Nie
będę ukrywał, że cieszę się z powodu dotarcia do końca tej opowieści o
świadkach Jehowy. Nie mam pojęcia, dlaczego jestem taki uparty, żeby koniecznie
realizować wszystkie pomysły wcześniej zapisane. Tak było i w tym przypadku.
Przyznam
jednak, że zawsze dyskusje czy też rozmowy na temat różnych wyznań
chrześcijańskich, różnych religii, wierzeń uważałem za bardzo ciekawe. Tak
myślę i dzisiaj. Nie ma nic bardziej zajmującego, jak poznawanie ludzi o
odmiennych od moich poglądach na religię i sprawy duchowe.
Dzisiaj
ostatni tekst o świadkach Jehowy, a następnie o człowieku, który dużo wcześniej
niż Chrystus wcielał w życie zasady, o których nasz Zbawiciel mówił.
O
czym to świadczy?
Zobaczymy!
A
teraz…
Nie
brakuje świadkom Jehowy oponentów. Krytykowani są za ich nauki doktrynalne, interpretację
Biblii, stosunek do zdrowia czy apolityczność; krytykuje się również
„zamiatanie pod dywan” przypadków nadużyć seksualnych.
Zarzuca
im się tłumaczenie niektórych fragmentów biblii taki sposób, aby wspomagać
swoja naukę, jak na przykład wspieranie doktryny wyznania. Również zamiana
wyrazu „krzyż” na „pal” ma swoich krytyków.
W
kwestii zdrowia najwięcej krytyki spada na świadków Jehowy w związku z odmową
transfuzji krwi, który, według nich, wynika z nakazu powstrzymywania się od krwi [Dz. 15:22-29 i Rdz. 9:4-5]. Sprzeciw w
tej sprawie budzi zakaz transfuzji nawet w przypadku niepełnoletnich dzieci,
które nie są nawet świadome podejmowanych za nie decyzji.
[Już
o tym wspominałem, że chrzest musi być przyjęty koniecznie świadomie, a
odrzucenie transfuzji nie! to tylko jeden z przykładów, gdzie świadkowie Jehowy
sobie pięknie zaprzeczają.]
Na
uwagę zasługuje tu fakt, że świadkowie Jehowy wycofali się z zakazu
przyjmowania szczepionek i przeszczepów narządów.
[Czyżby
jednak Biblia pozwalała na pewne ustępstwa w niektórych sprawach?]
Krytycy
nie zostawiają również suchej nitki na związku wyznaniowym świadków Jehowy za nadużycia
seksualne. Chociaż w USA nie było jeszcze wyroku skazującego żadnego z
przedstawicieli tej społeczności w takiej sprawie, a wszystkie pozwy albo
oddalono, albo zakończono ugodą, to niektóre źródła podają, że dochodzi w tej
kwestii nawet do kilkusettysięcznych odszkodowań ofiarom w procesach
zakończonych polubownie. Problem zatem istniej, jest tylko skutecznie ukrywany.
[To
jest akurat temat skrzętnie ukrywany przez wszystkie organizacje, nie tylko
kościelne. Od polityków, po księży każdy ma coś do ukrycia i jeśli da się
sprawie ukręcić łeb polubownie, to wszyscy to robią. To taka normalna praktyka.
Godna potępienia, tylko co z tego, że godna potępienia i potępiana!?]
Krytycy
świadków Jehowy zarzucają im też, że neutralność polityczna ich jest raczej na
pokaz, że były i są odstępstwa od tej właśnie zasady.
[Tylko
pokażcie mi kościół, w którym ich nie było!]
Przeciwnicy
świadków wyrzucają im, że 25 czerwca 1933 roku, został przez świadków Jehowy
wystosowany list do Adolfa Hitlera i narodu niemieckiego. W Deklaracji Faktów zostały przedstawione
punkty wspólne doktryny świadków i NSDAP. W tym dokumencie świadkowie potępili
Ligę Narodów, a Anglię i USA określili mianem największego gnębiciela na ziemi.
[Nie
wiadomo zatem, dlaczego świadkowie znaleźli się potem na celowniku Hitlera i w
obozach pracy dostali specjalne oznakowanie?
Poza
tym, jeśli idzie o GB i USA, to wcale tak bardzo świadkowie się nie mylili. Ja
tam podzielam ich zdanie, że te dwa mocarstwa, jeszcze do społu z innymi,
nieźle trzęsły i trzęsą światem, a przy okazji trzęsienia nieźle gnębią ludzi.]
Wyrzuca
się też Towarzystwu Strażnica współpracę i udział w strukturach ONZ.
[To
chyba nic strasznego! Są dużo gorsze na świecie organizacje, z którymi
współpraca to wstyd, a nie powód do dumy. ONZ raczej do nich nie należy!]
Wielu
chrześcijan nie zgadza się z zaliczaniem świadków Jehowy do chrześcijan.
Zarzuca im nieuznawanie Trójcy Świętej i boskości Jezusa.
[Fakt,
że świadkowie Jehowy w wielu miejscach w swoich publikacjach wprost twierdzą,
że chrześcijaństwo nie zostało założone przez Chrystusa i apostołów.
Czy
jest w tym coś dziwnego?
Nikt
przecież chyba nie wierzy, że to Jezus Chrystus założył chrześcijaństwo z jego
kultową otoczką i facetach w sutannach?]
Często
jednak zalicza się świadków Jehowy do tak zwanych chrześcijan z pogranicza
chrześcijaństwa.
[Co
tam? Pierwszych chrześcijan uważano wręcz za wrogów porządku publicznego i
wyrzutków społeczeństwa.]
Niektórzy
krytykują świadków Jehowy za to, że zniechęcają swoich wyznawców do zdobycia
wyższego wykształcenia, że stawiają przed swoimi wyznawcami bardziej
wartościowe cele życiowe, związane ze służbą dla Boga. Według świadków Jehowy
świeckie wykształcenie, doczesny majątek czy pozycja społeczna mają ograniczoną
wartość.
Przepraszam!
A
nie mają?
Jasne,
że wykształcenie świeckie albo kasa w skarpecie gwarantują odpowiednią pozycję
społeczną! To nie ulega wątpliwości w świecie rządzonym przez pieniądz.
Trzeba
jednak powiedzieć jasno, że na świeckich studiach nie uczy się człowiek
mądrości, tylko ograniczonego wycinka powszechnie uznanej wiedzy. Nie zawsze
też ta wiedza przydaje się potem w życiu. A czasem też się zdarza, że
komplikuje życie jednostki.
Koniec!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz