Dzisiaj
poznałem skład przyszłego rządu, nie wiem tylko której, III czy znów IV, RP!
Już trochę dalej niż jutro będzie on rządził Polską. I mam nadzieję, że będzie rządził
z takim rozmachem, jak to obiecywano w kampanii wyborczej.
W
tym składzie rządu uderzyło mnie nazwisko faceta z wyrokiem na karku. Zaznaczę od
razu, że z nieprawomocnym wyrokiem. Jednak przyszła premier wierzy niezbicie, że
jej ministerialny kandydat wygra apelację i w ostateczności oczyści się z zarzutów.
Wiara kobiety, już jutro premier, może czynić cuda i jej niezłomna wiara może zdziałać
wiele.
Przy
tej całej zadymie z tworzeniem nowego rządu pomyślałem sobie, jak to wódz w małej
gminie na końcu świata zawiesił w obowiązkach i pozbawił stanowiska moją żonę nawet
nie w oparciu o prokuratorskie zarzuty, a co dopiero mówić o wyroku (nawet nieprawomocnym)!
I
pomyślałem sobie, że mój nowy wódz jest nawet ponad Prawem i …, bo nawet ta formacja
czeka na prawomocny wyrok.
Nadgorliwy
jest wódz, to może do PiS-u czmychnie od ludowców, których statek przecieka! Przecież
i tak już nie ma po co wracać tam, gdzie był, bo tam miotła żelazna wymiecie, co zielone.
Tylko
czy w obozie glorii jest miejsce dla zielonych wodzów?!?
Ale,
szanując tę jakże głupią nadgorliwość wodza w odwoływaniu dyrektora, żeby tylko
swoim przydupasom się przymilić, to prawo jasno określa przypadki, kiedy robić to
można.
Po
wyroku uniewinniającym mojej żony, jeszcze nieprawomocnym, ale postawmy tezę, że
taki zostanie; otóż po takim wyroku może się wodzowi ciekawie zrobić, jak z przyszłym
ministrem w przyszłym rządzie RP, tylko zupełnie odwrotnie do tego ostatniego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz