Miałem dzisiaj do Sióstr i Braci moich od kielicha pustego kilka słów napisać i zrobię to zapewne jeszcze
przed północą.
Teraz jednak muszę coś na gorąco skrobnąć, bo mogę pęknąć, wybuchnąć albo – co gorsza – się wścieknę!
Mam najwidoczniej szczęście do głupoty
ludzkiej. Wczoraj nasłuchałem się co niemiara bzdurnych lokalnych przemówień. A
dzisiaj do uszu wpływa mi fala hipokryzji kryształowej z politycznej sceny, tym
razem krajowej.
Posłowie dziś ślubowali. A przy tej
okazji wielu z nich wycierało sobie gębę Bogiem, jak serwetką w knajpie po
sutym posiłku!
Najpierw był Kornel senior kazanie
pieprznął w Sejmie. Wcale się nie zdziwię teraz, gdy stamtąd kiedyś transmisję
mszy obejrzę, ale poczekajmy.
Później Ewa ostro przemówiła z mównicy.
Wcale się nie dziwię, że jej nerwy puściły, bo przez ostatnie miesiące ostre
baty brała i nawet zbiornik ciśnienia wykorzystałby zawór bezpieczeństwa, a co
dopiero człowiek.
Na to słynna Beata zdziwiona się
odezwała, że Ewa taka ostra i taka agresywna. Beata zapomniała swoje wypowiedzi w kampanii prezydenckiej, a później parlamentarnej. Ona, tj. Beata, rzeczywiście
mówiła tylko językiem miłości i głosem anielskim. Żadnej agresji, krytyki,
czyściutka merytoryka. Beata też jest czyściutka i pewnie dlatego dziś bez
mrugnięcia powieką Boga na pomoc wezwała po słowie „ślubuję”.
Później znów usłyszałem marszałka
seniora, jak mówił z przejęciem o zmianie konstytucji. Popatrzyłem na gościa i
przyszło mi na myśl, że powinien się skupić na miejscu spoczynku. Ale szybko w
duchu go za to przeprosiłem. Poza tym nazwisko mi uświadomiło, że na pewno ma
już w grobowcu rodzinnym kwaterę zaplanowaną i o sprawy po… nie musi się
martwić.
Wolałbym jednak, żeby przy konstytucji
grzebali ludzie młodzi, którzy, hipotetycznie, będą żyli w cieniu jej przepisów
przez lat jeszcze kilkanaście.
Nie wiem czy podobnie jest w innych
europejskich parlamentach, ale to, co już dzisiaj w moim parlamencie
usłyszałem, to w głowie nie bardzo mi się mieści i jestem przerażony, i chce mi się stąd spieprzać.
Zresztą strasznie się boję, bo już za tej
formacji siedziałem za rzekome korupcyjne działania.
A moje ciśnienie zaczęło dzisiaj rosnąć, gdym usłyszał wypowiedź takiego pędraka, politycznej maszynki partii
do głosowania, jak z żabim uśmiechem na swoim pyszczku zapowiadał dziennikarzom,
że teraz już koniec z retoryką agresji. Teraz już będzie miłość w języku i czynie!
Ten mówiący dość składnie polityczny debil
starał mi się wmówić, że teraz będzie miłość, nie będzie agresji i w ogóle będzie
super.
Na pewno tak będzie, zwłaszcza gdy Antki,
Michały i Zbyszki pospołu dorwą się do rządzenia.
Oni każdemu z nas z pewnością zastąpią nawet etatowego od Boga anioła stróża!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz