27 stycznia 2018

Litości, proszę!

Czy oglądał ktoś z Was wystąpienie ministra sprawiedliwości w telewizji TRWAM? To było dzisiaj na sympozjum naukowym „Oblicza nadziei” zorganizowanym w słynnej uczelni ojca dyrektora.
Boże, przerażony jestem tym, co minister mówił. Mówił o tym, że trzeba mieć nadzieję, że wiara potrzebuje uczynków, gdyż bez uczynków pustą jest jak dzwon. Im bardziej pewnie pustą, tym przecież głośniejszą. Namawiał wszystkich minister, żeby mieli nadzieję, żeby nadziei nie tracili i żeby wiarę mieli; wiarę bogatą w uczynki i żeby byli w ogóle dobrymi katolikami, bo tylko tacy ludzie dostąpią zbawienia.

Poraziło mnie to, jak obecna władza miesza sacrum z profanum, sprzeniewierzając się w ten sposób słowom Mistrza z Nazaretu: Bogu, co Boga, cesarzowi, co cesarza.
Czy ja już żyję w państwie wyznaniowym? Prezydent Polski tłumaczy się na antenie TRWAM ojcowi dyrektorowi. Minister sprawiedliwości wygłasza w TRWAM kazania. Lider obecnie rządzących za pośrednictwem TRWAM głównie rozmawia z narodem.
Rozumiem, że każda telewizja jest tworzona po to, aby służyć pewnej określonej grupie odbiorców. Ale telewizja TRWAM została chyba powołana po to, aby światło Ewangelii nieść wiernym swoim, zbłąkanych z dróg niewiary zawracać, wątpiących w wierze umacniać, niewiernych nawracać… i co tam jeszcze ktoś chce. Na pewno jednak nie po to, żeby politykować, żeby się polityką i profanum parać.
Minister sprawiedliwości czerwienił się okropnie, kiedy tak przemawiał, jak jakiś misjonarz. I to mnie trochę uspokoiło, bo facet czuje, że to przegięcie. Ale dziś nie odmawia się dyrektorowi.
Pytanie też stawiam przed sobą: Kro w Polsce naprawdę rządzi? Prezes? Ojciec Dyrektor? Prezydent?
Ale z drugiej strony, bo medal ma przecież dwie strony. Ma dzisiaj TRWAM swoje pięć minut. Skąd więc moje zdziwienie?
Mnie tylko martwi to, jak wiarę spłycamy i jak utwierdzamy wiernych w tej jakże płytkiej wierze!


A jeszcze dzisiaj wieczorem o proboszczu liderze! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...