1 stycznia 2018

Wigilia jeszcze raz?

Nie jeden, ale dwa razy, ponieważ katolicy obrządku ormiańskiego obchodzą wigilię BN 5., a wyznawcy prawosławia i grekokatolicy 6 stycznia.
Ciekawy jestem czy wymienieni wyżej wyznawcy też robią z wigilii taką szopkę, jak katolicy rzymscy.
Wiemy, że wyraz wigilia pochodzi z łaciny i oznacza czuwanie lub straż. W tradycji chrześcijańskiej to czuwanie przed Bożym Narodzeniem. Zgodnie z tą chrześcijańską tradycja wigilia w Polsce rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdą na niebie, co ma nam przypominać tajemniczą gwiazdę betlejemską.
Taką wigilię rozpoczyna modlitwa i czytanie fragmentu Ewangelii Mateusza lub Łukasza (narodzenie Jezusa). Tradycja też nakazuje łamanie się opłatkiem.

W XIX wieku upowszechniło się wolne miejsce przy stole dla niezapowiedzianego gościa. Zwyczaj ten wywodzi się stąd, iż do niedawna wierzono, że przy wigilijnym stole są dusze zmarłych w bieżącym roku i zostawiano dla nich wolne miejsce.
To uroczystość typowo rodzinna. Wywodzi się najprawdopodobniej z rzymskich saturnaliów, czyli święta ku czci boga rolnictwa Saturna (było to święto równości i pojednania) oraz brumalii, święta bliskiego saturnaliom, a obchodzonego ku czci boga wina Bachusa.
Zostawmy jednak to, skąd wywodzi się tradycja wigilii bożonarodzeniowej. Pomyślmy raczej, jak bardzo katolicy kościoła rzymskiego rozpierniczyli tę piękną tradycję rodzinną. 
Dzisiaj zanim zasiądziemy do wigilijnego stołu w rodzinnym gronie, bierzemy udział w dziesiątkach tak zwanych wigilii – zakładowych, branżowych, i jakich tam jeszcze, z łamaniem się opłatkiem polityków w świetle fleszy włącznie.
Nie opuszcza mnie wrażenie, że my z religii naszej ciągle robimy show. Gramy, udajemy, silimy się na serdeczność, nawet czasami idziemy na takie wigilie tylko dlatego, ponieważ tak wypada, choć wcale nie mamy ochoty. To nie zmienia człowieka wewnętrznie, tylko go zakłamuje. Takie świętowanie nie ma po prostu sensu.
Ja wiem, że przy takich niewigilijnych wigiliach można nieźle pojeść i całkiem dobrze popić. Ale czy o to idzie w wymiarze religijnym? Czy nie lepiej się spotkać w gronie znajomych, przyjaciół i jeśli mamy ochotę, to strzelić sobie po jednym?
Dlaczego o tym piszę?
W duchu zazdroszczę prawosławnym, grekokatolikom i katolikom Kościoła ormiańskiego, że mogą świętować w zaciszu swojej wiary. Bez medialnego krzyku i wycia kolęd na każdym kanale. Nie rozdrabniają się na nieszczere życzenia.
Brakuje mi takiej wiary, co kwitnie w ciemnej komorze. Nie wiara na pokaz! 
Prawda, jakie to nudne? 
Ale ja lubię nudę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...