Codziennie
obiecuję sobie, że będę żył naprawdę dla siebie, ale to są obietnice i nie
dotrzymuję ich do końca. Co mogę napisać po ostatnim weekendzie, światowo i po
polsko-angielksu rzekłszy? Ano to, że rozpocząłem go z silnym postanowieniem
rzucenia palenia.
Wczoraj
zapaliłem jednego papierosa ( z bratem), później ciężka noc. Trzeba bowiem
wiedzieć, że należałem do tych palaczy, którzy nawet nocą budzą się i szukają
papierosa!
Przetrwałem
noc. A dzisiaj?
Noc
za oknem, a ja mam za sobą dwa albo trzy papierosy wypalone.
A
zatem przy kilkudziesięciu papierosach wypalanych dziennie dotychczas, to chyba niezły wynik?
Jedźmy
dalej!
Teraz
muszę napisać, że, zgodnie z zaleceniami, powinienem dostrzegać sukcesy i pozytywy.
Pozytywów nie widzę, a drobny sukces z powodu wypalenia jednostkowych ilości papierosów
jest jak najbardziej!!!
A
tak w ogóle, to pisać mi się nie chce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz