Diogenes i jego życie obrosłe legendą to tylko jeden z
przykładów na to, że nauka Chrystusa nie wzięła się znikąd, kosmici jej nie
przywieźli jakimś statkiem na Ziemię, była zawsze wśród ludzi, tylko, jak to
ludzie, nie potrafili jej dostrzec, odrzucali ją, z niej drwili, często
walczyli z nią, ale i potrafili mężnie za nią umierać. Bo to już taka nauka,
która była od zawsze w istocie, której Bóg przy stworzeniu tchnął w nozdrza
nefesz!
Jako jeden z pierwszych nawoływał Diogenes do życia
zgodnego z naturą, przez którą rozumiał nie tyle przyrodę, co raczej
nieskrępowaną naturę człowieka i jego proste czynności biologiczne.
Głosił, że cnota, do której człowiek dąży, polega na
wyzbyciu się sztucznych pragnień, odrzuceniu przyjemności zaprzątających umysł
oraz walka z pokusami. Nie był przy tym krzewicielem nienawiści do ciała czy
umartwiania się. Uważał, że ciało ma swoje potrzeby i należy je zaspakajać, aby
być szczęśliwym. Uważał, że szczęściem krowy czy psa jest pić, jeść, wydalać,
spać czy kopulować. Człowiek, zdaniem myśliciela, nie jest tutaj wcale
wyjątkiem. Ponieważ uważał, że człowiek nie powinien niczego, jak na przykład
pies, ukrywać, dlatego często załatwiał swoje potrzeby publicznie, czym
szokował opinię. Takie zachowanie uważał jednak filozof za normalne.
W literaturze możemy spotkać opis, że podczas jednej z
uczt rzucono Diogenesowi kość, jak psu. Filozof zatem, jak pies, kość tę
obsikał swoim moczem.
Diogenes był szczery w mowie i praktyce. Często był wręcz
bezczelny.
Żeby osiągnąć cnotę, a zatem i szczęście, trzeba ćwiczeń
i trudu. Trzeba prowadzić takie życie, które zahartuje ciało i duszę do trudów
stawianych przez naturę, ale też i przełamywać przyzwyczajenia do przyjemności.
Diogenes uważał, że najwyższym ideałem było wystarczanie
samemu sobie, nie czuć potrzeby niczego i nikogo, być apatycznym i obojętnym
wobec wszystkiego.
Legenda głosi, że gdy król Aleksander odezwał się do Diogenesa
wygrzewającego się w słońcu: Proś mnie, o co chcesz! Ten odpowiedział: Proszę, nie
zasłaniaj mi słońca!
Filozof utrzymywał, że mędrzec nie potrzebuje pomocy bogów,
uznania albo pośmiertnych nagród. Wierzył jednak przy tym w bóstwa i w to, że wszystko
jest pełne bogów.
Twierdził, że najlepszym państwem byłoby państwo obejmujące
cały świat.
Szkoda, że w jego czasach nie było świadków Jehowy, bo miałby
w tej materii z ich strony na pewno poparcie.
Jeśli chodzi o małżeństwa, to Diogenes uważał tylko takie
związki, w których mężczyzna potrafi nakłonić kobietę do tego, aby chciała z nim
być i chcieć nie przestawała!
No i proszę! Cóż za definicja! Całkiem dobre rzeczy głosił
poczciwy Diogenes!
Nie jest rzeczą zdrożną ukraść coś ze świątyni ani spożywać
mięso jakiegoś zwierzęcia. Nie jest też bezbożnością spożywać mięso ludzkie, jak
to jest wiadomo z obyczajów innych ludów.
Przyznacie, że czasem przesadzał Diogenes w głoszonych poglądach!
Wszyscy chyba słyszeli o filozofie. Który chodził podczas
dnia z zapaloną pochodnią i wszystkim, którzy pytali, dlaczego to robi, ironicznie
odpowiadał, że poszukuje człowieka, który by autentycznie żył zgodnie ze swoja naturą,
który jest ponad zewnętrznymi konwenansami i regułami narzuconymi przez społeczeństwo,
który, wreszcie, byłby ponad kaprysami losu i fortuny.
Takie właśnie życie Diogenes uważał za zgodne ze swoją prawdziwą
naturą. Żyć z nią w zgodzie, oznaczało dla niego być szczęśliwym!
Mocne! Nieprawdaż, że mocne! Aż strach myśleć, jak mocne!
Dzięki Diogenesowi, naśladowcom jego życia i kontynuatorom jego poglądów
cynizm stał się po jakimś czasie najbardziej antykulturalną filozofią spośród znanych
cywilizacji w Grecji i na Zachodzie.
Głównym przesłaniem, które ludzie żyjący w epoce hellenistycznej
przejęli od Diogenesa było takie, że ŻYCIE
WYSTARCZA SOBIE!
Po namyśle i głębokim zastanowieniu można zadać pytanie:
A NIE WYSTARCZA?!
I tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz