12 listopada 2015

Na gorąco

Miałem dzisiaj do Sióstr i Braci moich od kielicha pustego kilka słów napisać i zrobię to zapewne jeszcze przed północą.
Teraz jednak muszę coś na gorąco skrobnąć, bo mogę pęknąć, wybuchnąć albo – co gorsza – się wścieknę!

Mam najwidoczniej szczęście do głupoty ludzkiej. Wczoraj nasłuchałem się co niemiara bzdurnych lokalnych przemówień. A dzisiaj do uszu wpływa mi fala hipokryzji kryształowej z politycznej sceny, tym razem krajowej.
Posłowie dziś ślubowali. A przy tej okazji wielu z nich wycierało sobie gębę Bogiem, jak serwetką w knajpie po sutym posiłku!
Najpierw był Kornel senior kazanie pieprznął w Sejmie. Wcale się nie zdziwię teraz, gdy stamtąd kiedyś transmisję mszy obejrzę, ale poczekajmy.
Później Ewa ostro przemówiła z mównicy. Wcale się nie dziwię, że jej nerwy puściły, bo przez ostatnie miesiące ostre baty brała i nawet zbiornik ciśnienia wykorzystałby zawór bezpieczeństwa, a co dopiero człowiek.
Na to słynna Beata zdziwiona się odezwała, że Ewa taka ostra i taka agresywna. Beata zapomniała swoje wypowiedzi w kampanii prezydenckiej, a później parlamentarnej. Ona, tj. Beata, rzeczywiście mówiła tylko językiem miłości i głosem anielskim. Żadnej agresji, krytyki, czyściutka merytoryka. Beata też jest czyściutka i pewnie dlatego dziś bez mrugnięcia powieką Boga na pomoc wezwała po słowie „ślubuję”.
Później znów usłyszałem marszałka seniora, jak mówił z przejęciem o zmianie konstytucji. Popatrzyłem na gościa i przyszło mi na myśl, że powinien się skupić na miejscu spoczynku. Ale szybko w duchu go za to przeprosiłem. Poza tym nazwisko mi uświadomiło, że na pewno ma już w grobowcu rodzinnym kwaterę zaplanowaną i o sprawy po… nie musi się martwić.
Wolałbym jednak, żeby przy konstytucji grzebali ludzie młodzi, którzy, hipotetycznie, będą żyli w cieniu jej przepisów przez lat jeszcze kilkanaście.
Nie wiem czy podobnie jest w innych europejskich parlamentach, ale to, co już dzisiaj w moim parlamencie usłyszałem, to w głowie nie bardzo mi się mieści i jestem przerażony, i chce mi się stąd spieprzać.
Zresztą strasznie się boję, bo już za tej formacji siedziałem za rzekome korupcyjne działania.
A moje ciśnienie zaczęło dzisiaj rosnąć, gdym usłyszał wypowiedź takiego pędraka, politycznej maszynki partii do głosowania, jak z żabim uśmiechem na swoim pyszczku zapowiadał dziennikarzom, że teraz już koniec z retoryką agresji. Teraz już będzie miłość w języku i czynie!
Ten mówiący dość składnie polityczny debil starał mi się wmówić, że teraz będzie miłość, nie będzie agresji i w ogóle będzie super.

Na pewno tak będzie, zwłaszcza gdy Antki, Michały i Zbyszki pospołu dorwą się do rządzenia. 
Oni każdemu z nas z pewnością zastąpią nawet etatowego od Boga anioła stróża!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...