15 stycznia 2018

Władza małych kroczków...

Taki niezgrabny tautologizm wkradł mi się do tytułu tegoż wpisu, ale inaczej nie oddam tego, com ostatnio przeczytał i co mnie, i rozbawiło strasznie, i strasznie przeraziło. A wszystko dotyczy władzy nowej jakości w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Zaznaczmy jednak, że w tym poście będę pisał o władzy nowej jakości w małej gminie na końcu świata, ponieważ początku świata w działaniach tej władzy nijak zobaczyć nie mogę.
Cisną mi się na wargi określenia: ciemnogród, zadupie itp.

Radny z małej gminy na końcu świata zobowiązuje publicznie wodza tej gminy, żeby złamał prawo, a wódz tejże małej gminy publicznie zobowiązuje się to prawo złamać.
Może mi ktoś wytłumaczy, jak mam to rozumieć?
I jeden, i drugi mają problem z głową!
Inny radny (funkcyjny) tłumaczy, że radni obniżają sobie diety, ponieważ oni tych diet nie ustalali, tylko ich poprzednicy. Albo zakłamany, albo nic nie rozumie. Jest radnym którąś kadencję i powinien już wiedzieć, że jeśli jakaś uchwała nie zostanie uchylona przez kolejną, to jest prawem miejscowym.
A może zrozumienie tego faktu zajęło temu i innym radnym aż ponad trzy lata. Jeśli natomiast tak jest w istocie, to tylko potwierdzenie, że to władza nowej jakości, z nowym wodzem nowej jakości na czele.
Powiedziałby szczerze, że wysokość diety odpowiadała mu przez ponad trzy lata, a teraz pod publiczkę symboliczna obniżka. Dlaczego tylko niecałe 200 złotych, a nie na przykład 500?
Ta wypowiedź rzeczonego radnego ucieszyła mnie najbardziej: To jest tylko kroczek do realizacji naszych zadań, panie burmistrzu. Niech nikt nie uprawia propagandy , że to jest kampania wyborcza. To jest totalna bzdura. Lepiej od czegoś zacząć, niż nic nie robić.
Jeśli coś jest totalną bzdurą, to powyższa wypowiedź. To rzeczywiście tylko „kroczek”. Trzeba było ponad trzech lat, żeby obecna władza gminna zrobiła kroczek.
Niemowlak po roku zapala jak mały samochodzik, a władza nowej jakości potrzebowała trzech lat na kroczek.
No i ile trzeba będzie czekać, aż władza nowej jakości zrobi wreszcie krok? Kolejną kadencję? A może dwie?
Ale przejdźmy do wypowiedzi radnego ze miasteczka, który bije się w piersi i krzyczy publicznie: Wiem, że te nasze oszczędności są wprowadzane o wiele za późno i ja bym prosił, żeby pan (czyt.: wódz) od 1 lutego zażądał obniżenia sobie wynagrodzenia.
Nie wiem czy do tego czasu zmieni się prawo i skróci okres wypowiedzenia wynagrodzenia. No, ale skoro radny władzy nowej jakości ładnie prosi, a wódz zażąda, to co im tam prawo!
A tak na marginesie, to radny ten powinien pamiętać, że on właśnie w 2010 roku ustalał te stawki diet. Jego kolega głośno ongiś mówiący też. Może go pamięć zawodzi, no to mu przypomnę, że Uchwałę Nr III/5/ 10 Rady Miejskiej w Stawiskach z dnia 8 grudnia 2010 roku przyjęto stosunkiem głosów 14 za, przy 1 wstrzymującym. A skoro nikt nie był przeciwny, to i ów radny również.
Jaka fajna dyskusja była podczas uchwalania stawek diet. Opiszę to w oddzielnym wpisie. Teraz tylko napiszę, jak bardzo już wtedy niektórzy byli zakłamani i działali pod publiczkę, a kiedy ktoś za nich wykonał robotę, to korzystali z jej owoców bez żadnych skrupułów.
Wracajmy jednak do wypowiedzi radnego z fajnego miasteczka z fajnymi mieszkańcami. Pod jego wypowiedzią pojawił się komentarz, że radny musi oszczędzać, żeby się z dawnej umowy niewykonanej roboty wywiązać. Umowa była, wiem, a robota jakoś lat kilka czeka na wykonanie i terminu tegoż wykonania nie widać. 
Znam dobrze tę historię i kilka podobnych z okresu, gdy radny przedsiębiorcą był.
Radny powinien jak najszybciej takie sprawy pozałatwiać, a nie straszyć ludzi prokuraturą. Bo może się okazać, że to inni go pozwą. A on tymczasem się skupia na tym, żeby sprawy wyciszyć i ludzi przy tym straszy. Oj, nieładnie, nieładnie.
Pamiętam z jaką namiętnością w czasie ostatniej kampanii wyborczej ów radny piętnował moje i rzekomo moje potknięcia, jak był oburzony, jak mnie mieszał z błotem. Podczas wigilijnego spotkania ów radny wyliczał namiętnie moje zarobki. Przy każdej okazji widzi drzazgę w oku moim, a belki u siebie nie.
Ale ja jestem zdania, że trzeba być cierpliwym. Prawda ma to do siebie, że na wierzch wypływa. Ta przykra prawda też, no to czekam cierpliwie.
A co do zarobków wodza, to taki blamaż rady, że głupiej nie można było i głupio już zostanie.
Dlaczego nie przyznać wodzowi moich pierwszych poborów, które mi w pierwszej mojej kadencji uchwaliła ówczesna rada? Na starcie mojej samorządowej kariery miałem (na czerwono nowy wódz):
1.     Zasadnicze 3600,00zł (5900,00)
2.     Dodatek funkcyjny 1000,00zł (1900.00)
3.     Dodatek specjalny 920,00zł (3120,00)
4.     Dodatek za wieloletnią pracę (ten dodatek zależy od ilości przepracowanych lat stażu pracy, ale jest % pochodną wysokości wynagrodzenia zasadniczego) 520,00zł (590,00)
Po takiej obniżce szukanie oszczędności nie byłoby tylko pustosłowiem wodza i odczułby na własnej skórze efekty oszczędzania!
Czy mam żal do radnych, którzy ustalili mi jedno z najniższych wynagrodzeń w Polsce? Nie! Ponieważ tak, jak mówi złotousty radny z miasteczka, był to okres próby. 
No to niech sobie władza nowej jakości porówna teraz moją pierwszą kadencję z kadencją nowego wodza i odpowie na pytanie: Czy wart jest robotnik swojej zapłaty?
I kończę te straszne nudy.
Obniża się uposażenie pracownikom, którzy źle wykonują swoją pracę. Tych, którzy nie potrafią wykonać powierzonej im roboty, zwalania się!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...