Nie
ma to jak telewizja, polska telewizja publiczna, jak najbardziej publiczna, publiczna
aż do bólu.
W takie telewizji publicznej można dosłownie wszystko, trzeba tylko
uważać, żeby władzy nie dotknąć!
Dziś
trochę słuchałem, a trochę oglądałem program Świat się kręci czy coś tam w tym rodzaju. Siedziałem tyłem do ekranu
i tylko czasami oglądałem się przez ramię, żeby coś tam zobaczyć. A że do oglądania było mniej niż mało, to głównie słuchałem publicznych wypowiedzi.
Dowiedziałem
się z programu, że niezmiennie piękna, niezmiennie popularna, niezmiennie dobra,
niezmiennie lubiana i jeszcze coś tam niezmiennie… jest w Polsce pewna piosenkarka z Grecji pochodząca.
Aż
się obejrzałem, żeby tę panią zobaczyć. I kobieta wygląda na wiek, który ma. O popularności
nic nie wiem, ale prowadząca mówiła z zapałem, że dziesiątki listów do redakcji to wielka
popularność! O rzeczonej wielkości nie będę więcej pisał.
Pomyślałem
sobie, że jeszcze niedawno miałem tyle samo donosów na mnie do prokuratury. To dla prokuratora byłem popularny! I w ogóle byłem chyba popularny! Ale mniejsza z tym!
Później
była już mowa o tym, jak to kobieta czuje się na pół Greczynką i na połowę Polką,
że Grecję i Polskę kocha jednako i jest w ogóle pomiędzy...
I
jeszcze było o tym, że córkę jej zabili i ona jako matka zabójcy wybaczyła, ale
zapomnieć nie może.
I
tyle przekazu w polskiej telewizji publicznej!
Następnie
pojawił się w programie znany dziennikarz radiowy, żeby promować swą książkę i mówić
o… Australii!
Prowadząca
książkę dziennikarza w oko kamery wcisnęła i kilkadziesiąt sekund promowała jak
nic!
Autor
tymczasem patriotyzm do Australii rozwijał i zachwalał ten kraj, przed widzem publicznej polskiej telewizji miłość swą do Australii rozwijał namiętnie!
Reklamodawcy
za reklamę w telewizji publicznej polskiej płacą niemałe pieniądze, a dziennikarz nic, choć
książka ładny czas sobie na antenie wisiała!
I
nic takiego, co piszę, nie przyszłoby mi do głowy, gdyby to książka była o mojej
pięknej Polsce, bo to jest przecież polska telewizja publiczna i książkę o Polsce
powinna promować.
Ale ta promowana książka była o Australii!!!
Nie
mam nic do Australii i Australijczyków, ale mam do polskiej telewizji publicznej,
że za publiczne pieniądze promuje Australię!
Ciekawi
mnie, ile programów w obcych telewizjach promuje tak Polskę, jak publiczna Australię!?
W
telewizji publicznej, polskiej telewizji, poza językiem polskim nic polskiego nie
było!
Nie wiem, dlaczego się ciskam, przecież to telewizja publiczna, a skoro publiczna,
to równie niczyja, a skoro niczyja, to może być byle jaka!
I
co najważniejsze!
Nikt władzy nie tykał!!!
Program więc będzie istniał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz