Nie
jeden, ale dwa razy, ponieważ katolicy obrządku ormiańskiego obchodzą wigilię
BN 5., a wyznawcy prawosławia i grekokatolicy 6 stycznia.
Ciekawy
jestem czy wymienieni wyżej wyznawcy też robią z wigilii taką szopkę, jak katolicy
rzymscy.
Wiemy,
że wyraz wigilia pochodzi z łaciny i oznacza czuwanie lub straż. W tradycji
chrześcijańskiej to czuwanie przed Bożym Narodzeniem. Zgodnie z tą
chrześcijańską tradycja wigilia w Polsce rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdą
na niebie, co ma nam przypominać tajemniczą gwiazdę betlejemską.
Taką
wigilię rozpoczyna modlitwa i czytanie fragmentu Ewangelii Mateusza lub Łukasza
(narodzenie Jezusa). Tradycja też nakazuje łamanie się opłatkiem.
W
XIX wieku upowszechniło się wolne miejsce przy stole dla niezapowiedzianego
gościa. Zwyczaj ten wywodzi się stąd, iż do niedawna wierzono, że przy
wigilijnym stole są dusze zmarłych w bieżącym roku i zostawiano dla nich wolne
miejsce.
To
uroczystość typowo rodzinna. Wywodzi się najprawdopodobniej z rzymskich saturnaliów, czyli święta ku czci boga rolnictwa Saturna (było to święto
równości i pojednania) oraz brumalii, święta bliskiego saturnaliom, a
obchodzonego ku czci boga wina Bachusa.
Zostawmy
jednak to, skąd wywodzi się tradycja wigilii bożonarodzeniowej. Pomyślmy
raczej, jak bardzo katolicy kościoła rzymskiego rozpierniczyli tę piękną
tradycję rodzinną.
Dzisiaj zanim zasiądziemy do wigilijnego stołu w rodzinnym
gronie, bierzemy udział w dziesiątkach tak zwanych wigilii – zakładowych,
branżowych, i jakich tam jeszcze, z łamaniem się opłatkiem polityków w świetle
fleszy włącznie.
Nie
opuszcza mnie wrażenie, że my z religii naszej ciągle robimy show. Gramy,
udajemy, silimy się na serdeczność, nawet czasami idziemy na takie wigilie tylko dlatego,
ponieważ tak wypada, choć wcale nie mamy ochoty. To nie zmienia człowieka
wewnętrznie, tylko go zakłamuje. Takie świętowanie nie ma po prostu sensu.
Ja
wiem, że przy takich niewigilijnych wigiliach można nieźle pojeść i całkiem
dobrze popić. Ale czy o to idzie w wymiarze religijnym? Czy nie lepiej się
spotkać w gronie znajomych, przyjaciół i jeśli mamy ochotę, to strzelić sobie
po jednym?
Dlaczego
o tym piszę?
W
duchu zazdroszczę prawosławnym, grekokatolikom i katolikom Kościoła
ormiańskiego, że mogą świętować w zaciszu swojej wiary. Bez medialnego krzyku i
wycia kolęd na każdym kanale. Nie rozdrabniają się na nieszczere życzenia.
Brakuje
mi takiej wiary, co kwitnie w ciemnej komorze. Nie wiara na pokaz!
Prawda,
jakie to nudne?
Ale
ja lubię nudę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz