19 maja 2017

INVIDIA

Mogę chyba napisać, że kto nie był zazdrosny, nigdy prawdziwie nie kochał!
Ale nie będę spłycał znaczenia zazdrości i sprowadzał jej tylko do kwestii niezdrowego uczucia niedojrzałych kochanków.
Zazdrość to silne uczucie, któremu chyba każdy uległ choć raz w życiu.
Invidia, zazdrość chorobliwa, towarzyszy frustracji, gdy nie potrafimy osiągnąć potrzebnego albo wymarzonego obiektu, a tymczasem ktoś inny ten obiekt posiada.

Zazwyczaj zazdrość uważana jest za wadę, ale to znów jednostronne rozumienie znaczenia tego słowa i uczucia. Nie zawsze bowiem zazdrość posiada tylko negatywną wartość. Uczucie zazdrości może być przecież przyczynkiem do zdrowej rywalizacji i próby osiągnięcia lepszych wyników, dorównania lepszym w czymś tam.
Czy w takim przypadku możemy mówić o zazdrości jako o grzechu?
Ja stwierdzam, że nie!
Grzechem jest chorobliwa zazdrość. Dopiero takie uczucie niesie ze sobą ładunek braku zaufania sobie, innym. A jeśli chodzi o drugą osobę, to zazdrość taka rodzi chęć kontroli i nadzorowania tej drugiej osoby.
Chorobliwa zazdrość często wiąże się z agresją.
Nie wiem, nie mam wiedzy czy takie właśnie uczucie jest w chrześcijaństwie jednym z siedmiu grzechów głównych.
Jeśli to, to co wtedy zrobić z takimi biblijnymi stwierdzeniami, jak to, że Bóg Izraela jest Bogiem zazdrosnym itp.?
Kiedy więc zazdrość jest grzechem i skazą na sercu człowieka? A kiedy zaletą, siłą do rozwoju?
Na pierwszy rzut oka wydaje się trudne, by jedno oddzielić od drugiego. Jednak to, z czego nas zazdrość okrada z humanum, gdy zazdrościmy innym tego, co zbędne do życia; gdy skupiamy się na tym, co posiadają inni, a za to, co my mamy, nie umiemy dziękować. Takie działanie zazdrości na pewno cnotą nie jest.
Nie jest z pewnością cnotą, gdy komuś na ucho szepczemy, jak bardzo go kochamy, a w już sercu knujemy, jak tę osobę zamknąć w złotej klatce dla siebie, odebrać ją światu, posiadać niepodzielnie.
Najprościej jest pytać serca, jak mawiał Apostoł. Jeśli cię serce oskarża, to coś jest z tobą nie tak.
Trzeba tylko zapytać, bo serce samo nie powie albo nie usłyszymy tego, co serce nam mówi, zwłaszcza w szale zazdrości, gdy stajemy się głusi.
O sobie mogę napisać i powiedzieć mogę, że znam uczucie zazdrości o inną osobę, ale nigdy nie była to zazdrość chorobliwa.
Zazdrościłem innym spokoju, stabilizacji, a nawet zazdrościłem innym, że mają tam czegoś więcej. Nie była to jednak zazdrość na przykład na tej zasadzie, że jeśli mam parę butów, a sąsiad ma dwie, to niech mu jedną ukradną albo niech jedną zedrze, wtedy będzie po równo.

Gdy komuś zazdrościłem, że ma czegoś więcej, to więcej pracowałem, żeby jemu dorównać, albo wprost tyrałem, żeby prześcignąć gostka.
Dlatego mogę przyznać z podniesioną głową, że nie zazdroszczę tak, żeby innym ubyło.

Jak to z grzesznikiem bywa, a przecież jestem grzesznikiem, poniosę ze sobą zazdrość na Sąd Ostateczny i będę liczył, już liczę, na wspaniałomyślność! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...