W najbardziej
obiektywnej i sztandar niezależności niosącej w świat polskiej TV publicznej,
na pasku informacyjnym programów takich samych, możemy przeczytać o kolejnym
posiedzeniu Komisji ds. złodziejskiej reprywatyzacji.
Taki zjadacz chleba,
jak ja lub inny Iksiński, co siedzimy na co dzień w tym polskim bagienku, może
to być normalka. Przecież tak często mówimy o sobie: złodziej, złodzieje, że nam to już spowszedniało, nie robi na nas wrażenia.
Weźmy jednak takiego
dziennikarza z NY, Paryża albo Londynu, który stara się pisać na polskie tematy i śledzi to, co tu u
nas, i próbuje ogarnąć te polskie przepychanki. I kiedy taki dziennikarz przeczyta na „pasku” właśnie, że zasiadła sobie znowu do obrad komisja ds. złodziejskiej reprywatyzacji, to, jak
nic, pomyśli – Polacy to złodzieje! Trudno to potem odkręcić!
I po co nam taka
reklama!?
A jeśli nawet już, to
przecież żaden złodziej nie krzyczy o tym światu, że złodziejem jest i czasem
coś tam ukradnie. Ma przy tym swój kodeks i według niego działa, choć w innych
też może często widzieć złodziei. No i są jeszcze ci, co złodziejami są, ale świat o tym nie wie, skrywają to przed światem. I tacy to najgłośniej krzyczą: Złodziej!, Złodzieje! To taka zasłona dymna, za którą można się ukryć.
I kiedy tak patrzę i
słucham uważnie, jak ci z różnych komisji dociekają prawdy, to pytam: Cóż to
jest prawda?
Dlaczego też przy tym
strasznym, okrutnym szukaniu prawdy, tak ciężko dotrzeć do tego, za ile i czego
szukają?
Moim skromnym zdaniem
Polacy – złodzieje to tylko wyjątki w regule, a wszystkie te komisje, to tylko
miejsca pracy dla kilku wybranych, co mają swoje pięć minut.
Dlaczego mnie to
wszystko jakoś tam nie dobija?
Ależ dobija mnie
bardzo! Tylko co z tego, że TAK?
Nie rzucam jednak kamieniem,
bo sam bez grzechu nie jestem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz