Głupiej nie można było!
Nie będzie złośliwie,
bo nie ma się na kogo złościć. Złościć się na głupich ludzi, to tylko pokazać
swoją głupotę.
Nowy wódz robi coraz
gorsze dla gminy posunięcia, a radni reformatorzy od pełnowymiarowych hal
gimnastycznych i innych kosmicznych pomysłów, które powiozłyby tę gminę na
dobre, zdają się go słuchać. Zastanawiam się, kto w tym samorządzie już na
dobre ogłupiał – nowy wódz czy ci, co podpowiadają mu takie posunięcia?
Chodzi
mi o ostatnie posunięcie władzy nowej jakości w małej gminie i pozbawienie
sołtysów inkaso, czyli procentowego uposażenia od zebranych podatków na terenie
ich działania.
Polacy, zwłaszcza
noszący w swoich głowach zadupie, uwielbiają zaglądać innym do kieszeni, nie
zastanawiając się przy tym, kto, jaką pracę wykonuje i co z tą pracą się wiąże.
Żaden dureń nie doceni wysiłku innych, swoje mierne wysiłki przy tym wynosząc
pod niebiosa!
To
posunięcie wodza i większości rady gmina szybko odczuje nie jako oszczędność,
ale całkiem niemałą uciążliwość w ściąganiu podatków.
Ktoś w komentarzach
napisał, no i super, no i dobrze.
Najwidoczniej nie zna specyfiki pracy w samorządzie gminnym. Sołtysi wykonują
dla samorządu pracę, o której mało się mówi i jeszcze mniej ją docenia. Sołtysi
są bezpośrednim pomostem pomiędzy urzędem a mieszkańcami swojego sołectwa. To
oni przynoszą do gminy informacje, co i gdzie trzeba zrobić na teraz. W
kwestiach podatku są często tymi, którzy motywują ludzi do opłacenia podatku na
czas. Do tego wielu ludzi chętnie opłaca u sołtysów podatek, ponieważ tak jest
wygodniej. Nie zdają sobie z tego sprawy również radni, którzy głosowali za
takim rozwiązaniem. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że w obecnej radzie
zasiada kilku radnych, którzy o samorządzie i jego funkcjonowaniu mają mgliste
pojęcie albo pojęcia nie mają wcale.
Poza załatwianiem spraw
w gminie i organizowaniem życia swojej społeczności sołtysi bardzo często
pomagają proboszczom swoich parafii w organizowaniu prac, uroczystości, ogólnie
życia parafialnego.
Z
pełną odpowiedzialnością napiszę, że sołtys ma więcej obowiązków na swoim
terenie, niż radny z danego terenu. I nieważne czy ktoś się z tym zgadza, czy
nie!
Za swoją pracę na rzecz
gminy, parafii i sołectwa otrzymują jednorazową lub zryczałtowaną dietę za
udział w posiedzeniach władz samorządowych, a za pomoc gminie w ściąganiu
podatków – inkaso, czyli pewien procent od zebranej kwoty podatku.
To nie są oszałamiające
pieniądze. Powiedziałbym nieproporcjonalnie małe do wykonywanej pracy. Ale z
Polakami tak już jest, że kłuje ich w oczy nawet najmniejsza kwota, którą ktoś
tam zarabia. Dlatego, moim zdaniem, władze samorządowe powinny nieustannie
motywować sołtysów i wykorzystywać ich pozycję w ich lokalnych społecznościach
Tymczasem w mojej
gminie zabiera się sołtysom inkaso.
Przepraszam – i na co
się liczy?
Załóżmy, że sołtysi
odpuszczą sobie teraz zbieranie podatku.
Wcale bym się nie
zdziwił!
Po co im przetrzymywać
w domu, a następnie wozić do gminy cudze pieniądze? Już teraz nic z tego nie
mają. No i jak to będzie ze ściągalnością podatków? Gmina nie ma takich
instrumentów nacisku, jak dystrybutorzy energii elektrycznej czy multimediów.
Nie opłacisz na czas światła, to ci je wyłączą. Nie opłacisz telefonu, to ci
odetną telefon. Nie opłacisz rachunku za telewizję czy dostęp do Internetu,
wyłączą telewizję i dostęp do Internetu.
Gdy jednak nie opłacisz
podatku w gminie na czas, to nikt, niczego nie ma cię prawa pozbawić. Zwłaszcza
gdy idzie o podatek od gruntów rolnych i budynków. Owszem pracownik urzędu
gminy wystawi spóźnialskim albo opornym upomnienie. Odczeka pewien czas i
ponowi upomnienie, strasząc ewentualnie egzekucją komorniczą. Urzędowo to trwa
nawet do dwóch miesięcy i może po dwóch miesiącach uda się pracownikowi urzędu
nakłonić podatnika do zapłacenia zaległej raty.
Na
pewno już to tak płynnie nie będzie przebiegało jak do tej pory. Niewykluczone,
że trzeba będzie za jakiś czas utworzyć w urzędzie gminy stanowisko pracy w
związku z narastającymi problemami w tej kwestii.
Ktoś wyliczył, że
oszczędności z tytułu odebrania inkaso sołtysom wyniosą około 60 000 złotych rocznie.
Jeśli podzielimy to na 37 sołectw, to wychodzi średnia roczna oszczędność z
jednego sołectwa niespełna 2 tysiące złotych rocznie. Przeliczając to np. na
kwotę wybudowania nawierzchni na kilometrze drogi, to trzeba będzie poczekać kilkadziesiąt
lat, aby tę drogę wybudować, zakładając że przez te dziesięć lat ceny całkiem nie
będą rosły.
To
nie są oszczędności. To tylko populistyczne zagrania krzykaczy od oszczędzania,
którzy nie mają zielonego pojęcia, jak funkcjonuje samorząd i jak go można
rozwijać. Jedno jest pewne, nie tak, że zniechęcamy ludzi do roboty!
W dobrze funkcjonującym
samorządzie musi istnieć powszechna świadomość, że na organizację poprawnego
funkcjonowania samorządu potrzebne są środki. Opisanie przeze mnie powyżej
ewentualne schody, to tylko jakiś wycinek tego, z jakimi problemami może
zetknąć się w tej kwestii gmina. Natomiast to, że będą problemy, to nie ulega
wątpliwości. Tam, gdzie zmienia się z dnia na dzień ustalony przez
dziesięciolecia porządek, nie można się spodziewać przyszłości bez problemów.
Czy zatem warto było?
Czy nie zabrakło
wodzowi i radnym wyobraźni i tej powszechnej wiedzy, że organizacja
najmniejszej imprezy kosztuje? Kosztuje też organizacja funkcjonowania
samorządu gminnego w tak zwanym gminnym terenie. Nie widzą albo nie wiedzą tego
chyba władze obecnej kadencji.
To bardziej niż smutne.
Napiszę na koniec, że
znam zdecydowaną większość Sołtysów w terenu gminy Stawiski. To ludzie, którzy
wykonują swoje zadania najlepiej, jak potrafią. Za moich rządów wykonywali
swoje zadania bez zarzutu. Na pewno nie zasługują na to, żeby ich motywować w
ten sposób, czyli zabierając im kilka złotych za kawał dobrej roboty.
I powiem jeszcze Sołtysom
z terenu gminy Stawiski:
NIE
MARTWCIE SIĘ, BĘDZIE LEPIEJ!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz