Czego
ci ludzie od nowego wodza chcą?
Nie
ma już nikogo, kto krzyknąłby: Won od wodza!? Mój ci on! Nałęczkę na głowę
zarzucił, do piersi przytulił, przed światem złych ludzi ochronił!
Co
za naród! Najpierw wybiorą, później krytykują, jakby sami byli bez winy, że
głupio głosowali.
Żeby
się trochę oczyścić z tej ciągłej krytyki wodza, poradzę mu, aby szybko znalazł
tekst wieszcza Adama Przyjaciele i co
rano czytał, żeby czujnym być.
Niech
czujny będzie wódz, bo każdy dzień inny i każdy dzień nowy i czujny wódz musi
być! Jak nie dziś, to jutro znów przyjdą gnębić wodza o drogi, o drzewa, o
miedzę i jeszcze Bóg wie co. Znów będą narzekać, będą się pieklić, że niby mało
robi, a przecież on robi, wystarczy popatrzeć na boki.
Kto
trochę jest w temacie, ten wie doskonale, jak zwierzę bokami robi, gdy przed
myśliwym ucieka, a jak bat cięty czuje, to jeszcze bardziej robi i to nie tylko
bokami, ale zostawmy to!
Za
dużo jest krytyki działań nowego wodza. Chłop jest złoty, jak pozłacana jest
cała jego drużyna. A przez tę ciągła krytykę skrzydeł rozpostrzeć nie może, nie
może wznieść się w górę, pokazać, na co go stać. Przez tę ciągłą krytykę chłop
zamknął się w sobie i z ludźmi nie chce rozmawiać. A przecież chce rozmawiać,
tylko ludzie niedobrzy, bo ciągle czegoś tam chcą i ciągle narzekają!
Wszystko
to wina wyborców. Wszystko to moja wina. Nikt mi jednak nie wmówi, że byłem na
tyle pijany, by głos na wodza oddać, a teraz narzekać.
Ale
rok się kończy. Cholera, jak ten czas leci! A moja droga do raju zamienia się w
bajorko. Myślałem, że wódz o wszystkich drogach dojazdowych, zwłaszcza tych
żwirowych, wie i że będzie naprawiał je na bieżąco!
Nie
narzekam! Co tam! Co ja tam będę tak w kółko cztery litery woził! A pochodzić
nie łaska? Gumowce sobie kupię! A kiedy wody przybędzie i całkiem dużo jej
będzie, gdy droga się rozpłynie, to kajak sobie kupię, a jak kajak nie starczy,
to pomyślę o kutrze…
Nikt
mi nie obiecywał, że drogi dojazdowe, zwłaszcza te, po których ja jeżdżę, będą
kiedyś robione.
I
jeszcze muszę dodać, że wolę drogę błotnistą, niż posypaną piaskiem, co żwirem
niektórzy zwą!
Muszę koniecznie sens nadać temu pisaniu, a sens ten jest taki: Trzeba
natychmiast wodza zmotywować. Powiedzieć dobre słowo. Sto razy pochwali, nawet
jak nic nie zrobił! Trzeba jasno i głośno ogłosić wszystkim wokoło, że lepszego
nie było i już nigdy nie będzie!
Trzeba
też zatkać gęby tym, co krytykują. Na tych, co głośno krzyczą, nasłać ostre
media, policję, prokuraturę, skazać i do kąta! A jeśli to nie pomoże, to nasłać
Pana Boga.
Niech
nowy wódz nam i sobie spokojnie powodzuje. A my siedźmy cichutko i czekajmy
cudu. Są przecież w wodza drużynie sprawiedliwi i święci, więc żaden cud mnie
nie zdziwi, żadna głupota też! Niewykluczone, że z całej tworzonej na chybcika i pocichutku układanki uda
im się tam jakiś cudzik wykreować. A jeśli się nie uda, to przecież jest
jeszcze ambona!
Nie
krzyczeć zatem nam trzeba i nie krytykować, tylko siedzieć cichutko i cudu
oczekiwać.
No
i jakaś niewiasta mogłaby z nałęczką wyskoczyć przed tłum i krzyknąć: On ci mój!
Ależ byłaby jazda! A jaka popularność! No i wódz ocalony byłby od okrutnego kata!
Zakończę
jak Dziad z Konopielki, niech wódz nam
wodzuje, a wy, ludkowie, wodzowi nie przeszkadzajcie i tyle. Pilnujcie raczej tego,
żeby krowy źrebiąt, a klacze cieląt nie powiły.
Reszta? Reszta się jakoś ułoży, bo
przecież wódz będzie wodzował za swoją drużyną pospołu, a wy, ludkowie, będziecie cicho siedzieć i wierzyć
w nadejście cudu!
I
mówię wam, ludkowie, nie narzekać na próżno, bo jeśli ktoś jest zielony, a do tego
łaciaty, to w sumie nie wiadomo, jaki w końcu jest. To i nie wiadomo, na kogo narzekać, bo skoro narzekamy na kogoś nijakiego, to i narzekanie nasze nijakie jest
jak nic!
Trzeba
cierpliwie czekać!
A
tak na marginesie. Przecież jeszcze żyjemy! I to jest nadzieja! Jest nadzieja na
zmiany.
Będzie
czas na zmiany!
Tylko
nie narzekajcie, bo były wybory!
A
teraz jeszcze raz: Won mi teraz od wodza!
Niech
wódz wodzuje sobie i nam na chwałę gminy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz