Już
wiedzą mieszkańcy małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna,
kto jest teraz godzien wszelkiej chwały, która wcale nie musi iść za
osiągnięciami, bo chwała tym ,co są u władzy, należy się sama z siebie i tyle
tłumaczenia!
Już
wiemy, komu zaszczyty i chwała, a komu ewentualnie co najwyżej zesłanie!
To,
że nowy wódz na oświacie się nie zna, to fakt, ale trzeba wierzyć, że szybko
się będzie uczył. Póki co to wie tyle o specyfice pracy nauczyciela, co baca o
pogodzie, gdy ją turystom wróżył.
Święto
resortowe w małej gminie było kolejną okazją dla wodza, aby ten mógł się
jeszcze raz odwdzięczyć tym, co go w kampanii poparli. Zastanawiam się tylko,
jak długo będzie się odwdzięczał? Czy nagrodą i odwdzięczeniem się nie była odpowiednia
liczba nadgodzin dla swoich? Czy nagrodą i odwdzięczeniem się nie było przeniesienie
swoich na odpowiednie stanowiska pracy, a nawet wyniesienie stanowiska? I na tym zakończmy, choć to wcale nie koniec.
Zdziwiłem
się też nieco, gdy w gronie nagrodzonych nie widziałem księdza dobrodzieja, bo
ten również wodzowi niemało pomógł. Też należałoby publicznie za pomoc
podziękować, nagrodą obdarzyć, dobre słowo powiedzieć czy coś tam jeszcze w ten
deseń.
Tutaj
nowy wódz mi podpadł, bo o księdzu, który dużo mu pomógł, jakby publicznie
zapomniał. Mam nadzieję, że zbliżający się Independence Day będzie dla wodza
dobrą chwilą, kiedy to publicznie wyrazi wdzięczność i zachowa się w końcu
należycie!
Reguły
i kryteria jakiegokolwiek nagradzania ludzi są dość sztywne i dotyczą głównie
stałych czynników, jak innowacyjność czy kreatywność w pracy. Często nagradza
się młodych obiecujących pracowników. Wtedy nagroda jest dla nagradzanej osoby swoistą zaliczką i
zaciągnięciem zobowiązania wobec nagradzającego.
Za
sumienne i rzetelne wykonywanie obowiązków służbowych nagrodą jest
wynagrodzenie. Natomiast same sumienność i rzetelność w pracy norma zapisana w obowiązkach pracownika.
Tego
chyba nie trzeba tłumaczyć ludziom światłym i krzewiącym w narodzie wiedzę.
Tymczasem
w małej gminie nagradza się ludzi w oparciu o nasze, lokalne, nazwijmy je – układowe
kryteria! I tak nagrody otrzymują ludzie, którzy nie dają sobie rady z
obowiązkami i trzeba naprędce zmieniać organizację pracy szkoły, żeby tylko
mogli dostać coś łatwiejszego do roboty.
Nagradza
się ludzi za pisanie bezpodstawnych skarg, nawet donosów.
Nagradza
się za podsłuchiwanie innych pracowników!
Nagradza
się za to, że ktoś nie potrafi odpowiedzieć przełożonemu dzień dobry, czyli za najzwyklejsze w świecie chamstwo!
Nagradza
się za to, że ktoś odwraca głowę, żeby nie słyszeć pozdrowienia innych. I znów, jak wyżej, za chamstwo!
Nagradza
się, powiedzmy szczerze, za to, że ktoś należy do danej grupy, o czym już wyżej
wspomniałem.
Reszta
do kąta!
Nieważne,
co i ile zrobiłeś! Jeśli nie należysz do danej grupy, to do kąta!
Przyznawanie
nagród nigdy nie było rzeczą łatwą, zwłaszcza jeśli chcemy kogoś nagrodzić i
odpowiednio uzasadnić swoją decyzję. I dobrze jeśli przy nagradzaniu takie
uzasadnienie mamy. W innym wypadku wychodzi na to, że nagradzamy swoich kumpli,
często nieudaczników, a godni są nagród i wszelkich zaszczytów tylko dlatego,
że klepią odpowiednią osobę po ramieniu albo schlebiają tym, co trzeba.
A
tak w ogóle, to może ktoś mi wytłumaczy, jak można przydzielać nagrody specjalistom
z dziedziny, na której nagradzający zupełnie się nie zna? Na zasadzie wyliczanki,
jak w chowanego!? Ene due rabe... albo coś w tym rodzaju!? Czy też w oparciu o gotową
listę podsuniętą do podpisu przez samych godnych chwały i wszelkich zaszczytów?
Myślę, że ta pierwsza forma byłaby w takim
przypadku jak najbardziej sprawiedliwa!
Jedno w tej całej sprawie mnie cieszy. Mnie nie nagrodzono! Nie zasługuję na żadną nagrodę! Dlatego była to jak
najbardziej trafna decyzja!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz