19 stycznia 2018

Wodzu, proszę, naprawdę proszę!

Wodzu, naprawdę proszę, zanim coś powiesz publicznie, skonsultuj to ze skarbnikiem, z sekretarzem, konsultuj wypowiedzi z pracownikami urzędu. Będziesz wiedział więcej i unikniesz błędów! 
Z wypowiedzi wodza wynika niezbicie, że takich konsultacji nie było.
Znów wypowiedź wodza małej gminy w mediach i znów palpitacja serca albo śmiechu kupa. Nie potrafię wejść na wyżyny rozumowania i argumentacji wodza. Mam takie wrażenie, że tak, jak ja wiem, że nic nie wiem, tak wódz wie, że wszystko wie!
Mieszkańcy miasteczka dopominają się rewitalizacji parku, a wódz stwierdza, że tę część swojego wynagrodzenia, o ile zostało ono obniżone na wcześniejszej sesji, przeznaczy właśnie na tę inwestycję.

Przypomnę tę sprawę na tyle, na ile ją jeszcze pamiętam, co z pewnością poszerzy też horyzont patrzenia mieszkańca gminy (nick), który twierdzi, że ja przez 12 lat potrafiłem zrobić tylko projekt tejże rewitalizacji. Najwidoczniej mieszkaniec gminy zapomniał, że gdy obejmowałem ten urząd, to w miasteczku większość ulic gminnych była w gorszym stanie niż drogi dojazdowe do pól i to w najgorszym wydaniu. Po 12 latach pozostało do wybudowania około 200 metrów nawierzchni na ostatniej niewyremontowanej ulicy, ale wódz z tym nie potrafił sobie poradzić. Podobnie sprawy się miały z chodnikami w miasteczku. Po prostu ich nie było. Zapraszam mieszkańca gminy na spacer po miasteczku i może zauważy, po jakiej nawierzchni kroczy.
Nie będę wspominał o kilkunastu kilometrach dróg wybudowanych w tym czasie na terenie gminy, bo mieszkaniec gminy i tak ma już własne zdanie.
W pewnym momencie bardzo ważny stał się chodnik bezpiecznego ruchu do ul. Smolniki, gdyż, przed wybudowaniem obwodnicy miasteczka (obwodnicę chyba mieszkaniec gminy widział), piesi i rowerzyści przemierzający ten odcinek ówczesnej drogi krajowej byli narażeni na wielkie niebezpieczeństwo.
Po trzech latach negocjacji z GDDKiA i wkładzie własnym chodnik bezpiecznego ruchu stał sie faktem. Też trudno go nie zauważyć.
Zostawmy pomniejsze inwestycje, jak remont budynku GOKiS i siedziby OSP oraz innych, nie tylko w miasteczku. Pomińmy dokończenie kanalizacji miasteczka, pominę utworzenie drugiej apteki i działania, które sprawiły, że miasteczko nie zostało pozbawione posterunku policji, a było bliżej niż blisko. Nie będę wymieniał, bo byłoby zbyt długo.
Kiedy priorytetowe inwestycje, tj. takie, z których korzystają wszyscy mieszkańcy gminy i które wpłynęły znacznie na poprawę ich bezpieczeństwa, przyszedł czas na rewitalizację parku. Pamiętam, że na koniec VI kadencji park rewitalizacji parku był gotowy, jak dobrze pamiętam gmina posiadała również pozwolenia konserwatora zabytków i konserwatora przyrody.
Na koniec 2014 roku nowy wódz miał zatem w garści gotową dokumentację, żeby w 2015 roku złożyć odpowiednie wnioski o dofinansowanie i próbować nawet w tym właśnie roku realizować ten projekt. Nowy wódz w kampanii wyborczej zapewniał swoich wyborców, że ma bardzo duże doświadczenie w pozyskiwaniu funduszy unijnych i wszystkie wnioski, które złoży w urzędzie marszałkowskim, uzyskają akceptację, gdyż gwarantuje mu to przełożenie partyjne na władze sejmiku.
Rozumiem pierwszy rok kadencji mógł wódz o tym nie myśleć, mógł nie myśleć dwa lata, ale już nie trzy. I tak, mieszkańcu gminy, projekt ten przeleżał ponad trzy lata i nagle w roku wyborczym stał się tematem nośnym.
Myślę, że wystarczy, a teraz do wypowiedzi wodza dla lokalnego portalu internetowego: Chodzi o to, żeby nie było konsumpcjonizmu w budżecie (…) Oszczędności zaczynam od siebie (podczas ostatniej sesji obniżono mu wynagrodzenie, przyp. red.), żeby ich część przeznaczyć na rewitalizację parku.
Najpierw, co to jest konsumpcjonizm w budżecie. Był taki okres w historii tej gminy, gdy władze samorządowe zmuszone były zaciągać kredyty na bieżące utrzymanie oświaty gminnej. Kredyty te szły na wypłacanie wynagrodzeń dla nauczycieli. Kolokwialnie mówiąc, na przejedzenie. 
Po objęciu przeze mnie urzędu byłem zmuszony, jak dobrze pamiętam, do zaciągnięcia jednego takiego kredytu (spadek po poprzedniej kadencji samorządu, normalna rzecz), ale w pierwszym roku urzędowania, po gminnej burzy, dokonaliśmy zmian w gminnej sieci szkół i ograniczyliśmy wydatki na oświatę wynikające z „rozbuchanych” regulaminów płac. Od tamtej pory nie było już kredytu konsumpcyjnego w gminie.
Konsumpcjonizm jest wtedy, gdy samorządowemu „żółtodziobowi” rada ustala najwyższe z możliwych uposażenie. Miało to miejsce w małej gminie na początku tej kadencji.
I jeszcze jedno. Nie pamiętam dokładnie, ale kosztorys inwestorski opiewał na kwotę zbliżoną do miliona złotych. Dzisiaj trzeba to na nowo skosztorysować i na pewno taniej nie będzie. Zatem jeśli nawet założymy, że ten tysiąc czy dwa tysiące, o ile obcięto uposażenie wodzowi zostanie rzeczywiście przeznaczone na rewitalizację parku i jeśli wódz pozyska na tę inwestycję nawet 90% środków zewnętrznych, to i tak na te 10% trzeba będzie z tej oszczędności ”zaczętych od siebie” ciułać wkład własny przez jakieś 10 lat.
Wódz stara się ograniczyć wydatki budżetowe.
Czekanie z rewitalizacją parku trzy lata z pewnością podrożyły tę inwestycję o jakiś tam procent (wzrost średniej płacy krajowej, koszty paliw, materiałów… już kiedyś o tym pisałem…). To nie jest ograniczanie wydatków budżetowych, tylko ich zwiększanie.
Ile razy mam jeszcze powtarzać – kto szybko buduje (nawet przy pomocy kredytu inwestycyjnego), ten tanio buduje.
Żeby to pojąć, trzeba koniecznie zrozumieć funkcjonowanie samorządu gminnego od strony finansowej. Możliwościach i ograniczeniach samorządu w tej kwestii.
Na pewno bicie piany na forach internetowych tej wiedzy nam nie przysporzy.
Wypowiedzi publiczne wodza świadczą dobitnie o tym, że nie zrozumiał on jeszcze, jak funkcjonuje samorząd.

Dla wytrwałych
Słyszeliście na pewno o budżecie Polski na 2018 rok. Zakłada się w nim, że tegoroczny deficyt budżetowy będzie wynosił 41,5 miliarda złotych, a deficyt sektora finansów publicznych przewidywany jest na 2,7% PKB.
Rozbierzcie to sobie, a ja tylko zapytam: Czy rządzący ograniczają inwestycje z powodu deficytu?
Z długu publicznego nie wychodzi się poprzez blokowanie inwestycji i oszczędzanie, tylko poprzez szybkie budowanie i nadrabianie zaległości.
To, co robią władze samorządowe małej gminy, z wodzem na czele, to kanał. Za rok albo dwa władze samorządowe zapłacą drożej za inwestycje zaniedbane w tej kadencji.
I to będzie rzeczywiście oszczędność?!
Nie róbcie z tej gminy zadupia!!!


Wiem, miałem pisać co innego! 
Ale mnie rozśmieszyli! 
Napiszę innym razem! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...