No
i jak tam po tym niby jedynym i niepowtarzalnym balu sylwestrowym?
Zgadzam
się, że niepowtarzalnym, ale czy jedynym!?
Stare
biedy z 2017 roku stały się biedami 2018 roku. Jakieś stare radości są teraz nowymi.
Wrogowie nie zniknęli. Przyjaciół nie przybyło. Albo i jednych i drugich przybyło
lub ubyło.
Życie
się dzieje po kole. Początek jest końcem, a koniec początkiem. Taki już nasz ziemski
los niemarny.
Miłośnicy
balów muszę teraz czekać do balu karnawałowego, a później coś wymyślą, a później znów sylwester!
W
telewizorni teraz to z miesiąc co najmniej będą powtórki balów, które się odbyły.
Oj,
działo się w Polsce i działo się na świecie. A ilu połamańców, poparzonych, pobitych!
Jak
ja spędziłem tę noc? Wieczorem biegałem sam. Później odwiedziłem przyjaciela. Pogadaliśmy
trochę. Trochę sie pośmialiśmy. Takie fajne chwile, spokojne, niepowtarzalne.
Potem
biegałem z synem i resztę tej nocy w domu. Przygotowywałem tekst o wigilii. Tak,
o wigilii, bo to, że wigilia już była wcale nie oznacza, że dla wszystkich. Poza
tym, obserwując te wszystkie wigilie, co wigiliami nie są, pomyślałem sobie, jacy
z nas profani. Zresztą napiszę o tym, bo przecież wigilia to żaden święty obrzęd.
Ot, zwyczaj, obyczaj.
Nie
zauważacie przypadkiem, że to nie ma sensu, tak od balu do balu, od szału do szału.
Co
w zamian?
Przecież
nie zaproponuje Wam nudnych rozmyślań czy rozmów przy herbacie.
Ja
jestem życiowym nudziarzem i jakieś tam bale, nawet z udziałem królów, nie robią
na mnie wrażenia. Ale wiem przy tym dobrze, że każdy żyje, jak chce i robi, co lubi,
więc wiele potrafię zrozumieć!
Nie
powiem Wam szczęśliwego, bo to będzie głupie, zwłaszcza, że obok wesela żałoba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz