8 stycznia 2018

Wódz spadł z tronu?

Wódz przestał być królem. I dobrze, bo to żenada! To tak, jakbym ja Mędrca udawał! I to Mędrca lub Maga ze Wschodu!
Nareszcie też ksiądz Proboszcz poszedł po rozum do głowy i uczynił w tym roku królami młodych ludzi. Wcześniej to było tak, że albo zdrajca, donosiciel, a czasem i faryzeusz… Takich królów dobierał, że pożal się Boże.
W tym roku jednak zmiana i to zmiana najlepsze.
Nareszcie królowie z potencjałem i młodzieńczą szczerością! Jestem za, choć nie jestem za świętem.
Nie zabrakło jednak w orszaku i w lokalnej świątyni wodza małej gminy. Strasznie facet zmęczony. Jak po wizycie na Wschodzie!
Ktoś powie mi zaraz: Przyganiał kocioł garnkowi!
Nie, ja tylko żartuję, bo ja taki zły, a on taki dobry!

A nie mógł to schować się w swojej parafii, ze swoją rodziną pójść w takim to orszaku i nie świecić oczami? Robi facet tyły tym, co tak w niego wierzą!
I znów napiszę, że wiem, co piszę, bo sam tak nieraz robiłem!
Żeby było uczciwie. Uważam święto Trzech Króli za jeszcze jeden przykład pogaństwa w religii chrześcijańskiej. Z drugiej jednak strony szacun dla mojego Proboszcza, bo potrafi facet organizować imprezę. Wódz powinien się uczyć, zapisać do księdza na kursy, bo może na razie pomarzyć o takich imprezach gminnych!
I nie przesadzałbym z tymi koronami, bo niektórzy dorośli mogą obrosnąć w piórka!
Co do mnie, to się ciszę, gdy ludzie się cieszą, ale coraz bardziej obco czuję w tym moim Kościele… Za dużo w nim teatru, za mało wiary prawdziwej…
Czego bym chciał?
Zadumy! Ciszy, przestrzeni myśli!
Nie kolejnego cyrku jak karnawał w Rio!
Mam jednak nadzieję, że teraz to tak już będzie w lokalnym takim orszaku, że młodzi będą grali. Przynajmniej nie umoczeni w dokopywanie bliźnim i obrzucanie ich błotem.
Dla młodych też NIE oznacza po prostu NIE, a kiedy mówią TAK, to właśnie TAK oznacza!
PS

No a w następnym wpisie napiszę, jak to wódz mi zniknął pod koniec minionego tygodnia. No, ale się odnalazł na mszy w święto Trzech Króli! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...