19 stycznia 2018

Cholera...

Miałem taki świetny temat na wpis na blogu, ale go miał wtedy, dym odśnieżał z rana teren przed garażem. Myśli mi pogoniły, hen, w białą dal, pomysł przepadł w czeluściach mojego roztargnienia i zachwytu Zimą; Zimą, co tak pięknie rządzi się od kilku dni w mojej gminie.
Kurczę, jak ja lubię Zimę!
A najbardziej to lubię wszelkie akcje zimowe. Takie człowieka z Zimą zimowe siłowanie. Odśnieżanie dróg i chodników, wyciąganie samochodów z zasp, posypywanie pagórków…
Zima to jeden z tych okresów w robocie samorządowej, gdy człowiek uczy się zarządzać w warunkach kryzysu. Co minuta telefon. Rozlokować ludzi i sprzęt. Ustalić priorytety w pracy i miejscach działania. A wszystko już za późno, już powinno być wcześniej...

Takie skupienie na tym, co teraz, co już trzeba, co trzeba już było. Zero myślenia o tym, co może być za miesiąc. Co ja mówię? Za miesiąc? Nie ma mowy o tym, żeby pomyśleć o jutrze, tylko gonisz chwilę i starasz się tej chwili za wszelką cenę sprostać.
Wspaniałe chwile szybkich, instynktownych decyzji.
Nie ma to jak Zima w samorządowej robocie i tak zwany jej atak, i ludzi zaskoczenie!
To, co na razie jest u nas, to pikuś, nie Zima!
Cholera! Jak ja lubię Zimę!
PS
A później?
Później fragment wywiadu z człowiekiem z emigracji. Z człowiekiem, który twierdził, że nie ma chyba nałogu, którego by nie doświadczył, choć w trakcie naszych rozmów okazało się jednak, że jeszcze daleko mu do tego, by być totalnym nałogowcem.

No i odpoczywamy trochę od samorządu. 
Niech wódz nowy odpocznie od mojego pisania i skupi się na tym, żeby z Zimą walczyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...