Sieć |
Nie
czułem żadnej satysfakcji, patrząc na moknących w ulewnym deszczu uczestników
uroczystości obchodów Święta Niepodległości w małej gminie na końcu świata,
gdzie świat się właśnie zaczyna.
Owszem,
zakiełkowała w mojej głowie myśl, że dobrze tak organizatorom, ponieważ
przestawili porządek przez lata utrwalony.
I
żadnych pretensji do pracowników GOKiS-u, ponieważ zrobili tak, jak góra
ustaliła i zrobili to dobrze mimo fatalnych warunków!
Baty
organizacyjne należą się wodzowi. Ksiądz proboszcz też nie wypadł tutaj
kryształowo. Wspólnie mogli ustalić plan B albo C, tak na wszelki wypadek, żeby
wszystko wyszło!
Dla
ludzi urodzonych, wychowanych, żyjących w umiarkowanym klimacie, w Polsce
zwanym zmiennym, listopad ze swoją pogodą nie jest żadną zagadką. Pogoda w
listopadzie to kalejdoskop zmian. Zmienia się w ciągu godziny i wszyscy to
wiedzą, dlatego żadne tłumaczenia są tutaj nie na miejscu.
Skoro
dzisiaj wielcy małej gminy do godziny 1030 mieli super pogodę, to
trzeba było chwytać tę radosną chwilę i organizować ludzi na otwartej
przestrzeni.
Mam
jednak wrażenie, że trzeba było zrobić trochę albo zupełnie inaczej niż robiłem to ja.
I rzeczywiście wyszło zupełnie inaczej!
Nie było przy tym słychać pojedynczych
braw. Nie było oklasków drwiących dawnej opozycji.
Nie mogło ich być, ponieważ
ci co wczoraj mieli od szyderczego klaskania obrzękłe prawice, dzisiaj stali po
stronie podejmujących decyzje.
Pamiętam
te oklaski, ponieważ z powodu panującego zimna kilka lat temu zdecydowałem, że w tym dniu nie
będę wystawiał dzieciaków na mróz i porywisty wiatr, bo dzieciaki wtedy nie
myślą o świętowaniu wolności, co najwyżej o tym, żeby ciepły kąt znaleźć.
Dzisiaj,
jako się rzekło, braw drwiących nie było, a było za co klaskać, oj było, jak
nic!
Można
też było w planach mieć zacisze świątyni. Przywitać po mszy gości. Spokojnie
przemówić i przeczekać ulewę, na koniec wieńce złożyć! Przecież tuż po
deszczowym apelu deszcz jak na komendę ustał!
Ksiądz
mi kiedyś powiedział, że kościół nie jest od tego, żeby w kościele przemawiać.
Wiedziałem, że ma na myśli mnie! Ponieważ już po chwili zręcznie zdanie zmienił
i w kościele list świecki jak od biskupa przeczytał; list przegranego wówczas
smutnego kandydata; list przeciwko mnie; tekst urągający godności świątyni!
Skoro
wtedy tak zręcznie, honorowo i po chrześcijańsku cel osiągnięto i dzisiaj
rządzi już nowy wódz, to chyba już można było planować przemowy w świątyni?
Można już chyba śmiało przemawiać bez obaw obrazy godności miejsca i ludzi tam
zgromadzonych!
Z sieci |
Tymczasem
tłumaczenie moknącym na deszczu, że podanie do Pana Boga o pogodę będzie
rozpatrzone dopiero jutro, to fajny żartobliwy wybieg potknięcia
organizacyjnego, gdyż podanie to zostało pozytywne rozpatrzone. Pan Bóg dał dziś przebłyski naprawdę pięknej
pogody, tylko trzeba było umieć ten dar wykorzystać!
Zaskoczyła mnie też dzisiaj mnogość
nowych delegacji, które świętować zechciały. Widocznie moja osoba w przeszłości
im nie pozwalała świętować świąt narodowych.
To smutne i żałosne, to takie typowo
polskie, że ze względu na jednostkę potrafimy nawet świąt narodowych unikać!
Widziałem też ludzi, którym jeszcze rok
temu ością w gardle stały takie uroczystości ze względu na moją osobę. Dzisiaj
w pierwszym szeregu, jak najbliżej sztandarów pokazują wielkość i szczerość
swojego patriotyzmu!
Arogancja ludzkiego postępowania
przybiera różne formy. Czyż diabeł nie może przybrać postaci anioła? Mam
wrażenie, że ci co wczoraj krytykowali każde moje posunięcie, obiecywali nową
jakość władzy, mają ludzi za ślepców!
Z sieci |
W tym wszystkim uczniowie! Jak zawsze,
stanęli na wysokości zadania! Zrobili swoje, jak trzeba! Szkoda tylko ich
pracy, poświęcenia, energii…, ponieważ w ulewnym deszczu trudno radośnie
świętować. No chyba, że to Święto Ulewnego Deszczu!
Ale to było i jest Święto
Niepodległości! I to święto radosne!
Dlaczego zatem nie widziałem
uśmiechniętych twarzy?
PS
Kiedy pisałem ten tekst, dobiegł mnie był z niedaleka
odgłos pieśni patriotycznej Beata znanego Janusza!
I kto powiedział, że Polak nie potrafi świętować!? I to świętować tak, żeby wszyscy słyszeli!
I jeszcze jedno PS
Dziś napiszę jeszcze, czego się dowiedziałem o mojej ojczyzny wolności z przemówień w deszczu ulewnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz