10 listopada 2015

Pogryzły się o psy...

Już od jakiegoś czasu nie bawi mnie proroctwo Dziada z Konopielki Redlińskiego, którą najpierw zacytuję, a później napiszę, dlaczego mnie ta przepowiednia z czasem bawić przestała!

A to, moi Ludkowie, słyszym, że już nigdzie spokoju ni ma. Nawet u was, widze diabeł penietruje.
Od początku, Ludkowie, jest Pam Bóg. On pilnuje, żeby wszystko szło, było, jak było.
A diabeł chce zmieniać, powiada: ulepszać. Słyszycie? Ulepszać! Już jemu mało, że krowa cieli się, gdzie tam, on chce, żeby się źrebiła! O! do czego idzie! Krowy będą się źrebili, kobyły cielili, owieczki prosili! Chłop z chłopem spać będzie, baba z babo; wilki latać, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, a zajdzie na wschodzie. (…)
W tym bieda, że stary Pam Bóg coraz starejszy, coraz częściej odpoczywa.
A diabeł nachalniej z roku na rok. Wojny teraz jedna za drugo, jaki nie tu, to tam; strasznie dziś zaczepne, bijo się i bijo! Krew się w ludziach burzy; jeżdżo, wujeżdżajo, przyjeżdżajo, nieznajomych dużo, oszukaństwo, złodziejstwo, nienawiść!
Pam Bóg z tym nie daje rady!
A teraz to literackie proroctwo kontra życie prawdziwe, jak tylko życie prawdziwe być może!
Usłyszałem ostatnio historię o dwóch kobietach, które o psy się pogryzły. Tak, kobiety się pogryzły o psy, a nie psiaki o nie! i to jakie kobiety! Synowa z teściową.
Psy z całej tej draki wyszły przestraszone i na pewno zwątpiły w to, kto kogo zagryźć może.
Sprawa miała się następująco. Syn był odwiedził mamę, zabrał ze sobą żonę i zabrał ze sobą pieski. Dwa malutkie pieski, jakiejś tam rasy maleńkiej. Pieski były maleńkie, ale srały i szczały pewnie jak dwa brytany, skoro to mamę wkurzyło. Tak jej mieszkanie obsrały, tak jej chatę obszczały, że kobieta zapachu nie umiała się pozbyć.
Zwróciła więc była uwagę właścicielom psów, to jest synowi i żonie jego, czyli swojej synowej. Ci jednak zamiast gospodyni stronę wziąć, a zwłaszcza syn stronę matki, i za wychowanie psiaków zabrać się natychmiast – złapać pieski za kark, nosek w gówienku unurzać, unurzać nosek w szczynach, następnie na drzwi pokazać, żeby się psiaki uczyły; żeby w najbliższej przyszłości raban robiły, gdy bałaganik zechcą zrobić, to zrobić go na podwórku, a nie gospodyni na dywan, kanapę i gdzie popadnie. A zatem właściciele piesków po stronie psów stanęli, a zwłaszcza synowa zajadle broniła pupilów.
I z całej tej zadymki wyszło jak nic, że pieski są bardzo cacy, a gospodyni jest be i jej uwagi na temat cacy piesków najwyżej psu na budę zdały się w tamtym momencie!
Nic chyba zatem dziwnego, że kobieta zawyła, ostrzegawczo warknęła i zęby pokazała. A to na znak uczyniła, żeby pokazać wszystkim, kto na tym właśnie podwórku rządzi niepodzielnie! Komu wolno ten teren nawet i obsikiwać. A komu nie wolno! I kto jest tutaj obcy.
W momencie, gdy teściowa na pieski krzyknęła, synowa dała wyraz, kogo bardziej miłuje i dalej z teściową za słowne bary chwytać się zaczęła!
Gospodyni jednak do tych kobiet należy, że lepiej z drogi uciekać, zamiast zadzierać z nimi. Stanowczo, może za bardzo, dała do zrozumienia, że na jej terenie nikt podskakiwać nie będzie. Żadne pieski, synowa czy nawet syn rodzony, dosłownie nikt nie ma prawa burzyć jej ładu, spokoju! Kto tego nie rozumie, powinien liczyć się z tym, że tylko wypad mu został z całym majdanem swoim.
Krzyku było dość dużo, może coś poza krzykiem… Wiadomo tylko to, że gospodyni wygrała! Pieskom i ich właścicielom drzwi była pokazała, z zaznaczeniem stanowczym, że koniec wizyty tej, a nawet tych przyszłych wizyt w takim to oto składzie, jaki właśnie wyjeżdżał!
Goście byli się bardzo za to obrazili, pieski wzięli pod pachy i z domu wyruszyli. Nie wiem tylko czy było jeszcze przy tym zapewnienie, że noga ich więcej w tych progach nie postanie!
 Kiedyś, wcale niedawno, kiedy ludziom aż tak bardzo w główkach się nie pieprzyło; kiedy człowiek był człowiekiem, pies psem, kot kotem, nawet przecinak był wtedy przecinakiem… i wszystko miało swoje miejsce. 
Wtedy do babci w odwiedziny człowiek wnuki przywoził, żeby się babcia samotna wnukami nacieszyła. Ale nawet te wnuki wtedy dobrze wiedziały, ile i co im wolno. A jeśli się zdarzyło, że o czymś zapomniały, to klapsy na cztery literki i znowu wszystko wiedziały. Wtedy nawet rodzice wnuków na babcię się nie dąsały, a jeśli smarkacz się skarżył, dostawał poprawkę!
Dzisiaj już nie wiadomo czy można psu uchybić? Psu, co z wizytą do obcej kobiety z właścicielami był wpadł!
Dzisiaj już nie wiadomo czy właściciel psa nie obrazi się na amen za uchybienie psu!
Dzisiaj człowiek rozsądny gubi się najzwyczajniej. Musi się bowiem znaleźć w zupełnie innym świecie, gdzie psy, koty i inne pupilki ludzkiej rasy zdają się być ważniejsze niż więzi rodzinne.
Często też człowiek rozsądny ustępuje pola psu, kotu czy tam czemuś, żeby zadymy nie robić. Ustępuje pola dla świętego spokoju! A może z miłości do ludzi, którzy zwierzaki przywlekli?
 Chrystus wspominał o tym, że nastaną takie czasy, gdy dzieci wystąpią przeciwko rodzicom, rodzice odrzucą dzieci! Ale nawet Jezusowi do głowy nie mogło przyjść, że członkowie rodziny staną przeciwko sobie z powodu psa czy kota!
Dlatego właśnie wcale nie jest mi do śmiechu, gdy czytam albo słyszę przepowiednię Dziada. A zwłaszcza, kiedy Dziad mówi o harcach diabła!
Przemija postać tego świata i w mrokach przeszłości ginie zdrowy ludzki rozsądek!

Jedno jest pewne. To nie jest wina psów. To nie jest też wina kotów! 
A może rzeczywiście Pam Bóg (...) nie daje rady! 
Wiadomo, stary Pam Bóg coraz starejszy, coraz częściej odpoczywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...