Wodzu,
naprawdę proszę, zanim coś powiesz publicznie, skonsultuj to ze skarbnikiem, z
sekretarzem, konsultuj wypowiedzi z pracownikami urzędu. Będziesz wiedział więcej i unikniesz błędów!
Z
wypowiedzi wodza wynika niezbicie, że takich konsultacji nie było.
Znów wypowiedź wodza
małej gminy w mediach i znów palpitacja serca albo śmiechu kupa. Nie potrafię
wejść na wyżyny rozumowania i argumentacji wodza. Mam takie wrażenie, że tak,
jak ja wiem, że nic nie wiem, tak wódz wie, że wszystko wie!
Mieszkańcy miasteczka
dopominają się rewitalizacji parku, a wódz stwierdza, że tę część swojego
wynagrodzenia, o ile zostało ono obniżone na wcześniejszej sesji, przeznaczy
właśnie na tę inwestycję.
Przypomnę tę sprawę na
tyle, na ile ją jeszcze pamiętam, co z pewnością poszerzy też horyzont
patrzenia mieszkańca gminy (nick),
który twierdzi, że ja przez 12 lat potrafiłem zrobić tylko projekt tejże
rewitalizacji. Najwidoczniej mieszkaniec
gminy zapomniał, że gdy obejmowałem ten urząd, to w miasteczku większość
ulic gminnych była w gorszym stanie niż drogi dojazdowe do pól i to w
najgorszym wydaniu. Po 12 latach pozostało do wybudowania około 200 metrów
nawierzchni na ostatniej niewyremontowanej ulicy, ale wódz z tym nie potrafił sobie poradzić. Podobnie sprawy się miały z chodnikami w miasteczku. Po prostu
ich nie było. Zapraszam mieszkańca gminy na
spacer po miasteczku i może zauważy, po jakiej nawierzchni kroczy.
Nie będę wspominał o
kilkunastu kilometrach dróg wybudowanych w tym czasie na terenie gminy, bo mieszkaniec gminy i tak ma już własne
zdanie.
W pewnym momencie
bardzo ważny stał się chodnik bezpiecznego ruchu do ul. Smolniki, gdyż, przed
wybudowaniem obwodnicy miasteczka (obwodnicę chyba mieszkaniec gminy widział), piesi i rowerzyści przemierzający ten
odcinek ówczesnej drogi krajowej byli narażeni na wielkie niebezpieczeństwo.
Po trzech latach
negocjacji z GDDKiA i wkładzie własnym chodnik bezpiecznego ruchu stał sie
faktem. Też trudno go nie zauważyć.
Zostawmy pomniejsze
inwestycje, jak remont budynku GOKiS i siedziby OSP oraz innych, nie tylko w
miasteczku. Pomińmy dokończenie kanalizacji miasteczka, pominę utworzenie
drugiej apteki i działania, które sprawiły, że miasteczko nie zostało
pozbawione posterunku policji, a było bliżej niż blisko. Nie będę wymieniał, bo
byłoby zbyt długo.
Kiedy priorytetowe
inwestycje, tj. takie, z których korzystają wszyscy mieszkańcy gminy i które
wpłynęły znacznie na poprawę ich bezpieczeństwa, przyszedł czas na
rewitalizację parku. Pamiętam, że na koniec VI kadencji park rewitalizacji
parku był gotowy, jak dobrze pamiętam gmina posiadała również pozwolenia
konserwatora zabytków i konserwatora przyrody.
Na koniec 2014 roku
nowy wódz miał zatem w garści gotową dokumentację, żeby w 2015 roku złożyć
odpowiednie wnioski o dofinansowanie i próbować nawet w tym właśnie roku
realizować ten projekt. Nowy wódz w kampanii wyborczej zapewniał swoich
wyborców, że ma bardzo duże doświadczenie w pozyskiwaniu funduszy unijnych i
wszystkie wnioski, które złoży w urzędzie marszałkowskim, uzyskają akceptację,
gdyż gwarantuje mu to przełożenie partyjne na władze sejmiku.
Rozumiem pierwszy rok
kadencji mógł wódz o tym nie myśleć, mógł nie myśleć dwa lata, ale już nie
trzy. I tak, mieszkańcu gminy, projekt
ten przeleżał ponad trzy lata i nagle w roku wyborczym stał się tematem nośnym.
Myślę, że wystarczy, a
teraz do wypowiedzi wodza dla lokalnego portalu internetowego: Chodzi
o to, żeby nie było konsumpcjonizmu w budżecie (…) Oszczędności zaczynam od siebie
(podczas ostatniej sesji obniżono mu wynagrodzenie, przyp. red.), żeby ich
część przeznaczyć na rewitalizację parku.
Najpierw, co to jest
konsumpcjonizm w budżecie. Był taki okres w historii tej gminy, gdy władze
samorządowe zmuszone były zaciągać kredyty na bieżące utrzymanie oświaty
gminnej. Kredyty te szły na wypłacanie wynagrodzeń dla nauczycieli. Kolokwialnie mówiąc, na przejedzenie.
Po objęciu przeze mnie
urzędu byłem zmuszony, jak dobrze pamiętam, do zaciągnięcia jednego takiego
kredytu (spadek po poprzedniej kadencji samorządu, normalna rzecz), ale w
pierwszym roku urzędowania, po gminnej burzy, dokonaliśmy zmian w gminnej sieci
szkół i ograniczyliśmy wydatki na oświatę wynikające z „rozbuchanych”
regulaminów płac. Od tamtej pory nie było już kredytu konsumpcyjnego w gminie.
Konsumpcjonizm jest
wtedy, gdy samorządowemu „żółtodziobowi” rada ustala najwyższe z możliwych
uposażenie. Miało to miejsce w małej gminie na początku tej kadencji.
I jeszcze jedno. Nie
pamiętam dokładnie, ale kosztorys inwestorski opiewał na kwotę zbliżoną do miliona
złotych. Dzisiaj trzeba to na nowo skosztorysować i na pewno taniej nie będzie.
Zatem jeśli nawet założymy, że ten tysiąc czy dwa tysiące, o ile obcięto
uposażenie wodzowi zostanie rzeczywiście przeznaczone na rewitalizację parku i
jeśli wódz pozyska na tę inwestycję nawet 90% środków zewnętrznych, to i tak na
te 10% trzeba będzie z tej oszczędności ”zaczętych od siebie” ciułać wkład
własny przez jakieś 10 lat.
Wódz stara się
ograniczyć wydatki budżetowe.
Czekanie z
rewitalizacją parku trzy lata z pewnością podrożyły tę inwestycję o jakiś tam procent
(wzrost średniej płacy krajowej, koszty paliw, materiałów… już kiedyś o tym pisałem…). To nie jest ograniczanie wydatków budżetowych, tylko ich zwiększanie.
Ile razy mam jeszcze powtarzać
– kto szybko buduje (nawet przy pomocy kredytu inwestycyjnego), ten tanio buduje.
Żeby to pojąć, trzeba
koniecznie zrozumieć funkcjonowanie samorządu gminnego od strony finansowej. Możliwościach
i ograniczeniach samorządu w tej kwestii.
Na pewno bicie piany na
forach internetowych tej wiedzy nam nie przysporzy.
Wypowiedzi publiczne wodza
świadczą dobitnie o tym, że nie zrozumiał on jeszcze, jak funkcjonuje samorząd.
Dla
wytrwałych
Słyszeliście na pewno o
budżecie Polski na 2018 rok. Zakłada się w nim, że tegoroczny deficyt budżetowy
będzie wynosił 41,5 miliarda złotych, a deficyt sektora finansów publicznych przewidywany
jest na 2,7% PKB.
Rozbierzcie to sobie, a
ja tylko zapytam: Czy rządzący ograniczają inwestycje z powodu deficytu?
Z długu publicznego nie
wychodzi się poprzez blokowanie inwestycji i oszczędzanie, tylko poprzez szybkie
budowanie i nadrabianie zaległości.
To, co robią władze samorządowe
małej gminy, z wodzem na czele, to kanał. Za rok albo dwa władze samorządowe zapłacą
drożej za inwestycje zaniedbane w tej kadencji.
I
to będzie rzeczywiście oszczędność?!
Nie
róbcie z tej gminy zadupia!!!
Wiem, miałem pisać co innego!
Ale mnie rozśmieszyli!
Napiszę innym razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz