Jeśli komuś
się zdaje, że Chrystus miał klawe życie, to grubo się myli! Niech sam tak
spróbuje. A szybko się przekona!
Próbowałem
żyć dzisiaj miłością do świata. Jak widać, przeżyłem, choć łatwo nie było!
Całkiem
dobrze mi szło z rana i do południa. Czytałem o potrzebie modlitwy w życiu
człowieka. Myślałem z miłością o wszystkim, nawet o swoich problemach.
Przyglądałem się z bliska moim kochanym nałogom.
Tuż po
południu wpadł mi w pole widzenia człowiek kochany inaczej i pomyślałem: chujek! Od razu skarciłem swoje grzeszne
myślenie i powiedziałem głośno: Kocham cię, człowiecze!
Po jakimś
czasie drugi kochany nieprzyjaciel wszedł mi w pole widzenia i pomyślałem: fiutek! Znów szybko się skarciłem i
powiedziałem głośno: Kocham cię, człowiecze!
No i mijał
mi dzień na obowiązkach codziennych, aż porą przedwieczorowi musiałem syna
zawieźć do jego kolegi. I właśnie po drodze ujrzałem ją ‑ poczwarną, jak wzrok
swój we mnie jadącego droga publiczną wlepiała.
I
pomyślałem natychmiast: Co się łępisz, poczwaro!?
I po raz trzeci
upadłem! I znów się upomniałem! I wyrzekłem od razu: Kocham cię, ludzka istoto! I
pojechałem dalej, gdyż był podwójna ciągła!
* * *
Teraz mrok gęsty
za oknem i domowe zacisze. Nie ma już tylu pokus, więc
powinienem wytrwać.
Choć trudne to, jak diabli, to chyba jutro jeszcze raz spróbuję
przeżyć dzień miłości, ponieważ, wierzcie mi, WARTO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz