Smutno mi, gdy czytam
takie wypowiedzi, jak ostatnio komentarze Widza. Nie dlatego, że dokopuje mi w
nich. Do tego można przywyknąć. Zresztą, wiem, że nie wie, co czyni. W związku z tym, nie mogę się nawet na Widza gniewać. Smutno mi
natomiast z tego powodu, że ktoś publicznie broni miernoty i totalnego zastoju
w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Tacy ludzie
przyczyniają się do tego, żeby to miejsce było najzwyklejszym w świecie
zadupiem. I przyznać należy, że całkiem dobrze im to wychodzi.
Nie czytam komentarzy
pod artykułami, dopóki ktoś nie
zwróci mojej uwagi na jakiś szczegół. Ostatnio miałem przyjemność zapoznać
się z komentarzami pod artykułem w lokalnym portalu internetowym na temat
opisywanego już przeze mnie prezentu, jaki nowy wódz zrobił przed świętami
mieszkańcom Cwalin.
Zaciekawiły mnie
komentarze Widza, które przytoczę tutaj dosłownie, bez poprawek błędów
interpunkcyjnych i ortograficznych. Nie jest to żaden przytyk, ponieważ wiem,
że autorzy komentarzy rzadko zwracają uwagę na poprawność pisowni. Pewnie za
lat kilkanaście albo kilkadziesiąt będzie to już normą. Obym tego nie doczekał.
Ale wracajmy do wypowiedzi Widza:
Ta droga od dawna prosi
się o asfalt, a nie żwir. A ludzie widzą tylko czego burmistrz nie robi a
nikogo nie obchodzi, że jeszcze kilka lat i gmina wyjdzie z długu który
poprzednik narobił na ulewanie dróg tam gdzie jeździł pić u radnych i sołtysów,
a nie tam, gdzie te drogi były naprawdę potrzebne np. do Cwalin.
Ależ ma rację Widz.
Nawierzchnia każdej drogi dojazdowej do miejscowości powinna być utwardzona
asfaltobetonem. To nie ulega wątpliwości. Natomiast dziwię się, że tak Widza
bulwersuje to, że ludzie wytykają brak aktywności wodza. Z pewnością Widz
dokładał mi nieraz, gdym ja był wodzem gminy. Natomiast co do zarzutu, że
zadłużyłem gminę, ulewając asfalt do miejscowości, do których później rzekomo
jeździłem pić z radnymi czy sołtysami, to Widz się myli. Nie wiem, ale
najwidoczniej złośliwość przez niego lub nią przemawia. Od 2001 do 2012 roku
bowiem nie zażywałem alkoholu, a na te lata właśnie przypadły największe
inwestycje drogowe w małej gminie.
Przypomnę też Widzowi,
że w 2002 roku, gdy zaczynałem urzędowanie, gmina była zadłużona w ponad 20%
Szybko zrozumiałem,
ponieważ się uczyłem, żeby nie narzekać na to, że poprzednicy zadłużyli gminę i
ja muszę to zadłużenie spłacać. Niewiele gmin może sobie pozwalać na inwestycje
bez ich kredytowania. Zawsze miałem raczej pretensję o to, że ktoś tam zaciągał
kredyty w gminie na wydatki bieżące, np. w oświacie. Natomiast zawsze
pochwalałem kredyty i pożyczki inwestycyjne, ponieważ pozostawały po nich
konkretne inwestycje – wodociągi, kanalizacja, drogi, ulepszone budynki
użyteczności publicznej...
Realizacja inwestycji
poprzez kredytowanie zwiększa tempo wykonania tychże inwestycji. Ciągle będę
obstawał przy tym, że nawet dzisiaj trzeba szybko budować infrastrukturę,
zaciągając kredyty, ponieważ jutro poszczególne inwestycje będą dużo droższe.
Jeśli tylko weźmiemy pod uwagę fakt, o ile % przez trzy lata rządów nowego
wodza wzrosła najniższa płaca w Polsce, o tyle % należy podrożyć każdą
zaniechaną inwestycję. Nie wspomnę już o tym, że drożeje nie tylko siła
robocza, ale również cena usług i towarów. Skupianie się li tylko na spłacie
zadłużenia i zaniedbywanie przy tym realizacji inwestycji w przyszłości
spowoduje, że mieszkańcy gminy zapłacą dużo drożej za dane inwestycje niż
zapłaciliby za odsetki od kolejnego kredytu.
Należy wspomnieć, że
zadłużenie gmin monitowane jest przez szereg instytucji z RIO na czele. Jeśli
coś złego dzieje się w finansach gminy, jej władze przymuszane są do
przedstawienia programu naprawczego złego stanu rzeczy. Mała gmina, o której
mowa, nigdy nie została do przedstawienia takiego programu zobowiązana.
Zatem te krzyki o
strasznym zadłużeniu gminy to tylko wytłumaczenie bierności i braku
pomysłu na gminę. To dość wygodne i dobrze się sprzedaje. Jednak nie przynosi mieszkańcom gminy żadnych namacalnych korzyści w postaci budowy
infrastruktury.
Wiedza na temat
funkcjonowania samorządu gminnego to jedno. Wyobraźnia wodza i pomysł na rozwój
gminy, nie tylko infrastrukturalny, ale również w zakresie integracji
społecznej i kulturalnej, to drugie. Powiedzmy sobie jasno, nowy wódz nie zdążył
jeszcze zrozumieć, jak funkcjonuje samorząd gminny i nie ma ani wyobraźni, ani
pomysłu na rozwój tej gminy. Przecież to widać, że to tylko nieudolne administrowanie. A w samorządzie gminnym nie o administrowanie chodzi...
Wszyscy przecież
wiedzą, że nowy wódz również pije z radnymi i sołtysami, a przy tym buduje tyle dróg, co z kota gnoju. Chciałbym, żeby najpierw budował drogi, a później po nich jeździł na
imprezy do zaprzyjaźnionych samorządowców.
Przypomnę też Widzowi
taką zasadę. W samorządzie gminnym kolejność realizacji inwestycji drogowych
uzależniona jest od liczebności mieszkańców danej miejscowości. Jeśli mamy do
wybudowania drogi do dwóch miejscowości, w których zamieszkuje 500 i 50
mieszkańców, to siłą rzeczy realizuje się najpierw inwestycję, z której będzie
korzystało 500 mieszkańców. Widz zdaje się tego nie zauważać. A szkoda, bo jest
obrońcą miernoty w sensie inwestycyjnym obecnych władz i nie widzi belki, a
źdźbło w moich rządach dostrzega doskonale. Nie budowałem dróg po to, żeby po nich jeździć na imprezy i popijawy. Kierowałem się parytetem ludnościowym. Wątpię jednak, żeby to do Widza dotarło!
I jeszcze jedna
wypowiedź Widza:
Wybierzcie znowu
jakiegoś cudaka a napewno będzie dobrze. Dajcie chłopu pracować. Wg mieszkańców
dobry burmistrz to ten co pieniądzami szasta na lewo i prawo a potem się dziwią
że podatki podnoszone, śmieci, woda i takie tam bo kredyty milionowe.
To określenie „cudak”
jakby odnosiło się do obecnego wodza. I tu przyznam, że większego cudaka
samorządowego już chyba ta gmina mieć nie będzie.
I zawołanie, żeby dać
pracować wodzowi. Ależ nikt mu nie przeszkadza! W radzie nie ma żadnej
opozycji. Większość radnych wręcz tęskni, żeby w końcu wódz „wyskoczył” z
jakimś pomysłem obiecanych zmian. Kto, zdaniem Widza, przeszkadza nowemu
wodzowi? Poza tym w czym przeszkadzać, skoro praktycznie nic się nie dzieje?
Co do szastania
pieniędzmi. Wódz powinien przede wszystkim próbować pozostawiać wydane
pieniądze w gminie. Można to robić między innymi poprzez realizację niektórych
inwestycji tak zwaną własną siłą roboczą. A jeśli jest to niemożliwe, to
posiłkować się firmami z terenu gminy. Tymczasem co mamy? Na terenie małej
gminy chodniki układa firma zewnętrzna (znajomy wodza). Przecież przeszłość
jasno pokazała, że w gminie mamy fachowców (są nawet zatrudnieni w urzędzie),
którzy z powodzeniem mogli te inwestycje zrealizować. Czy to nie jest szastanie
pieniędzmi i wyprowadzanie ich na zewnątrz? Gdyby te pieniądze zarobili ludzie
z terenu gminy, w zdecydowanej większości wydaliby je w miejscu swojego zamieszkania.
Nie wiem czy Widz zauważa korzyści, jakie z takich rozwiązań wynikają.
Tymczasem pracownicy firmy zewnętrznej wydadzą zarobione tutaj pieniądze w
swoim miejscu zamieszkania. Miejscowi handlowcy co najwyżej obejdą się smakiem. Nie zarobią przy tym pieniędzy, które mogliby przeznaczyć na podatki. Koło się nie zamyka...
No i wyjaśnijmy trochę
podwyżki podatków, opłat za odbiór odpadów komunalnych, wody i takie tam. To
nie jest spowodowane kredytami czy zadłużeniem gminy. (Mam wrażenie, że myślenie
nie jest najmocniejszą stroną Widza. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być zaślepienie miłością do
obecnego wodza i nienawiścią do mnie.) Tego typu podwyżki najczęściej są
pochodną wzrostu cen paliw, usług, energii elektrycznej itp. Przecież koncerny
paliwowe czy energetyczne nie mają problemów finansowych i problemów z
zadłużeniem. Często mają ogromne zyski, a ceny paliw czy energii elektrycznej i
tak co roku wzrastają.
To jeszcze jeden
przykład na to, że inwestycje z roku na rok nie będą tańsze, tylko coraz
droższe i niewybudowanie przed trzema laty kilometra drogi sprawi, że za tę samą
kwotę za rok wybudujemy zaledwie pół kilometra albo mniej. Nie trzeba mieć
Nobla z ekonomi, żeby to wiedzieć. Wzrost PKB w Polsce nie spowoduje obniżenia
cen usług. Na pewno średnie zarobki w kraju wzrosną, a za nimi wzrosną ceny
towarów i usług.
*
Jeśli zamierzam
startować w tegorocznych wyborach samorządowych, to nie po to, żeby odbijać
tego typu piłeczki, co zrobił i czego nie zrobił nowy wódz. Wystartuję z
konkretnymi propozycjami, które będą rozciągały się od jednostki po gminną
społeczność. Przez te kilka lat zostało zarzuconych kilka wspaniałych
integracyjnych pomysłów. Zmarnowano dorobek kilku społeczności wiejskich z
terenu gminy. Zaniedbano kontynuację integracji społecznej.
Trzeba też skończyć z tym,
że wódz nie ma nic do powiedzenia w gminie, a robi dokładnie to, co nakażą mu jego
doradcy.
Przykłady?
Będą przykłady!
Mamy czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz