że siła i determinacja są jak
najbardziej wskazane na etapie leczenia!
Co
zrobić?
Trzeba
się leczyć!
Wczoraj
zrozumiałem, że jestem ciężko chory.
Mówię
dużo więcej, niż robię!
Nie
robię albo robię bardzo niewiele z tego, co mówię!
Za
dużo mówię o planach, za mało planów realizuję!
Nawet
na niepotrzebne do życia marzenia ostatnio zapadłem!
Pierwszy
krok mam za sobą.
Wiem,
co mi dolega!
Teraz
trzeba zaczekać, aż się narodzę na nowo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz