Bez
gorzały wcale nie jest łatwiej, ale z jej nadmiarem też łatwo nie jest. Wiedzą
to wszyscy, którzy choć raz w życiu doświadczyli kaca.
Ja
jednak o tym nadmiarze nieco dłuższym niż jedna popijawa.
Jeden
z moich znajomych, człowiek wykształcony i mądry, przy tym bardzo wierzący,,
ale po ostrych przejściach z gorzałą, (stał nawet przed decyzją targnięcia się
na linę – takie sobie warunki już w tym swoim życiu stawiał) powiedział mi
kilka lat temu, że gdy ostawiasz gorzałę po jej nadużywaniu, to mózg potrzebuje
pół roku, żeby się z tym oswoić.
Nie
sprawdzałem tego. Uwierzyłem na słowo i powtarzam teraz w czasie mojego
pisania.
Jest
pewne też, że po odstawieniu gorzały człowiek ma wrażenie, jakby miał pięć albo
więcej razy czasu, niż kiedy ostro używał.
Jeden
z moich rozmówców niedawno powiedział, że gdy odstawił gorzałę, to czas mu się
strasznie dłuży.
Czas
mu się dłużył dlatego, że tęsknił za domem. Ale to też potwierdzenie, że
alkohol okrada człowieka z prawdziwie przeżywanego czasu.
Ja
też doświadczam długich dni i nocy. Choć nie wszystko udaje mi się zrobić, co
zamierzam, to i tak robię dużo więcej niż z czarodziejką gorzałką.
Na
trzeźwo też potrafię sprawy błahe odrzucić bez problemu. Na rauszu różnie bywało
z tymi błahymi sprawami, jak choćby roztrząsanie tego, co kto powiedział.
Na
trzeźwo też dobrze widać rzeczywistość wokół, otaczających nas ludzi i ich
szarpaninę ze sobą.
Trzeźwość
to piękne słowo i dotyczy nie tylko tych, co powiedzieli czarodziejce gorzałce stop.
Trzeźwość to stan umysłu.
Można
być abstynentem, a z trzeźwym myśleniem można mieć tyle wspólnego, co praktykujący
alkoholik!
Będę,
będę rozwijał ten temat powolutku!
Trzymajcie
się trzeźwi nad wyraz i ci trzeźwości pragnący.
A
wpis ten dedykuję koledze, który dziś głupio wpadł w pracy.
Mogę
mieć tylko nadzieję, że czegoś go to nauczy. Jeśli nie, to przepadł!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz