21 maja 2017

Już mi to zbrzydło...

Nie przestaję uczyć się języka angielskiego, ale, wiecie, nie mam zamiaru ani tutaj, ani w Polsce: take a shower, tylko niezmiennie brać prysznic.
Znajomość języka potrzebna mi jest jedynie do komunikacji, a nie tego, żeby stać się kimś innym, niż jestem and I'm know that my way isn't wrong! 

Ciągle to zmieniam kursy w necie, choć i tak najlepiej, gdy mam okazję pogadać z anglojęzycznymi przedstawicielami homo sapiens. A mam teraz taką okazję codziennie i chwalę to sobie.
Ale wracając do tych kursów w necie. Zauważyłem, że te polskiego autorstwa to taka papugownia, że strach po jakimś czasie tego słuchać.
Do tego zauważyłem, że my w ogóle nie szanujemy czyichś pomysłów i praw autorskich. Niektórzy to ściągają dosłownie całe frazy, zdania, opowiadania od innych.
Obłęd.
To tak, jakbym ja chciał wydać książkę, powiedzmy pod tytułem X i zerżnął toczka w toczę Małego Księcia, podpisując się pod tym.
Postanowiłem w końcu rzucić to w cholerę i znalazłem kilka kursów angielskich, choć tutaj też lepiej nie jest, ale jeszcze idzie wytrzymać.
Słucham też online angielskich komiksów na różnych poziomach znajomości języka. Zainteresowanym polecam. Fajna zabawa. Nie męczy, a można się z językiem osłuchać, jak cholera.
Jasne, że nie odkrywam nowych lądów stwierdzając, że sieć to dżungla i każdy bierze z niej, co chce, a później wrzuca to jako swoje.
My jednak tak wcale robić nie musimy, nieprawdaż?
Zbrzydły mi zatem już typowe lekcje języka angielskiego i wychodzę ze swoim kalekim angielskim na ulicę, żeby na angielskim bruku co nieco oszlifować obcą wciąż tak chropowatą dla mnie mowę!
Czytam też codziennie znaki drogowe i wszelkie sklepowe afisze, dostępne w witrynach fastfoodów menu…


I tak mi czas tutaj leci w anglojęzycznym świecie, z którego Was po polsku pozdrawiam serdecznie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...