5 listopada 2015

Jeszcze memento...

Z sieci
Ciągle jestem zanurzony w myślach i zasłyszanych ostatnio wypowiedziach o przemijaniu. 
Zatem jeszcze kilka słów o tym! 
Później jednak już siadam do pisania tekstu o moim gminnym bagienku, rajem na razie zwanym!

Świat, w którym każdy z nas żyje, gdybym nie żył, to nic by z tego pisania dzisiaj nie wyszło, całkowicie zanurzony jest w Życiu i Śmierci. Problem polega na tym, że współczesny człowiek chce widzieć tylko samo Życie, a o umieraniu i Śmierci myśli od święta. A już o tym, że sam na pewno umrze, to słyszeć nawet nie chce.
Słyszałem ostatnio wypowiedź jednej kobiety. Stwierdziła, że dopiero w kontekście śmierci bliskiej osoby dociera do nas fakt, że śmierć istnieje. Odejście bliskiej osoby uświadamia nam, że nigdy już nie będzie tak, jak było.
Zdziwił mnie w tej wypowiedzi ogrom nieświadomości Życia i Śmierci. Przecież całe nasze ziemskie życie to jedno wielkie i nieustanne przemijanie nas i całego otaczającego świata. Świadomość tego, że nic nie będzie już takie, jak było, powinna towarzyszyć nam nieustannie, a nie tylko przy okazji straty bliskiej osoby! Strata bliskiej osoby to tylko potwierdzenie, że każdy z nas jest ogniwem w łańcuchu przemijania.
Ja codziennie żyję ze świadomością, że nigdy już nie będzie tak, jak było wczoraj, a jutro jest równie niepewne, jak wczoraj jest pewne, że przeminęło! Kiedy widzę zdechłą mysz, utopionego świerszcza, rozszarpanego prze drodze ptaka, opadłe liście i owoce… wiem, że nigdy już nie będzie tak, jak było!
Z sieci
Wiem też, że cykl Życia powtórzy się, ale powtórzy na nowo i za kilka miesięcy zobaczę kolejne pokolenia myszy, usłyszę innego świerszcza, popatrzę na inne latające ptaki, nowe liście i młode pędy drzew…, ale to nie będzie to samo, co wczoraj!
Nigdy już nie będzie jutra!
Nigdy już nie będzie dzisiejszego poranka!
Doświadczyłem ostatnio straty bliskiej osoby. Bardzo ją kochałem, ale nie rozpaczałem z tego powodu, że odeszła. Nie wolno rozpaczać z tego powodu, że nasi bliscy podążyli dalej w drodze ziemskiego przemijania, a my ciągle w tej drodze jesteśmy.
Kto nas nauczył rozpaczy z tego powodu?
Komu jest na rękę, żebyśmy rozpaczali?
Przecież wiemy, że wszystko wokół przemija, że my przemijamy, więc skąd ta rozpacz i smutek niepojęty?!
Twardziel ze mnie?
Skąd!
Do dzisiaj nie skasowałem w telefonie numeru do mojej siostry. Kiedy przeglądam kontakty, to nawet dziwię się, że tak dawno do mnie nie dzwoniła.
Nie zadzwoni! 
Wiem! 
Jednak numeru skasować nie potrafię!
 Nie chcę!

Ja też kiedyś, może jutro, a może jeszcze dzisiaj, nie zadzwonię już więcej i może ktoś będzie czekał na mój telefon, i nie chciałbym, żeby czekał w rozpaczy, tylko ze świadomością, że skończyły się telefony ode mnie!
Tak trudno nam dzisiaj, zanurzonym w Życiu po uszy, pogodzić się z oczywistym faktem, że przemijamy i umieramy!
A jeśli jest to fakt i nic ani nikt tego zmienić nie może, to po co się szarpać i niepotrzebnie bić pianę, drzeć włosy, szlochać bez opamiętania?
Czy nie lepiej tę całą energię spożytkować na dziękowanie za TERAZ i TUTAJ?

Nigdy bowiem już nie będzie tak, jak TU i TERAZ!
Z sieci

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...