Tak
opisałem ponad trzy lata temu moje przeżycia po ostrym piciu, kiedy
powiedziałem sobie, że wcale nie jest mi z tym tak dobrze, jak myślałem, będąc
nieco gdzie indziej, niż być powinienem.
Pod wpływem książki Jerzego Mellibrudy
„Poszukiwanie siebie” (Cholera, jeszcze jej
nie oddałem, ale oddam, gdy wrócę. Już sobie to zapisuję, żeby nie zapomnieć!),
doszedłem do wniosku, że nie będę już
grzebał w dokumentach przeszłości, zwłaszcza tych dokumentach dotyczących moich
spraw sądowych, czyli nic przyjemnego.
Następnego dnia zacząłem realizować
postanowienie i wyciągnąłem na wierzch wszystkie wspomniane dokumenty, które
następnie miękko wylądowały w niszczarce.
Zniszczyłem też wszystkie informacje o
jakichkolwiek nagrodach czy tam wyróżnieniach mnie jako wodza.
Książki, które skądś tam przywiozłem,
postanowiłem oddać znajomym i oddałem.
Akcja „niszczarka” trwała dwa dni. Tyle
było tego gówna, które przechowywałem w zasięgu ręki.
Chciałem napisać, że nie mam pojęcia po
co. Jednak wiem. Myślałem powrócić do nich, gdy będę toczył boje z tymi, którzy
mnie oskarżali i donosili na mnie. Ale odrzuciłem te myśli. Nie chcę tych ludzi
widzieć, nie chcę o nich słyszeć, nie chcę na nich patrzeć. Niech sobie żyją
szczęśliwie!
Co do poniektórych dokumentów miałem skrupuły.
Wtedy jednak kolejna decyzja, że muszę być bezwzględny.
Gdybym tego nie zrobił, nijak nie
udałoby mi się wyruszyć na poszukiwanie siebie.
Postanowiłem
też wtedy zrobić trochę porządku w życiu. Zacząłem się uczyć robić rzeczy od
początku do końca.
Dzisiaj
przyznam z dumą, że idzie mi w tym całkiem dobrze. jest jeszcze trochę
zaległości, ale efekty widać.
Obiecałem
też sobie wtedy, żyć TUTAJ i TERAZ!
Łatwiej
jest o tym pisać, niż wcielać to w życie. dzisiaj jednak zdecydowanie lepiej żyję
chwilą. Zaprzątam swoje myśli tym, co było, co będzie, ale staram się szybko znów
wracać do TERAZ.
Wiem,
że mam proste plany.
Wiem,
że nie chcę więcej, niż do życia potrzeba.
Nie
robię już na raz dwóch czy więcej rzeczy, tylko skupiam się na jednej.
Nie
cieszę się z porażek innych.
A gdy
ktoś chce się ze mną podzielić jakimś swoim sukcesem, z którego się ciszy, to ja
cieszę się z nim!
Z radością
zatem stwierdzam, że to, co zamierzałem kilka lat temu, powoli osiągam, a część
już osiągnąłem.
W jednym
się utwierdziłem, bo jestem tego przykładem, pisałem już o tym, że upadki ludzie
traktują jak porażki. Ja twierdzę inaczej. Każda
porażka, gdy walczysz i walczyć nie przestajesz, nie jest żadną przegraną, tylko
kolejnym zwycięstwem! Trzeba ziarenka wiary i pracy nad sobą.
A,
jeszcze o tym dlaczego wpis ten jest w zakładce Bić
Alkoholika.
To takie preludium do pisania na temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz