1 maja 2017

Moi obecni nauczyciele...

Od starszego syna nauczyłem się tego, że powinienem być w każdej chwili gotowy do drogi. Dlatego mam praktycznie wszystkie rzeczy pod ręką. Gdyby mi ktoś powiedział. Zbieraj się, jedziemy! To w ciągu kilku minut będę gotowy do drogi!

Dużo o tym pisałem, że jestem wędrowcem, że jestem gotowy do drogi itd. Jednak nie do końca mi to w życiu wychodziło. Teraz będzie ‑ dziś jest w Nottingham, a jutro może gdzie indziej. Nic mnie tutaj nie trzyma!
Natomiast od młodszego syna uczę się spontaniczności. Oczywiście nie wypada mi już, jak jemu, wpadać ze złości w śmiech, z rozpaczy w radość itp. Wiek zmusza mnie do tego, żebym był bardziej zrównoważony i trzymał swoje emocje na wodzy.
Trudno mi to wytłumaczyć, ale w takim rzucaniu się z „zimnego” w „gorące” jest myśl biblijna, żebyśmy byli albo zimni, albo gorący, broń Boże – letni! Rozdrapię tę myśl w sobie i będę podglądał szkraba, który rośnie mi jak na drożdżach i tylko patrzeć, jak ojca przerośnie, z czego szczerze się cieszę!
Mam też teraz wspaniałych nauczycieli w osobach niektórych moich rodaków na emigracji. Wierzcie mi, nie wyobrażałem sobie, żeby ludzie tak potrafili się zachowywać, tak mówić albo żyć.
Codziennie zachwycam się coraz to kolejnymi przykładami z tego typu bajki, jak nie żyć, żeby rano lustro nie pękało.
Zaczynam nawet lubić to swoje przerażenie, gdy jestem świadkiem niektórych zachowań. Wiem, wiem. Lepiej zamilknąć, niż ogłaszać to światu. Niech to na razie zostanie tylko w mojej głowie.
Co jeszcze u mnie? Pytacie!
Angielska codzienność!
Robi się coraz cieplej na dworze i w duszy. W tej drugiej to z powodu zbliżającej się podróży, a że i cieplej na dworze, to w sumie bardzo fajnie!


Przyjechałem tu po to, żeby się uczyć i mam to czego chciałem. Mam nawet w nadmiarze! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...