REZYGNUJĘ,
ODPUSZCZAM SOBIE, NIC NA SIŁĘ…, to nie to samo, co: MAM TO GDZIEŚ, NIE
DAM RADY, NIE PODOŁAM, NIE POTRAFIĘ, NIE UMIEM, NIE ZDOŁAM SIĘ NAUCZYĆ…
Takie
REZYGNUJĘ… to po prostu świadome NIE DLA MNIE!
Każdy
dorosły człowiek ma obowiązek myślenia!
Nie
każdy dorosły człowiek wypełnia ten obowiązek!
Dorosły człowiek powinien analizować każdy ruch i decyzję o każdym kolejnym
ruchu.
Każdy
dorosły człowiek powinien starać się żyć na tyle świadomie, na ile mu rozum
pozwala!
Każdy
głupi ma rozum, ale nie każdy go używa, nie każdy analizuje, nie każdy chce żyć
świadomie.
Są
jednak i tacy ludzie, co żyć świadomie ni cholery nie umieją. Tych zostawmy w
spokoju!
Takie
REZYGNUJĘ…, to przykład zdrowego rozsądku. Nie wierzę, że w Watykanie sami
świeci goszczą. Dlatego REZYGNUJĘ… z myślenia o tym miejscu jako Mekce dobroci
i wszelakich cnót ludzkich; REZYGNUJĘ z myślenia o tym miejscu, jak to inni myślą.
Nie
mam głowy do biznesu, dlatego REZYGNUJĘ… z zakładania firmy, robienia sztuki
dla sztuki.
REZYGNUJĘ
często, choć nigdy nie mówię NIGDY, gdyż wiem, że życie stawia często człowieka w
sytuacjach, w których świetnie się sprawdza i czuje jak ryba w wodzie, choć
wcześniej odpychał taką wizję jako nierealną.
Jakiś czas temu np. na dobre zrezygnowałem z pisania, ślęczenia przed komputerem, zwolniłem się
z dyżuru. Tylko na jeden dzień, ale ZREZYGNOWAŁEM…
Takie
REZYGNUJĘ…, to rodzaj wewnętrznej higieny, taki wewnętrzny prysznic.
Takie
REZYGNGUJĘ…, to zmyć z siebie to, co ciąży, wyrzucić z siebie, co zbędne i dać,
ile się da, miejsca koniecznemu!
Bez
tego REZYGNUJĘ… jestem śmietnikiem pomysłów, obrazów, informacji,
niepotrzebnych emocji… dźwigam bez sensu balast i głupio się denerwuję, że nie
potrafię sprostać wszystkiemu, jak należy. Tak często jest, ponieważ nie potrafię sobie powiedzieć REZYGNUJĘ…
Dlatego
REZYGNUJĘ…
I
co wy na to?
Wszystko
ze mną w porządku?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz