28 maja 2017

ILUZJA ŻYCIA (4.)

W poszukiwaniu sensu życia, sensu chwilowego pobytu na ziemi, tego, co uspokoiło by nas i dało namiastkę pewności, co dalej, jesteśmy skazani na porażkę, gdyż zmysły, w które zostaliśmy wyposażeni nie pozwalają nam na dostrzeżenie, zdefiniowanie i zrozumienie nieskończonego.
Pytania i zagłębianie się w eschatologię bytu są często aktem rozpaczy tęsknoty za stanem, z jakiego zostaliśmy być może wyrzuceni poprzez pradawny grzech, pradawnych naszych rodziców, których ani czas, ani przestrzeń nie dotyczyły.
Rozważań nad iluzją życia ciąg dalszy.

Jeśli poszukujesz nieskończonego, jakie instrumenty posiadasz, aby to uskutecznić? Jedynie swe narządy zmysłu, prawda?
Szukanie nieskończonego przy użyciu twych narządów zmysłu jest jak wybieranie się w podróż na Księżyc gokartem.
To właśnie zasłona [ślepota] na oczach ludzkości. Staramy się ogarnąć coś, co leży poza naszą ograniczoną percepcją.
W naszych próbach odnalezienia ostatecznego poziomu rzeczywistości, szukamy rozmaitych metod, wykorzystujących nowe technologie, energię atomową etc. Ale w ten sposób, za pomocą tych mechanizmów, nie potrafimy go odnaleźć.
Ostateczny poziom rzeczywistości jest fundamentalnie pusty. Niemożliwy do obserwacji przy użyciu tych naukowych metod.
Nauka jest procesem postrzeżeniowych inicjatyw, jej głównym priorytetem nie jest wcale zdobywanie wiedzy. Ta wiedza pojawia się jako produkt uboczny.
Koherentne założenia na temat rzeczy, które równie koherentnie spełnia je w praktyce, wykazuje, że nasze zrozumienie jest prawidłowe.
Musimy więc umieć rozróżniać spomiędzy prawdziwymi a nieprawdziwymi obrazami nasze iluzji.

„Twój obraz to coś, co nazywamy tu szczątkowym samowyobrażeniem. Mentalna projekcja twojej cyfrowej osoby.
A co z bólem?
To nie jest prawdziwe?
Co jest prawdziwe?

Jeśli mówisz o tym, co możesz poczuć, powąchać, posmakować czy zobaczyć, to „prawdziwe” jest tylko elektrycznymi sygnałami zinterpretowanymi przez twój mózg”. [Matrix]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...