24 maja 2017

Zdziwiony...

Moi bezdomni w prowizorycznym garażu stracili „zasłonę” i nie mają już tyle intymności, co dotychczas. Zyskali za to fotel, który stoi przy dwóch posłaniach. Fakt, pomyślałem dzisiaj, trzeba mieć na czym posiedzieć.
Nie widzę tam znajomego i cieszę się z tego bardzo. Dzwonił jednak do mnie dzisiaj w odmienionym stanie i szukał kasiory. Powiedziałem, nie mam. Gdyby powiedział, Marek kup mi to i tamto. Wróciłbym z pracy i kupił. Kasiory mu nie dam, bo będę miał kaca, żem go bardziej pogrążył.

To dobry, szczery chłop i szkoda mi go bardzo.
Kazik wrócił z Polski. Przetrzepał szparkę żony i zdaje się być szczęśliwy. Zadziwia mnie pryz tym ciągle. Dziś opowiadał o tym, jak to od czterech miesięcy nie tyka alkoholu i jak mu wóda obrzydła.
Wiesz, Marek, aż mną trzęsie, gdy o piciu myślę!
Myślę, że wiem, o czym mówisz. Odpowiadam z uśmiechem.
Widać, jak bardzo się cieszy ze swojej trzeźwości.
Opowiada potem o swojej pracy w Niemczech, gdzie przez dwa miesiące był ciągle narąbany, a przy tym pracował, choć do dziś nie wie, jak!
Ponieważ w piątek, w związku z ramadanem, kończymy pracę o trzynastej, już Kaziu zaplanował, że ugotuje rosół. W piątek? Zamyślił się chwilę i sam sobie odpowiedział. Mam gdzieś, jakiś post, niech tam poszczą księża, którzy nic nie robią. Ja pracuję i muszę zjeść tak, żeby mieć siły.
Moja mama, mówi, pości w każdy piątek. Zawsze mi mówiła, Kaziu pójdziesz do piekła, za te twoje nieprzestrzeganie piątkowego postu. A ja jej na to: Mamo, do jakiego Piełką? Przecież większego piekła niż na ziemi nie ma?
Ma zamiar zostać w Anglii jakieś trzy miesiące. Później na chwilę wyjedzie i może na chwilę wróci. Więcej o Anglii nie myśli. Teraz mieszka u Cyganów. Nie ma telewizora, ale przywiózł z Polski książki i codziennie przed zaśnięciem czyta.
Zaskakuje mnie ten człowiek, na pierwszy rzut oka najprostszy z prostych ludzi, a może i dalej.
Muszę koniecznie zapytać, jakie książki czyta.
Coraz przyjemniej mi się spędza z nim przerwy w pracy. Żadnego pieprzenia trzy po trzy. wie, po co przyjechał i ile może z tego zrealizować.
Nie owija w bawełnę, tylko mów wprost.
Chłopaki trochę sobie z niego żartują, ale jest odważny i ostro ripostuje. Można powiedzieć od razu, poobijany przez życie nie boi się kolejnej stłuczki w formie bójki.

O tym, jak mówi o żonie, rodzinie i swoich planach, jeszcze go trochę posłucham i innym razem opowiem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...