1 maja 2017

Oni są tacy nierzeczywiści!

Gdy rozmawiam z tymi, których wciąż tutaj poznaję, gdy przyglądam się zachowaniu znajomych, gdy rozmyślam o drodze, którą sobie obrali i w ogóle, gdy myślę o moich znajomych tutaj, to wydają się oni tacy nierzeczywiści, że nawet gdy szczerą prawdę napiszę, bez fikcji, to i tak będzie trudno znaleźć tych, co uwierzą, że takie czy takie sprawy mają miejsce na ziemi.

Już wspominałem, że coraz częściej odnoszę wrażenie, że ja wcale nie jestem na emigracji, tylko na planie filmowym. Ot, ktoś napisał scenariusz, przydzielił mi rolę, uczę się jej codziennie i kręcimy Życie.
Coraz też częściej i częściej dochodzę do wniosku, że musze mieć wakacje, muszę spojrzeć z dystansu, muszę wszystko przemyśleć, bo śmiech ze łzami pomieszał się i nie wiem już kiedy płakać, a kiedy mam się śmiać.
Ogólnie jest na swój sposób niesamowicie. To taka zupełnie inna rzeczywistość, niż Polska rzeczywistość rodzinna.
Naprawdę potrzeba czasu, bo nie da się na gorąco wszystkiego ogarnąć, a co dopiero zrozumieć.
Dzisiaj Red mi mówi, że jeszcze kilka lat i ściąga do Polski, bo ma dość badziewia.
Gadałem też ze znajomym, którego znam z widzenia, a którego imię jeszcze jest mi nieznane. Mówiliśmy o brudzie, angielskim bałaganie. Ja mu, że wciąż jestem w szoku, choć prawie rok tu mieszkam. On mi na to, że on jest tu już lat dwanaście i ciągle nie rozumie, jak można żyć w takim syfie.
Mówiliśmy o Anglii, angielskich autochtonach, nie mówiliśmy o swoich.
A teraz ode mnie.
Miałem inne wyobrażenie o Anglii, o Anglikach, o codziennym życiu wyspiarzy miałem inne zdanie. To, co już widziałem i co ciągle dostrzegam, to rozpacz we mnie budzi, a nie rodzaj podziwu.
Temat Anglików i Anglii, jak moich rodaków tez musi poczekać. Musze mieć czas i dystans. Ale już na starcie wiem, że zewnętrzny obraz mocarstwa i jego mieszkańców jest dosyć mocno naciągany, jeśli nie zakłamany. Dostrzegam na własne oczy, moim chorym wzrokiem widzę konsumpcyjne społeczeństwo, które nawet nie zauważa, jak jest spychane przez silną diasporę ludzi uzbrojonych w religię, odrębność stroju, wyglądu, kultywujących tradycję i trzymających się razem.
Za mało życia przede mną, aby był świadkiem tego, że rodowici Anglicy będą u siebie gośćmi.
Jasne, że wiem o elitach, Anglicy też mają swoje. Na pewno jest w tym kraju jakaś niewielka grupa, która trzęsie tym wszystkim i której jest na rękę, że większość jest nieświadoma tego, co wokół się dzieje.
Przypomina mi się Jesień średniowiecza Romana Huizingi i inne opowieści o ginących kulturach i narodach. I nie wiem, zaprawdę, czemu się dziwię. Przecież nie odkrywam wcale nic nowego! 

I jeszcze raz napiszę: Oni są tacy nierzeczywiści. 
I dodam: A z nimi ja! 
Bywajcie, Wędrowcy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...