Już
od jakiegoś czasu nie bawi mnie proroctwo Dziada z Konopielki Redlińskiego, którą najpierw zacytuję, a później
napiszę, dlaczego mnie ta przepowiednia z czasem bawić przestała!
A to, moi Ludkowie, słyszym, że już
nigdzie spokoju ni ma. Nawet u was, widze diabeł penietruje.
Od początku, Ludkowie, jest Pam Bóg. On
pilnuje, żeby wszystko szło, było, jak było.
A diabeł chce zmieniać, powiada:
ulepszać. Słyszycie? Ulepszać! Już jemu mało, że krowa cieli się, gdzie tam, on
chce, żeby się źrebiła! O! do czego idzie! Krowy będą się źrebili, kobyły
cielili, owieczki prosili! Chłop z chłopem spać będzie, baba z babo; wilki
latać, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, a zajdzie na wschodzie.
(…)
W tym bieda, że stary Pam Bóg coraz
starejszy, coraz częściej odpoczywa.
A diabeł nachalniej z roku na rok.
Wojny teraz jedna za drugo, jaki nie tu, to tam; strasznie dziś zaczepne, bijo
się i bijo! Krew się w ludziach burzy; jeżdżo, wujeżdżajo, przyjeżdżajo,
nieznajomych dużo, oszukaństwo, złodziejstwo, nienawiść!
Pam Bóg z tym nie daje rady!
A
teraz to literackie proroctwo kontra życie prawdziwe, jak tylko życie prawdziwe
być może!
Usłyszałem
ostatnio historię o dwóch kobietach, które o psy się pogryzły. Tak, kobiety się
pogryzły o psy, a nie psiaki o nie! i to jakie kobiety! Synowa z teściową.
Psy
z całej tej draki wyszły przestraszone i na pewno zwątpiły w to, kto kogo
zagryźć może.
Sprawa
miała się następująco. Syn był odwiedził mamę, zabrał ze sobą żonę i zabrał ze
sobą pieski. Dwa malutkie pieski, jakiejś tam rasy maleńkiej. Pieski były
maleńkie, ale srały i szczały pewnie jak dwa brytany, skoro to mamę wkurzyło.
Tak jej mieszkanie obsrały, tak jej chatę obszczały, że kobieta zapachu nie
umiała się pozbyć.
Zwróciła
więc była uwagę właścicielom psów, to jest synowi i żonie jego, czyli swojej
synowej. Ci jednak zamiast gospodyni stronę wziąć, a zwłaszcza syn stronę
matki, i za wychowanie psiaków zabrać się natychmiast – złapać pieski za kark,
nosek w gówienku unurzać, unurzać nosek w szczynach, następnie na drzwi
pokazać, żeby się psiaki uczyły; żeby w najbliższej przyszłości raban robiły,
gdy bałaganik zechcą zrobić, to zrobić go na podwórku, a nie gospodyni na dywan,
kanapę i gdzie popadnie. A zatem właściciele piesków po stronie psów stanęli, a
zwłaszcza synowa zajadle broniła pupilów.
I
z całej tej zadymki wyszło jak nic, że pieski są bardzo cacy, a gospodyni jest
be i jej uwagi na temat cacy piesków najwyżej psu na budę zdały się w tamtym
momencie!
Nic
chyba zatem dziwnego, że kobieta zawyła, ostrzegawczo warknęła i zęby pokazała.
A to na znak uczyniła, żeby pokazać wszystkim, kto na tym właśnie podwórku
rządzi niepodzielnie! Komu wolno ten teren nawet i obsikiwać. A komu nie wolno! I kto jest tutaj
obcy.
W
momencie, gdy teściowa na pieski krzyknęła, synowa dała wyraz, kogo bardziej
miłuje i dalej z teściową za słowne bary chwytać się zaczęła!
Gospodyni
jednak do tych kobiet należy, że lepiej z drogi uciekać, zamiast zadzierać z
nimi. Stanowczo, może za bardzo, dała do zrozumienia, że na jej terenie nikt
podskakiwać nie będzie. Żadne pieski, synowa czy nawet syn rodzony, dosłownie
nikt nie ma prawa burzyć jej ładu, spokoju! Kto tego nie rozumie, powinien
liczyć się z tym, że tylko wypad mu został z całym majdanem swoim.
Krzyku
było dość dużo, może coś poza krzykiem… Wiadomo tylko to, że gospodyni wygrała!
Pieskom i ich właścicielom drzwi była pokazała, z zaznaczeniem stanowczym, że
koniec wizyty tej, a nawet tych przyszłych wizyt w takim to oto składzie, jaki
właśnie wyjeżdżał!
Goście
byli się bardzo za to obrazili, pieski wzięli pod pachy i z domu wyruszyli. Nie
wiem tylko czy było jeszcze przy tym zapewnienie, że noga ich więcej w tych
progach nie postanie!
Kiedyś,
wcale niedawno, kiedy ludziom aż tak bardzo w główkach się nie pieprzyło; kiedy
człowiek był człowiekiem, pies psem, kot kotem, nawet przecinak był wtedy
przecinakiem… i wszystko miało swoje miejsce.
Wtedy do babci w
odwiedziny człowiek wnuki przywoził, żeby się babcia samotna wnukami nacieszyła.
Ale nawet te wnuki wtedy dobrze wiedziały, ile i co im wolno. A jeśli się
zdarzyło, że o czymś zapomniały, to klapsy na cztery literki i znowu wszystko wiedziały.
Wtedy nawet rodzice wnuków na babcię się nie dąsały, a jeśli smarkacz się skarżył,
dostawał poprawkę!
Dzisiaj
już nie wiadomo czy można psu uchybić? Psu, co z wizytą do obcej kobiety z
właścicielami był wpadł!
Dzisiaj
już nie wiadomo czy właściciel psa nie obrazi się na amen za uchybienie psu!
Dzisiaj
człowiek rozsądny gubi się najzwyczajniej. Musi się bowiem znaleźć w zupełnie
innym świecie, gdzie psy, koty i inne pupilki ludzkiej rasy zdają się być
ważniejsze niż więzi rodzinne.
Często
też człowiek rozsądny ustępuje pola psu, kotu czy tam czemuś, żeby zadymy nie
robić. Ustępuje pola dla świętego spokoju! A może z miłości do ludzi, którzy
zwierzaki przywlekli?
Chrystus
wspominał o tym, że nastaną takie czasy, gdy dzieci wystąpią przeciwko
rodzicom, rodzice odrzucą dzieci! Ale nawet Jezusowi do głowy nie mogło przyjść, że członkowie rodziny staną przeciwko sobie z powodu psa czy kota!
Dlatego
właśnie wcale nie jest mi do śmiechu, gdy czytam albo słyszę przepowiednię Dziada. A zwłaszcza, kiedy Dziad mówi o harcach diabła!
Przemija
postać tego świata i w mrokach przeszłości ginie zdrowy ludzki rozsądek!
Jedno jest pewne. To nie jest wina psów. To nie jest też wina kotów!
A może rzeczywiście Pam Bóg (...) nie daje rady!
Wiadomo, stary Pam Bóg coraz starejszy, coraz częściej odpoczywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz