Rozmawiam z facetem. Zapala jakąś gwarą. Akcent wskazuje, że mieszka w Polsce na ścianie wschodniej. A kiedy go pytam: Skąd jesteś z Polski? To słyszę: Z Warszawy!
Cholera by to wzięła!
Kiedy
mnie pytają, skąd jestem z Polski, to mówię, że z małej kurpiowskiej wioski.
Niektórzy
bardzo się dziwią, bo tutaj wszyscy są z miasta, nawet gdy w Polsce do miasta
mają sto kilometrów, to kiedy ich pytają, skąd są, to właśnie z miasta. Na
przykład mieszkam kilkadziesiąt kilometrów od Białegostoku, to powinienem mówić
– z Białegostoku jestem. A kiedy mówię, jestem z małej kurpiowskiej wioski, to
wielu nie wie, jak na to reagować, bo trudno jest w głowie namierzyć małą
kurpiowską wioskę.
To
tak, jakbym powiedział, że właśnie jestem znikąd.
Później
rozwijam temat i mówię o Kurpiach jako nacji, która wolność ukochała, nigdy nie
była w niewoli i o tym, że na Puszczę, jak teraz na emigrację, element
społeczny zwiewał.
Po
tej opowieści już jestem ciekawy gość. Zapamiętują imię, przysiadają się na
śniadaniu. Zauważam ukradkiem, że zerkają na mnie, gdy o czymś tam szepczą.
Domyślam się, że o mnie.
A
później się okazuje, że facet z Warszawy mieszka kilometr lub dwa dalej, ale
nie w Warszawie. Chłopak rodem z Wrocławia mieszka pod Wrocławiem, a chłopaki
łobuziaki też są z jakichś wiosek.
I
rozwijam temat, że być Warszawianinem, być z Wrocławia, Krakowa, Torunia czy
Szczecina, to być przy tym strasznie, strasznie anonimowym. Jeśli pojedziesz w
te miejsca i zapytasz o znajomych, to nikłe masz szanse na to, abyś ich tam odnalazł.
Co
inne, gdy trafiasz, powiedzmy do mojej wioski, ukrytej w Puszczy Kurpiowskiej, i
pytasz o Marka, co teraz w Anglii siedzi, w grodzie Robin Hooda. To każdy autochton
ci powie, że Marka zna, a jak!
I
wychodzi z tego, że wstydzimy się często powiedzieć dokładnie, skąd nas tu los wędrowców
przygnał. A wstydzić się nie ma czego, przeciwnie, trzeba być dumnym, że z jakiejś
zapadłej dziury chłopak rządzi w Anglii.
I
jeszcze jedno na potwierdzenie tego, że my, Polacy, sądzimy, że gdy powiemy – Jam
z Gdańska! To zaraz ważniejsi jesteśmy. Najlepiej być z Warszawy!
Rozmawiam
z takim trochę, zapala jakąś gwarą, akcent z ściany wschodniej, a skąd jest? Z Warszawy!
To strasznie śmiesznie wygląda.
Nieskromnie
może zabrzmieć, ale mam wrażenie, że robię dobrą robotę, mówiąc wprost, skąd jestem!
A
Wy?
Skąd Wy z Polski jesteście, będąc na emigracji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz