1 listopada 2015

Memento mori, cz. 1.

Napisałem ten tekst w 1999r., ale mimo upływu czasu nie stracił nic na wartości, jak na wartości nie straciła śmierć!
Dedykuję ten tekst wszystkim zmarłym, których kochałem i kocham, ale byłem zbyt zajęty życiem, żeby im o tym powiedzieć! Na pewno usłyszą i będą spać spokojnie, i będą śnić swój sen w czułych objęciach Boga!

Sieć 
Święto Zmarłych. Wszyscy: wierzący i niewierzący, biedni i bogaci, szczęśliwi i nieszczęśliwi… udajemy się na groby najbliższych, aby zatopić się w cmentarnej ciszy, zapachu płonących zniczy, modlitwie i wspomnieniach minionych chwil. To chyba jedyny dzień w roku, kiedy nie istniejemy dla planów na przyszłość, które zmuszają nas do ciągłej gonitwy za marnościami tego świata.
Tysiące spraw i sprawek.
Stojąc w świetle ogni płonących i patrząc na nagrobki, jesteśmy jak nigdy sam na sam z tym, co było i nigdy nie wróci.
Zawsze upływający czas i przemijanie sprawiały człowiekowi ból. Musimy jednak uświadomić sobie, że jesteśmy włączeni w cykl rozpaczy przed niewiadomym; że tak jak my, stali przed nieznanym ludzie przed stu, dwustu czy kilku tysiącami lat. Od wieków próbowano przeniknąć tajemnicę śmierci.
I co? Ciągle pozostawała tylko wiara, że istnieje coś poza; że wraz ze śmiercią fizyczną nie kończy się nasza egzystencja jako istoty wybranej.

Najstarszą, znaną jak dotąd człowiekowi, cywilizację stworzyli Sumerowie, którzy w III tysiącleciu przed naszą erą wierzyli w życie pozagrobowe. Dwudziestowieczne wykopaliska wykazały, iż grzebali oni zmarłych w pozycji człowieka śpiącego, z przedmiotami codziennego użytku, a przy ustach zmarłego stawiano pucharek, zapewne wypełniony wodą.
Grobowce zamożnych Sumerów świadczą o tym, że wraz z nimi grzebano służbę, a nawet muzyków. Nic w tym dziwnego, jeśli weźmie się pod uwagę, że wierzono w Kur, krainę umarłych, gdzie człowiek prowadzi żywot podobny do ziemskiego. Do krainy tej dusze przeprawiały się przez rzekę. Symbol przejścia w wielu kulturach. Często z pomocą człowieka od łodzi. Następnie dusze przechodziły przez siedem bram i stawały przed obliczem władczyni piekieł oraz wydającymi wyroki Anunnaki.
Zaczerpnięto z sieci
Żywi, jak my, wierzyli, że wyroków losu nie da się odwrócić i zapewne odczuwali lęk przed krainą Kur. Umarłych zaś wyposażali najlepiej, jak potrafili, na tę wędrówkę bez powrotu. Ciągle się też modlili za dusze zmarłych oraz składali dary bogom mogącym odmienić los ich najbliższych zmarłych.
Zaczerpnięto z sieci


Inaczej do problemu śmierci podchodzili Celtowie. Wierzyli w reinkarnację. Śmierć była dla nich tylko jednym z wielu czynników długiego życia, które przenosi się w szczęśliwe zaświaty. Wiara w nowe wcielenia powodowała wręcz pogardę dla śmierci i niezwykłe męstwo wojowników.
Najstarszy zachowany zbiór praw celtyckich „Senchus Mór” nakazywał pielęgnowanie grobów. Obchodzono też doroczne święta, które były odpowiednikiem znanych nam zaduszków.
Według wierzeń celtyckich w krainie duchów zbierały się dusze oczkujące wcielenia. Była to strefa prawdziwego życia, raj zwany Ziemią Żywych. Z tego wynika, iż dusza ludzka odpoczywała w krainie umarłych przed następnym wcieleniem.
Wierzenia celtyckie zakładały również, iż żywi mogli udawać się do Krainy Zmarłych. Droga jednak wiodła przez wtajemniczenie i mogli ją przejść tylko druidzi, filiolomowie i czarodzieje.
Sieć
Przebieg celtyckiego pogrzebu miał wiele wspólnego z dzisiejszym chrześcijańskim obrzędem. Ciało zmarłego obmywano i nakrywano pótnem. Po tym następowały czuwanie, opłakiwanie i pochówek. Zwłoki przewożono na cmentarz zawsze ze wschodu na zachód. Dla Celtów był to kierunek wędrówki dusz. Następnie palono pojazd, aby zmarły nie mógł wrócić.
Po ceremonii pogrzebu wyprawiano na cześć zmarłego igrzyska sportowe, które mogą być odpowiednikiem dzisiejszej stypy.
Sieć
 Aztekowie grzebali umarłych z darami na pośmiertną wędrówkę i egzystencję w zaświatach. Dusze ludzi zasłużonych, jak wojownicy, niewolnicy złożeni w ofierze Słońcu, kobiety zmarłe w połogu… otrzymywały po śmierci ciała prawo uczestnictwa w orszaku Słońca po niebie, po czym powracały na ziemię przemienione w kolibry lub wielobarwne motyle.
Natomiast dusze ludzi niczym nie wyróżniających się za życia odchodziły do świata podziemnego, gdzie po pewnym czasie całkowicie ginęły, jakby rozpływając się w nicości.
Sieć 
 Według Babilończyków umarły udawał się do podziemnego królestwa, z którego nie było powrotu. Po śmierci dusza musiała przekroczyć rzekę Hubur. Była to granica życia i śmierci. Dopiero wtedy człowiek stawał się prawdziwie zmarłym. Następnie rozbierano go, gdyż musiał stanąć przed władczynią podziemi nagi, jak przy narodzinach.
Los duchów zmarłych na ogół był godny pożałowania. Nadzy, głodni i spragnieni błąkali się w ciemnościach i kurzu po nieobeszłych zaświatach.
Żywi mogli pomagać duszom zmarłych darami, ale filozofia Babilończyków dotyczyła przede wszystkim życia doczesnego. Według oficjalnej wersji teologii śmiertelnikom nie było pisane życie wieczne. Istniało bowiem przekonanie, że bogowie stworzyli człowieka tylko po to, aby umarł, jak rośliny czy zwierzęta. Natomiast zagadnienie czy żywy człowiek posiadał duszę czy ducha nie zostało jasno sprecyzowane.

Dla Babilończyków śmierć nie była skutkiem grzechu czy niemoralnego postępowania, ale zjawiskiem przyrodzonym ludziom, przeznaczonym od bogów.
Takie rozumienie życia i śmierci prowadziło do postaw hedonistycznych, które doskonale obrazuje jedno z przysłów:
Jeżeli mamy umrzeć,
chcę wszystko zjeść.
Jeżeli mamy pozostać przy życiu,
chcę oszczędzać!
Mimo braku wiary w nieśmiertelność, zmarłych grzebano ze strawą, napitkiem i ulubionymi przedmiotami, które ewentualnie mogły służyć umarłym w zaświatach.

Za życia zaś składano bogom ofiary, które miały przede wszystkim zapewnić przedłużenie ziemskiej egzystencji.
Sieć

Hindusi identyfikują człowieka z transcendentnym bóstwem i kosmosem, który w owym bóstwie się zawiera. Praktyki i rytuały służą im do doskonalenia ciała i ducha, przygotowując świadomość do zrozumienia ostatecznej Prawdy; tworzą też system materialnych odpowiedników rzeczywistości transcendentalnej, co jest niewątpliwym nawiązaniem do filozofii platońskiej.

Według wierzeń indyjskich piekło znajduje się w lewej nodze kosmicznego człowieka. Są to podziemia zamieszkane przez różne złośliwe duszki i demony. To miejsce przeznaczone dla najgorszych grzeszników, którzy nigdy się stamtąd nie wydostaną.
Hinduizm śmierć traktuje jako zło. Składa się więc wiele ofiar, aby jej uniknąć i mimo strachu przed nią, wierzy się w wędrówkę dusz – sansarę, która opiera się na grzechu i niewiedzy. Grzesznik nie może wcielić się wzwyż.
Wcześniej czy później jednak wszyscy wyzwalają się z cyklu wcieleń i dochodzą do Boga – rozpływają się w nim. Niewiedzący ma przed sobą jednak bardzo długą drogę.
Sieć

Zbawienie – Moksza dla Hindusów jest uwolnieniem się od niewiedzy i może ją tylko osiągnąć człowiek przekonany, że jest cząstką i niczego nie pragnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...