25 maja 2017

Anonimowi czy nie? Oto jest pytanie!

W mądrych tekstach na temat anonimowości Anonimowych Alkoholików czytam, że jest ona podstawą ruchu AA i ma przypominać wspólnocie, że należy kierować się przede wszystkim zasadami, a nie osobistymi ambicjami.
To bardzo wzniosłe i piękne, ale w dużej mierze puste dzisiaj.

AA jest wspólnotą tylko ludzi, a ci, jak to ludzie, ułomni są i nierzadko stawiają swoje ambicje ponad zasadami ruchu. nie wszyscy, oczywiście i formułując takie stwierdzenia, będę używał określeń niektórzy, wielu, wyjątkowo…, żeby każdy kto czyta, mógł pomyśleć, to nie do mnie!
Anonimowość dzisiaj, nawet wśród alkoholików, to mało znaczące słowo, a wielu z nich do tego anonimowym być nie chce, trąbiąc o swoim uzależnieniu w jaki się da mediach, publikując książki na temat swojej walki z uzależnieniem.
Wiem z doświadczenia i rozmów z A., że dla nowych członków wspólnoty, anonimowość jest bardzo ważna. Często też jest podstawą i powodem, dla którego decydują się tam udać.
To bardzo ważne, dlatego szkoda mi, że z wagi tego słowa niewiele dziś już zostało.
Wiem, że nie zmienia się nazw wraz z upływem czasu. Jednak anonimowość to dzisiaj raczej przeżytek. Zwłaszcza w takich wspólnotach, które odznaczają tych najbardziej aktywnych, nadają im medale, honorowe tytuły, organizują party w związku z jakąś rocznicą, oczywiście, że party bez procentów w butelce!
Anonimowość w nazwie Anonimowi Alkoholicy jest dzisiaj przeżytkiem, jak zresztą jest już przeżytkiem spojrzenie na problem, tylko że tego nowego spojrzenia na stary dość problem nikt nie chce upublicznić, bo to się nie opłaca.
To tak jak z lekami nowej generacji, których ze świecą w dzień szukać, bo ich nie można kupić. A nie można, ponieważ pewnemu lobby na tym nie zależy, żeby tę czy inną chorobę skutecznie dziś leczono.
Zgadzam się co do równości pomiędzy członkami AA. Znam kilka osób z tym piętnem i przyznam, że większość wyznaje zasadę równości, ale nie wszyscy, jak wszędzie. Znam też Alkoholików, tak zwanych aktywnych działaczy, którzy chwalą się swoimi osiągami, ile to nie zrobili dla innych, dla siebie nic, pokazują medale, odfajkowują lata abstynencji.
Dążeniem wspólnoty AA jest to, aby rozpowszechniać program zdrowienia Tu też mam odmienne zdanie, bo zdrowieją ludzie chorzy, a alkoholicy wcale chorzy, moim zdaniem nie są, a jeśli tak, to wszyscy ludzie są na coś tam chorzy i potrzebują zdrowienia.
Będę rozwijał powoli swoje spojrzenie na problem, który nie jest mi obcy, dlatego mam prawo.
Jednym ze stwierdzeń, które trochę mnie śmieszy jest to, że anonimowość w środkach masowego przekazu jest dla członków wspólnoty gwarancją bezpieczeństwa. Gwarantuje, że ich członkostwo we wspólnocie nie zostanie ujawnione.
Przecież sami członkowie AA dokładają starań, aby trafić do mediów, na pierwsze strony gazet. Rozpowszechnić swoją działalność. To dzisiaj znak czasu.
Mam dziwne wrażenie, że być dziś alkoholikiem jest coraz to modniejsze, jak mogłoby się zdawać, że modnie dziś jest być homoseksualistą.
Czy wiem coś na pewno?
Nie wiem, chciałbym rozmawiać.
I wyjaśniam od razu, żeby nie myśleć podczas lektury mojego pokręconego pisania o pedofilach, gwałcicielach, i wielu innych dewiantach. Przykro mi, ale ci są poza moimi domorosłymi definicjami i, też moim zdaniem, trzeba ich metodycznie, a nawet i medycznie szybko wyłączyć z ich, ich zdaniem radosnej, działalności….


Ja będę pisał o sobie i swoich słabościach, o swoich wyborach takich, jak: opilstwo, obżarstwo, nikotynizm i innych… Kto się z tym utożsami, to będę miał rozmówcę! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...